» Recenzje » Hell-P - Eugeniusz Dębski

Hell-P - Eugeniusz Dębski


wersja do druku

Czyli serialowe, cthultystyczne granie na oklepanych motywach

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Hell-P - Eugeniusz Dębski
Ciężko się recenzuje książki autorów, którzy jak dotąd nigdy nie zawodzili i nagle powodują rozczarowanie. Wiadomo, każdy z piszących ma lepsze i gorsze pozycje. Nie zawsze da się utrzymać poziom, ale miło jest nie psuć sobie zdania o dobrym pisarzu.

Najnowsza książka Eugeniusza Dębskiego, Hell-P nie jest spektakularną porażką, ale na tle całego dorobku tego autora nie prezentuje się zbyt dobrze. Po prostu jest czytadłem do pociągu, sklejonym ze znanych motywów, a jeśli nawet miała być pastiszem, to niestety ta pastiszowość jest mało zabawna.

Mamy tutaj do czynienia z typowym dla powieści akcji bohaterem, wdzięcznie nazwanym Kamilem Stochardem z ABW – kontestatorem, cynikiem, militarystą, socjopatą i tajnym agentem służb specjalnych, który oczywiście jest wspaniały, ale leniwy, a także samotny i bez rodziny. Rzec można standardowy bohater powieści sensacyjnej, kwintesencja samotnego wilka – mordercy. Zostaje on oddelegowany do pomocy wysłannikowi amerykańskiego wywiadu, tajemniczemu Jerremu (oczywiście jest on polskim emigrantem i naprawdę na imię ma Jerzy), który przybył do Polski by wykonać - oczywiście tajną - misję. Tych "oczywiście", w książce jest jeszcze więcej, oczywiście. Kamil zostaje przekupiony wielką, wspaniałą giwerą przez Jerzego i postanawia wraz z nim zapolować na guimony, potwory będące odpryskami mocy Wielkiego Cthulhu. Mamy więc motywy lovecraftowskie, gdyż Jerry okazuje się być również jednym z czterech mistrzów zabijania pomiotów Cthulhu, który chce z pomocą Kamila, rozbić ich siatkę w Polsce. Guimony ukrywają się pod postacią ludzi, zazwyczaj osób starszych, więc "polskie mohery" są idealną dla nich grupą do infiltracji. Oczywiście potworów tych nie można zabić tak normalnie, potrzebny jest metal, zdrapywany z wiecznie odnawiającej się pieczęci na więzieniu Wielkiego Cthulhu w Nowym Orleanie. Obaj wyruszają więc w Polskę, przez Toruń aż do Wadowic, by walczyć z monstrami z mitów Lovecrafta.

Akcja biegnie dość szybko, mordowanie guimonów idzie zadziwiająco sprawnie, a nawet walka z wysoko postawionymi w różnych hierarchiach, potworami nie jest wielkim problemem dla naszych bohaterów. Oczywiście są także przekupieni ludzie, pomagający pomiotom Cthulhu i dodatkowo intryga z dawnym wrogiem Stocharda, którego żądza zemsty komplikuje poszukiwania kardynała guimonów.

Mógłby być to pastisz, gdyby nie ciągłe wrażenie, że autor bardzo chce napisać książkę o tajnych agentach, wymieszać to z mitami Cthulhu, a dodatkowo na siłę rozbawiać czytelnika, ponieważ bohaterowie co rusz opowiadają sobie dowcipy. Mamy więc mordowanie, dyskusje o Cthulhu, kontestacje, żart, jazdę samochodem, wypadek, żart, cyniczny tekst. Dawno nie widziałem tak bardzo "klejonej z elementów" książki, gdzie mało zadano sobie trudu by doszlifować fabułę. Dodatkowo ciągłe odniesienia do obecnej sytuacji z gazet (nie tylko chodzi o Radio Maryja) powoduje, że po pierwsze książka może się szybko zdezaktualizować, ale również sprawia wrażenie wykorzystywania na siłę medialnie atrakcyjnych tematów. "Spisek moherów infiltrowanych przez pomioty Cthulhu" – jak dla mnie mało zręczne, a w książce nie do końca prawdziwe, ale taka jest reklama najnowszej pozycji Dębskiego.

Nie ratuje tego nawet jakość warsztatu Eugeniusza Dębskiego. Umie on pisać wartko i czyta się dobrze, tylko że nie udaje się mu ukryć płytkości pomysłów i wszelkich fabularnych motywów. Dodatkowo odnosi się wrażenie na siłę wprowadzanego nonszalanckiego języka. Mało się śmiałem podczas lektury, a dodatkowo miałem czas na zastanawianiem się nad kolejnymi szwami w łączeniu elementów w treści książki.

Podsumowując, nie jest to najlepsza pozycja pisarza, brakuje jej dopracowania i tej lekkości, która zazwyczaj jest obecna w prozie tego autora. Hell-p czyta się szybko, ale równie szybko zapomina. Kolejne średnie czytadło, pisane metodą mieszania medialnych tematów z pulpą serialową. Szkoda, że podpisał się pod nią Eugeniusz Dębski.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.5
Ocena recenzenta
6.81
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Hell-P
Cykl: Moherfucker
Tom: 1
Autor: Eugeniusz Dębski
Autor okładki: Maciej Dębski
Wydawca: Agencja Wydwanicza Runa
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 4 kwietnia 2008
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka
Format: 125 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-89595-42-3
Cena: 28,50 zł



Czytaj również

Hell-P
Polskie piekiełko
- recenzja
Upalna zima - antologia
Gdyby smoki w kosmos latały
- recenzja

Komentarze


Brilchan
    eee tam:)
Ocena:
0
uważam że autorka recenzji przesadza za samo połączenie moherów z Cthulhu należy się nagroda :D

oczywiście o gustach się nie dyskutuje i autorka ma pełne prawo czuć się zawiedziona ale ja z pewnością książkę kupie i przeczytam z przyjemnością,

wszystkie wady wymienione w recenzji odbieram jako zaletyXD

a po za tym przyda mi się coś głupiutkiego do zrelaksowania się przed maturą
25-04-2008 15:04
Ezechiel
   
Ocena:
0
Zgadzam się z Grabarzem (autorem jest facet, kobieta robiła korektę). Chyba najsłabsza książka E.D. jaką czytałem - humor jest często wymuszony a bohaterowie antypatyczni. Mam wrażenie, że autor książki nie mógł się zdecydować czy pisze pulpowy pastisz czy "poważną" książkę sensacyjną.

Jak na to pierwsze, w H-p za mało humoru. Jak na to drugie - za dużo sztampy.

Inna sprawa, że książka o dwóch ludziach, którzy mordują kilkunastu innych ludzi ( w konwencji komedii) jest dla mnie niesmaczna. No - ale ja moją Babcię kocham. ;-)
25-04-2008 15:39
Mandos
   
Ocena:
0
Dzięki za recenzję.
25-04-2008 18:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.