» Recenzje » Hellboy #1: Nasienie zniszczenia. Obudzić diabła

Hellboy #1: Nasienie zniszczenia. Obudzić diabła


wersja do druku
Hellboy #1: Nasienie zniszczenia. Obudzić diabła
Hellboy to postać, którą powinien kojarzyć każdy fan amerykańskiego komiksu. Choć nie jest superbohaterem od Marvela lub DC Comics, to pół człowiek, pół demon stworzony w 1994 roku przez Mike'a Mignolę zyskał rzeszę wiernych fanów. Sama postać szykuje się na wielki powrót do mainstreamu, jako że niedawno pojawiła się gościnnie w bijatyce Injustice 2, a w 2019 na ekrany kin ma trafić nowy film o przygodach Hellboya, w którego rolę wcieli się David Harbour. Wydawnictwo Egmont uznało zatem, że to dobry moment na wznowienie zbioru Nasienie zniszczenia. Obudzić diabła, zawierającego pierwsze przygody agenta BBPO.

Pod koniec II Wojny Światowej nazistowscy naukowcy przy wsparciu Grigorija Rasputina próbowali odmienić los zbliżającej się ku nieuchronnemu upadkowi Trzeciej Rzeszy za sprawą mistycznego projektu Ragna Rok, którego skutkiem było przywołanie na świat demonicznego niemowlęcia. To jednak zostało przejęte przez aliantów i wychowane przez profesora Trevora Butterholma. Już jako dorosły mężczyzna, Hellboy współpracuje jako agent z Biurem Badań Paranormalnych i Obrony, gdzie wraz z innymi wyjątkowymi ludźmi i nieludźmi prowadzi śledztwa, z którymi związane są demony, upiory i inne istoty nadprzyrodzone. Projekt Ragna Rok nie został jeszcze jednak zakończony, a Rasputin cierpliwe czeka na szansę, by użyć Hellboya do spełnienia swych ambicji...

Autorzy pierwszego tomu przygód demonicznego agenta nie marnowali wiele czasu na wstęp i niemal od razu czytelnik rzucany jest w wir akcji, grozy i okultyzmu. Już po kilkunastu stronach wprowadzenia w przedstawione tu uniwersum, bohaterowie Nasienia zniszczenia rozpoczynają śledztwo w sprawie śmierci przybranego ojca Hellboya, które prowadzi ich w stronę starej brytyjskiej posiadłości skrywającej niejeden sekret. Poza główną postacią istotne role odgrywają także Liz Sherman, zmagająca się z przeszłością pirokinetyczka i Abe Sapien, humanodialny amfibianin będący owocem XIX-wiecznych eksperymentów, którzy jak na specjalistów od zjawisk nadprzyrodzonych przystało, są w stanie dotrzymać kroku nawet partnerowi z piekła rodem. Druga historia przedstawiona w tym zbiorze, Obudzić diabła, opowiada z kolei o ich pogoni za Vladimirem Giurescu, rumuńskim wampirem, którego ciała skradziono z muzeum i zostało przewiezione do jego rodzinnego zamczyska, gdzie ma zostać wskrzeszony. Jakby jednak mało było komplikacji, również i w tę sprawę wmieszani są naziści, w związku z czym Hellboy będzie miał łapy pełne roboty podczas powstrzymywania ich złowieszczych planów.

Świat przedstawiony w Hellboyu wypełniony jest istotami nadprzyrodzonymi, z których istnienia doskonale zdają sobie sprawę władze – dlatego też grupa zajmująca się śledztwami z nimi związanymi może działać zgodnie z błogosławieństwem z "góry". Tego typu zawiązanie akcji w połączeniu z intrygującym protagonistą pozwala autorowi na sporą dowolność w kształtowaniu fabuły, ponieważ może z łatwością żonglować motywami pochodzącymi z różnych źródeł, mitologii i legend. Rzecz w tym, że jak na razie niewiele wynika z owego wszechobecnego potencjału, gdyż oba wątki zawarte w recenzowanym komiksie cechują się względnym brakiem skomplikowania, przez co ciężko jest się zaangażować w wydarzenia zarysowane na kartach komiksu. Nie uświadczymy tu zwrotów akcji lub głębokiego swiatotwórstwa, a zamiast tego można dojść do wniosku, że Mignola zdecydował się na wrzucenie tu wampirów, nazistów, Rasputina i na tym poprzestał, nie skupiając się przesadnie na dopasowaniu tych elementów w odpowiednie miejsca.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Problem również w tym, że największa siła Hellboya jest jednocześnie jego największą słabością – mowa tu o tym, że pomimo swej piekielnej prezencji nasz bohater to tak naprawdę zupełnie zwyczajny facet, któremu nie w głowie dominacja nad światem lub okultyzm. Lubi wypić, lubi zapalić, na zakusy ze strony sił nadprzyrodzonych reaguje z pogardliwym niedowierzaniem, a większość napotykanych podczas misji problemów rozwiązuje za pomocą pięści – ot, protagonista, z którym łatwo się utożsamić. Ta względna normalność w stosunku do otaczających go mniej lub bardziej fantastycznych okoliczności uwypukla jednak to, że tak naprawdę nie da się powiedzieć wiele o jego osobowości. Nie cierpi na żadne konkretne rozterki wewnętrzne, nie ma dylematów odnośnie roli, do której odegrania próbuje go zmusić los, nie są zaprezentowane jego relacje z innymi postaciami ponieważ większość komiksu spędza w pojedynkę. Nie wiemy, jak wyglądała jego młodość, bo akcja przeskakuje od razu do dorosłości – krótko mówiąc, pomimo intrygującej otoczki protagonista wypada raczej płytko. Naprawdę mam nadzieję, że w kolejnych tomach Hellboy wypada ciekawiej, bo z całą pewnością w jego postaci jest sporo potencjału – po prostu na początku opowiadanej historii nie został on jeszcze wykorzystany.

Gorzej, że także postacie drugoplanowe nie miały póki co okazji do wykazania się – w obu historiach występują wprawdzie Abe i Liz, ale pełnią oni bardziej role narzędzi do rozwinięcia fabuły niż bohaterów z krwi i kości. O dziwo, najciekawiej wypada tu Rasputin, a akcja ożywia się za każdym razem, gdy pojawia się on na kartach albumu. Choć jest niewątpliwym antagonistą próbującym doprowadzić do końca świata, to można w nim dostrzec pozostałości człowieczeństwa, co widać na przykład w relacji z sojusznikami – szkoda, że autor nie pokusił się o nadanie tego typu głębi również innym bohaterom.

Recenzowana tu pozycja zasługuje natomiast na pochwałę za wartości estetyczne. Kreska Mike'a Mignoli cechuje się charakterystycznym stylem, każda strona wypełniona jest wyrazistymi kolorami, kontrastującymi z wszechobecnymi ciemnymi barwami i cieniami, które dodatkowo podkreślają gotycką atmosferę wykreowaną w tym zbiorze. Same postacie i tła nie są zbyt szczegółowe, ale też nie muszą być, aby wywrzeć odpowiednie wrażenie na czytelniku, pobudzając wyobraźnię na długo jeszcze po zakończeniu lektury. To chyba najlepiej uzasadnia, czemu pomimo pewnych fabularnych braków Hellboy cieszy się niesłabnącą popularnością – o rozmaitych słabostkach prędko się zapomina, ale styl pozostaje w pamięci na długo.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Hellboy #1: Nasienie zniszczenia. Obudzić diabła to niezły komiks, ale zaledwie niezły, co nieco rozczarowuje biorąc pod uwagę, ile dobrego można było usłyszeć na temat tej serii na przestrzeni lat. Kreska i atmosfera dalej sprawiają bardzo dobre wrażenie, może się też podobać przedstawiony świat, w którym istoty z różnych mitologii ingerują w los usiłującej się przed nimi bronić ludzkości, ale postacie zostały bardzo pobieżnie scharakteryzowane, a fabuła jest nieco zbyt prosta i przewidywalna. Komiks Mignoli spełnia swoje zadanie, wprowadzając czytelnika w świat demonicznego specjalisty od zjawisk paranormalnych, ale mam szczerą nadzieję, że kolejne tomy będą miały więcej do zaoferowania – zarówno pod względem złożoności intrygi, jak i bohaterów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Hellboy #1: Nasienie zniszczenia. Obudzić diabła
Scenariusz: Mike Mignola, John Byrne
Rysunki: Mike Mignola
Seria: Uniwersum Hellboya, Hellboy, Klub Świata Komiksu
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: listopad 2017
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Miłosz Brzeziński
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
Cena: 79,99 zł
Kraj wydania oryginału: Stany Zjednoczone



Czytaj również

Homar Johnson #1
Pomiędzy Hellboyem na Batmanem
- recenzja
 BBPO. Piekło na Ziemi (wyd. zbiorcze) #4
Piekło bez pazura
- recenzja
BBPO. 1946-1948
Spin-off lepszy od pierwowzoru
- recenzja
Hellboy w piekle #2: Karta śmierci
Zmierzając ku końcowi
- recenzja
Hellboy  #13: Piekielna narzeczona i inne opowieści
Piekielnie pochyła równia
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.