» Artykuły » Bohaterowie » Herman de Royas

Herman de Royas

Herman de Royas
Może i on za przewóz płaci, ale z pewnością nie uczciwie, ja tam swoje wiem. Wszystkie one, znaczy te, no, obce przybłędy, to włóczęgi, obiboki i hulajdusze, bo jakby było inaczej, to by przecie u siebie siedzieli i uczciwie na chleb pracowali. Po co nam tu one, hę? Pewnie żeby z nas "karle" wyciągać. Wszystko to heretyki, co Sigmara nie znają i o prawdziwym życiu wiedzą tyle co nic. Że co? Że on niby nasz, Imperialny, że w Sigmara wierzy? Łe tam, panoczku, głupoty gadacie, od razu widać, że on nie nasz, śniady jakiś taki i kędzierzawy, jak – nie przymierzając – Strzygan jaki, tfu! Taki z niego Sigmaryta, jak z żaby szczupak.
Rudy Bert – flisak

Prawy z niego człek, nic do ukrycia nie ma, myto uczciwie płaci, a że przy tym szczodry, cóż z tego, taka widać jego wola. Wszak wiadomo, że nie wszyscy obcy to wrogowie cesarza i jego poddanych. Kislevici to nasi bracia i do szklanki, i do bitki, w pierwszym szeregu do boju z hordami północy stają, a Estalijczyki, jako i ten tutaj, na te psie juchy z Bretonii wielce są cięte. Choć mieczy porządych zrobić nie potrafią, jeno pogrzebacze jakie, to srodze nimi kłują.
Heinrich Schole – strażnik rzeczny

Ech, Greto, gdyby nie herr de Royas, nie byłoby na tej obmierzłej barce, na kim oka zawiesić, a tak, kto wie, może czas podróży nie będzie stracony. Papie mówił, że jego ojciec był estalijskim szlachcicem. Pewnie to prawda, bo oblicze ma wyniosłe, takie niepospolite. Albo te jego oczy... Żarzą się jako węgle, jak na białogłowę łypnie, to zaraz się cała gorącem oblewa. A komplementy jak prawić potrafi! U nas w mieście takich kawalerów nie ma.
Laura Seewald – mieszczanka z Averheim

Estalijski szlachcic, tere fere, bękart cholerny z altdorfskiego śmietnika, co by jeno dziewki brzuchacił, psia jego mać. Niech no się lepiej od mojej Laury z daleka trzyma, bo na tradycję nie bacząc, kapitańskie prawo pominę, sam mu sędzią będę i pachołkom wybatożyć każę. Kupca mi tu możnego udawał będzie, gołodupiec jeden, nie ze mną takie tanie sztuczki. Z oczu mu źle patrzy, od razum wiedział, że problemy z nim będą. Gęba śniada, na dziewki łypie jako wilk na owce, ozorem gładko miele, taki gagatek to do strzygańskiego cyrku by pasował, przynajmniej by się nie wyróżniał, ot co!
Rupert Seewald – kupiec z Averheim

Głupio gadasz Arnoldzik, a wiesz dlaczego? Boś głupi. Co z tego, że on Strzygan, wadzi ci to, kpie jeden? Nie raz i nie dwa dzięki niemu się obłowilim i tym razem podobnie będzie. Raz już z nami taki jeden pływał, co mu nie w smak strzygańska kompania była, co mu Mirka, rozumisz, śmierdział. I wiesz co? Już z nami nie pływa, z nikim się nawet nie pożegnał, ot, przepadł jak kamień w wodę. Ale ja swoje wiem, widziałem jak Mirka nożem robi, i widziałem błysk w jego oku, jakem go o zaginionego kompana pytał. Nic nie rzekł, ramionami jeno wzruszył i uśmiechnął się paskudnie. Tedy Arnoldzik, jak guzów szukasz, to dobrze kombinujesz. A teraz stul pysk, żagiel na horyzoncie.
Peter "Wściekły Pies" Holtz – herszt piratów rzecznych

Sam o sobie
Buenos dias caballero! I tyle by było mojego estalijskiego, mości panowie. Tylem po ojcu oprócz śniadej gęby odziedziczył, bo ani jego talent do robienia rapierem, ani szlacheckie godności na mnie jakoś nie spłynęły. Nie ma się zresztą co dziwić, Morr wezwał mego ojca, jakem jeszcze pacholęciem był. Wszystko, co umiem i mam, zawdzięczam dziadkowi memu, ale to już inna historia.

Pytasz panie gdzie moje towary? W Altdorfie. Transport tani nie jest, tedy nim za przewóz zapłacę, wolę osobiście interesantów odwiedzić i próbki mych barwników im pokazać. Pośrednikom zaś płacił nie będę, gdyż mnie na nich zwyczajnie nie stać. Jeszcze. Jednak jeśliście, mości panowie, ciekawi, chętnie pokażę, jakimi cudami handluję. Ten tutaj, nie dość, że barwi na iście królewski szkarłat, to jeszcze sprawia, iż materiał staje się twardy jako skóra. A ten, niebieski jako niebo w Dzień Sigmara, tę ma właściwość, że się go ogień nie ima!

Uśmiechacie się, panie, jakbyście wiary nie dawali. Zatem za waszym przyzwoleniem, mości kapitanie, małą próbkę pokażę. Na rufie jest sporo miejsca, pozwólcie zatem za mną, panie i panowie, dużo czasu to nie zajmie. Ręczę wam, że nim miniemy następne zakole Reiku, będzie już po wszystkim…


Mirka Kosmin

Mirka Kosmin urodził się jesienią 2484 KI na strzygańskiej barce pływającej po Reiku. Miał piątkę rodzeństwa, a na innych łodziach trzy razy tyle kuzynostwa, mnóstwo wujków i ciotek – jak to u Strzygan bywa. Jego rodzina pływała od portu do portu, od wsi do miasteczka, żyjąc z drobnego handlu, a przede wszystkim występów cyrkowych, na które składały się głównie tanie jarmarczne sztuczki i triki. Jego dzieciństwo, choć spędzone w ubóstwie, upływało dość beztrosko i wesoło.

Prześladowania były nieodłączną częścią życia Strzygan w Imperium i innych krajach Starego Świata. Posądzenia o konszachty z wampirami i heretyckie wierzenia, to tylko wierzchołek istnej góry lodowej oskarżeń, które obejmowały kradzieże, słabe plony, zdechłą krowę czy skwaśniałe mleko. Obelgi, przekleństwa, spluwanie czy szturchańce były dla Mirki codziennością, ale dopiero gdy miał dwanaście lat, przekonał się, jak łatwo zrodzona przez ksenofobię plotka, może przeobrazić się w nienawiść.

We wsi Grabhof, w której zatrzymała się na kilka dni jego rodzina, zaginęła dziesięcioletnia dziewczynka. Mieszkańcy rozpoczęli poszukiwania, w wyniku których dziecko znaleziono martwe nad brzegiem rzeki. Dość szybko padło oskarżenie zrzucające winę na przeklętych Strzygan, nikt nawet nie brał pod uwagę, że dziewczynka utonęła. Jeszcze tej samej nocy trzy dubasy cyrkowców, zostały zaatakowane przez rozwrzeszczaną tłuszczę. Doszło do regularnej potyczki, zabito pięciu członków strzygańskiej społeczności, reszta zaś zdołała umknąć. Jednak w wyniku obrażeń śmierć poniósł także jeden z wiejskich prowokatorów, co ściągnęło na Strzygan poważne konsekwencje. Ich barki zostały dwa dni później ostrzelane z falkonetów przez straż rzeczną, jedna z nich poszła od razu na dno, a dwie pozostałe spalono. Masakrę przeżył tylko Mirka i dwóch jego kuzynów, z którymi rozstał się, uciekając przed pościgiem.

Przez trzy lata Kosmin błąkał się po Imperium, starając się "zarobić" na chleb żebraniem i kradzieżą. Próbował uczciwego życia, ale śniady Strzyganin był wszędzie przepędzany złym słowem i kopniakiem, nim zdążył cokolwiek zrobić. Aż pewnego razu, w małej tawernie Mirka spotkał estalijskiego szermierza, Fernando de Royasa. Był on w stosunku do młodzieńca równie nieuprzejmy jak pozostali, ale Mirka odkrył, że nie każdy człowiek o ciemniejszej skórze jest traktowany z pogardą. Estalijczyk Fernando wdał się w pojedynek, w którym odniósł śmiertelną ranę, a Strzyganin postanowił wykorzystać jego śmierć do zapewnienia sobie ciut lepszego życia. Od tej pory przedstawiał się jako syn estalijskiego szlachcica. Przez całe lata wprawiał się w opowieściach, aż w końcu doprowadził swoją nową tożsamość do perfekcji.

Kilka lat temu, już jako Herman de Royas, Mirka przystał do piratów Petera Holtza, zwanego Wściekłym Psem. Strzyganin, podając się za kupca, okrętuje na niewielkich handlowych dubasach, sprawdza dokładnie przewożony towar, a gdy gra jest warta świeczki, zaś ochrona niezbyt mocna, daje znać swoim kompanom. Kosmin często stara się odwrócić uwagę pasażerów tuż przed atakiem, a jeśli tylko barka zaopatrzona jest w falkonety lub inną broń palną, stara się ją uszkodzić w przeddzień pirackiego ataku. Kto wie, może na następnym dubasie będzie płynęła Twoja drużyna?

Herman de Royas vel Mirka Kosmin
Rasa: człowiek
Profesja: szarlatan
Poprzednia profesja: cyrkowiec



Mirka Kosmin jest niewysokim, szczupłym mężczyzną o śniadej cerze, ciemnych, upiętych w kucyk włosach i czarnych oczach. Wąsy i broda nie rosną mu bujnie, ale zapuszcza je na estalijską modę. Lubi biżuterię, która jego zdaniem podkreśla status społeczny, nosi złote kolczyki i pierścienie. Ubiera się w kolorowe lekkie szaty, w których nie raz już musiał salwować się ucieczką za burtę.

Umiejętności: charakteryzacja, gadanina +10, hazard, kuglarstwo (aktorstwo, gawędziarstwo), mocna głowa, plotkowanie +10, pływanie +10, przekonywanie +10, spostrzegawczość +10, targowanie, wiedza (Imperium), żeglarstwo, znajomość języka (staroświatowy +10), znajomość języka (strzygański), zwinne palce
Zdolności: broń specjalna (rzucana), chodu!, łotrzyk, naśladowca, obieżyświat, przemawianie, szybki refleks, szybkie wyciągnięcie
Wyposażenie: ubranie najlepszej jakości, dokumenty kupieckie (podrobione), cztery butelki różnokolorowej wody, trzy noże do rzucania (jeden w ozdobnej pochwie, dwa schowane)
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


nerv0
   
Ocena:
0
Całkiem zgrabnie. Przyznam, że przez większą część tekstu ciężko było mi się do tej postaci przekonać, ale ostatnie akapity jednak to odwróciły sprawiając, że Mirka/Herman stał się dla mnie bardzo wartościową personą na jakąś sesję, w której chciał bym odpocząć od knowań Chaosu.

Generalnie pozytywny plus. :)
30-07-2010 14:07
Repek
   
Ocena:
0
Dostałem ten tekst do redakcji z zaskoczenia i bardzo przyjemnie mi się go poprawiało. Nie tylko dlatego, że niewiele było w nim do korekty. :) Fajna postać, także dla gracza do poprowadzenia.

Pozdrówka
30-07-2010 14:52
~Petros

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja osobiście preferuję tego typu postacie, które by przeżyć, używają sprytu miast miecza. Moim zdaniem Mirka, to dobry BN. Sam kiedyś się zastanawiałem nad stworzeniem Strzyganina. :)
30-07-2010 21:45
Genzeryk
    Strzyganin
Ocena:
0
Bardzo ciekawy tekst moim zdaniem. Wyróżnia się na tle innych opublikowanych bohaterów, bez porównania, w końcu nie jest sztampowy. Bardzo duże możliwości rozbudowy i prowadzenia scenariusza z udziałem tej postaci.

Możecie przybliżyć kim jest Strzyganin?
Dzięki!
02-12-2010 11:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.