» Blog » Hard zasysa!
06-06-2012 23:57

Hard zasysa!

Odsłony: 20

Wszystkie systemy określane jako hard, zwyczajnie zasysają.
Istnieje oczywiście wyjątek. Mogą one być jedynie określane jako hard a w rzeczywistości wcale takimi nie być.

Mam pełną świadomość tego co właśnie napisałem – całkowicie flejmogennego oświadczenia, które to skazuje autora na niebyt w fandomie albo jego absolutne wygaszenie. Jednak twierdzenia będę bronił, właśnie dlatego postanowiłem o nim napisać, by uświadomić wam jedną interesującą rzecz. Hard ssie. I absolutnie sie nie sprzedaje.

Nie chce tu podawać jako przykład settingów jak Star Wars czy też Star Trek (który o zgrozo wcale nie jest hard!) a które osiągnęły miażdżący sukces komercyjny jako filmy. To mijało by się z celem. Chcę wam tylko uświadomić, że w kulturze, nie tylko masowej, hard jako taki istnieje gdzieś pomiędzy realistycznym podejściem do superbohaterów a super true zespołami metalowymi, których nazwy nie da się wymówic. Mam tu na myśli, że jest raczej kwestią naszej wyobraźni niż faktycznie istniejącym elementem.

Na "hardowość" cierpią głównie systemy sf i w mniejszym stopniu post-apo, głównie przez zamiłowanie do realizmu w kwesti bronioznawczej z której trzystu-stronicowego rozwinięcia skorzysta może 10% graczy. Przykro mi twórcy – taka jest prawda.

Co ciekawe, tego problemu w zasadniczej większości nie wykazuje tak znienawidzone, poza matką wszystkich erpegów i nieśmiertelnym warmłotkiem - fantasy. Hardowość jest przeto głównie choroba trwaiącą SF i moderny (w które właśnie z tego powodu jak przypuszczam prawie nitkt nie gra a jedynie garstka odkrywa motywy, które genialnie sprawdzają się na sesjach) – nie mogę się tu powstrzymać przed przyrównianiem do japońskiej hiku-komori – czymże bowiem jest choroba występująca tylko w jednym miejscu na ziemi jeśli nie schorzeniem wywołanym kulturowo?

Dlaczego SF? Wielu autorów czy fanów, roi sobie nieco błędne pojęcie tego czym jest hard SF. Nie można uznawać, że znajomość techno-bełkotu jest niezbędna do pojęcia gatunku. Co najwyżej może być ona techniką, która pozwoli jej zwolennikom powywyższać się nad osobami pozbawionymi kontaktu z owym, czy doskonałym narzędziem dla niedopieszczonych licealistów nadal szukających istotnych różnic między nimi a tzw. "Humanistami". Poza wymienionymi, nie widze innego uzasadnienia stosowania owego.

Odwołajmyu się znów do fantasy. W środowisku pauje powszechna opinia, że fantasy jest gorsze, że dwa systemy wystarczą żeby wycisnąć z gatunku wszystko, że fantasy się sprzedaje bo jest prostsze i nie wymaga pracy od czytelnika by je zrozumiał. Co do ostatniej kwesti – owszem, ale jedynie w lepiej sprzedających się systemach. Potrzeba ogromu pracy by złożyć system fantasy i ominąć parę banałów które go zepsują, jak choćby wyjaśnianie nieścisłości magią. (co samo w sobie niczemu nie służy). Ale zadam jedno pytanie: ile znasz systemów, które zasypują Cię technobełkotem? Ile wśród nich to sf? Ok, a ile pozostałych stanowi fantasy? Tak myślałem. Nie trłumaczcie się tu, że fantasy nie może sobie pozwolić na naukę. Pozwala sobie. By było dobre, nawet na większą jej liczbę niż SF. Ale technobełkotu nie uświadczysz. Fantasy, rządzi się swoimi prawami – jednym z nich jest świadomość tego, że technobełkot ssie. Powiadasz, że nie da się wprowadzić go w fantasy? To się trzymaj. Podam teraz dwa przykłady. Jeden z sf – używany często i drugi z fantasy, z którym się nie spotkałem, a mógłbym. Przykłady? - Proszę bardzo!

SF: Lecisz statkiem, twój kolimator hiperprzestrzeni działa w spektrum zero, wychwytując natychmiast zero-pasywne planety ze wspólczynnikiem grawitacyjnym Thorn`ea 0,336. Powoli zwalniasz swój FTL i płynnie wchodzisz w studnię grawitacyjną planety...

ok, to sf, tam jest potrzebne, w fantasy nie! Tam, nie ma czego tak opisywać! Na potrzeby takich deklaracji dodaję drugą wersję:

Fantasy: galopujesz swoim fryzyjskim, żałosnym jak na tą rasę ogiera o sześciu stopach w kłębie a ochwacone habety towarzyszy z trudem kłusują za tobą. Nagle we dwie staje od siebie zauważasz kohortę orków, bigwanty pokrywają się potem, który twój giermek będzie musiał szorować. Powoli sięgasz po miecz, po krótkim zastanowieniu jednak wybierasz poulaxe uznając, że głowica twojej pasowanej broni nie sprosta zadaniu. Dopinasz imacze i poprawiasz zarękawie, to na nie według Tallhofera powinno zejść pierwsze uderzenie, oczywiście jeśli przeciwnik zna jego traktaty, za nic nie zaatakuje z dachu.

Fantasy nigdy nie każę ci rozróźniać między senioratem a primogeniturą a w tzw. Hard SF zamiast skupiać się na przeżyciach postaci, jak w powieściach Dicka czy Lema musisz decydować czy lecieć w studnię grawitacyjną czy łatwiej będzie wystawić osłony na wiatry słoneczne i wyrawć się z przyciągania gwiazdy. Nie mówię, że to jest z gruntu złe, po prostu zazwyczaj dobija rozgrywkę gubiąc cel jaki przyświeca wstawieniu takiego a nie innego elementu scenariusza, uwypuklając raczej niewiedzę gracza w podstawach astrofizyki niż jej wewnętrzne wybory w transhumanistycznej rzeczywistości. Gdzie u Dicka znajdziesz tego typu rzeczy? Ile jest technobełkotu w Bladerunnerze czy Pilocie Pirxie a ile rozważań moralnych?

SF, zwłaszcza w formie hard, zostało wprowadzone aby uwypuklić dylematy postaci, żeby ukazać odhumanizowaną rzeczywistość a nie zalewać technobełkotem i turbo- hiper laserem zjonizowanych cząstek fazy gamma według siedemnastego twierdzenia Wermana. To były ozdobniki! My natomiast w hard sf zrobiliśmy z nich oś fabularną dylematy postaci zostawiając jako ozdobniki dla NPC. Oczywiście ozdobniki te nic nie obchodzą gracza, który zajęty jest obliczaniem mocy swojej wielkiej giwery na Bozony Higgsa. Totalnie spieprzyliśmy sprawę.

Komentarze


Achernar
   
Ocena:
0
Bozony Higgsa :P A artykuł całkiem ciekawy.
07-06-2012 00:08
poskart
   
Ocena:
0
Dzięki, jak tylko uda mi się opanować edycję wpisów poprawię. :)
07-06-2012 00:19
Malaggar
   
Ocena:
+2
Dzięki napisaniu Star Trek przez "ck" straciłeś czytelnika na trzecim akapicie.

PS. Star Trek prócz filmów miał seriale - i to one tak naprawdę były sukcesem (bez nich nie byłoby filmów).
07-06-2012 00:24
poskart
   
Ocena:
0
Gafa stulecia.
Jasne, że miał seriale, jasne, że to one są clue serii. Zwyczajnie użyłem uogólnienia, chociaż jako, że nie jestem wielkim fanem może pospieszyłem się z opiniowaniem jego gatunku.... Już widzę minusy pisania na szybko, na tzw. spontanie. Trzeba było dać odleżeć tekstowi.
07-06-2012 00:32
Tyldodymomen
   
Ocena:
+1
Gdyby nie data rejestracji pomyślałbym że dobrze wpasowany do sytuacji troll.
Co do techno/bractwobełkotu - RPG przyciąga również nerdów którzy chcą sprzedać swoją wiedzę na sesji.Taka nasza niszowa odmiana Polaka-który-zna-się-na-wszystkim-bo-skończył-szkołę-średnią-kiedy-jeszcze-czegoś-uczyła-nie to-co-teraz. IMHO to takie osobniki stanowią problem tzw "Hard Sci-fi", a nie zjawisko samo w sobie. Wystarczy pozbyć się problematycznego "naókowca" i nagle ssanie ustępuje.
07-06-2012 00:52
zatapatique
   
Ocena:
0
poskart
   
Ocena:
0
Dobrze mówi, polać mu!
Może nie zaznaczyłem tego w tekście, ale prawda jest taka, że piszę o RPG, które składa się w większości z słów - tez zaś wypowiadają osoby siedzące na sesji. A zjawisko bełkotyzowania sesji czy nawet podręczników, jest dla mnie bardzo istotne. To przez to moim zdaniem hobby jako takie odpycha od siebie nowych graczy. Fajnie, że gotujemy się w swoim własnym sosie. mniej fajnie, że może to potrwać już niezbyt długo. Najbardziej jednak boli mnie, że masa genialnych pomysłów i godziny pracy są często marnowane przez technobełkot twórców.
07-06-2012 01:03
poskart
   
Ocena:
0
@zatapatique: nie będę się tłumaczył - zjebałem. Jest mi naprawdę przykro z tego powodu. Nakręciłem się tematem i przestałem myśleć, takie są efekty. Zresztą, to pewnie dlatego, że często faktycznie i mówię to i piszę to przez "c", taka specyfika środowiska. Kajam się nisko fanom i biczuje przed tymi wszystkimi, których obraziłem błędem.

P.S. Tylko nie porównujcie mnie do Bronkozaura!
07-06-2012 01:10
zatapatique
   
Ocena:
0
heh wiesz, raczej nabijam sie z oburzonych, wiec spoko. Literowki sie zdarzaja, szczegolnie w 'internetach', a do bronkozaura nikogo nie śmiem porównywać, ot takie luźne skojarzenie mi się naszło ;)
07-06-2012 01:17
Tyldodymomen
   
Ocena:
+3
Zgoda, ale nawet najlepiej napisany podręcznik nie wyeliminuje problemu "naókowców" którzy będą kwestionowali działanie danej zasady/parametrów uzbrojenia, niezależnie od tego, jak przystępnie zostały one opisane. Inna sprawa że gatunkowi brak pewnych flagowych tytułów w działce cRPG, które mogłyby zachęcić nowych graczy do zmierzenia się z tą konwencją. Bo w to, że do RPG przychodzi się od książek już nie wierzę;p
07-06-2012 01:25
poskart
   
Ocena:
0
@Tyldodymomen
Zgadzam się całościowo i trudno mi cokolwiek więcej w tej kwestii napisać.
07-06-2012 01:33
~

Użytkownik niezarejestrowany
Albiorix
   
Ocena:
+4
Hard SF zasadniczo w RPGach nie widziałem.
Jest SF stylizowane na Hard, jak Traveller. Jest to raczej kwestia dekoracji niż naukowej ortodoksji - długie podróże, nieskończona próżnia kosmosu, klaustrofobiczne, industrialne przestrzenie, broń palna, kombinezony kosmiczne itd. Ponad to, ze zbioru dostępnych dekoracji SF bierzemy tylko te nam niezbędne czyli raczej brak technomieczy i poddźwiękowych laserów, antygrawitacji, pól siłowych i humanoidalnych kosmitów i łatwych podróży nadświetlnych. Ale coś z powyższych może nam się trafić jeśli było potrzebne do koncepcji fabularnej.

W tych dekoracjach uchodzi horror, survival, militarystyka i kryminał. Czołowym "hard SFem" w popkulturze jest świat Aliena, aczkolwiek poniekąd nie chodzi tam o naukę tylko właśnie o dekoracje i oświetlenie.

A technobełkot nie jest cechą hard SF tylko specyficznego okresu SF w ogóle, gdzieś w latach 60-70 w USA, później w drugim świecie, kiedy takie teksty ludzi podniecały. W sumie kiedy miałem 8 lat i czytałem Młodego Technika to też mnie to jarało.

-------------------

Bardziej ogólnie, poza poletkiem RPG:

NIE. SF, zaczynając od Verne'a nie wprowadza łodzi podwodnych, statku kosmicznego, pancerza wspomaganego ani sztucznej inteligencji po to żeby "podkreślić" dylematy moralne postaci. Dylematy to sobie mógł mieć Judym albo Ania z Zielonego Wzgórza. Dylematy i problemy osobiste postaci to nudny psycho-bełkot który przerobiliśmy już w literaturze poprzednich wieków. Statki kosmiczne i blastery są w literaturze dlatego, że niektórych interesują statki kosmiczne i blastery. Bo są ciekawe same w sobie. Może ludzi o takich zainteresowaniach jest mniej i może wymierają, ale to tym gorzej dla przyszłych pokoleń. Bo ludzie których w młodości podniecały statki kosmiczne i blastery kończą potem politechnikę względnie MIT i robią coś pożytecznego a najlepsi jako naukowcy i inżynierowie dokładają cegiełkę do rozwoju ludzkości. A ludzie których podniecają dylematy postaci kończą stosunki międzynarodowe i żyją z zasiłku, a najlepsi z nich zostają politykami i defraudują miliony odejmując z rozwoju ludzkości dwie cegiełki.
07-06-2012 08:32
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Dwa słowa - "Blue Planet".

Traveller przy tym to bajka fantasy. To jest naprawdę hard sf, a nawet ekologiczny hard sf, ze śmiertelną, nie wybaczającą głupoty symulacyjną mechaniką, ktory wymaga od graczy duzo wiecej niż przeczytanie "Hobbita".
Jeden z lepszych erpegów jakie kiedykolwiek powstały, nie tylko moim zdaniem. Okazal sie jednak "za trudny" dla zwyklych pogromców smoków i karczmarzy.
A szkoda.

Edit: Hard nie zasysa. Zasysają ludzie ktorzy go nie łapią.
07-06-2012 08:43
Albiorix
   
Ocena:
0
OK, zapomniałem o BP, pewnie dlatego że tylko o nim słyszałem, nigdy nie grałem. BP i EP mam w kolejce do przetestowania jeśli do 2050 znajdę graczy :(
07-06-2012 08:55
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ostatnio wlasnie go studiuję. Choc raczej nie liczę że znajdę graczy zainteresowanych tematem w najbliżych okolicach. Natomiast wnioskami chętnie się podzielę.
07-06-2012 09:34
Albiorix
   
Ocena:
+3
Takczysiak: Oprócz dekoracji, są trzy wzajemnie przeplatające się powody zainteresowania hardością:
  • Futurystyka, w sensie - zainteresowanie możliwą przyszłością własną, swoich dzieci albo praprawnuków. Jak może wyglądać życie w przyszłości? Tu nie chodzi o wizję literacką w której się fajnie robi przygody tylko o wizję która jest możliwie prawdopodobna. Może i relatywnie mało koncepcji sprawdza się w prawdziwym świecie kilkadziesiąt lat później, ale same próby zgadywania są ciekawe. Z punktu widzenia futurystyki im bardziej wzbogacimy świat elementami czysto fantastycznymi tym dalej jesteśmy od możliwej prawdy.
  • Nauka i technika - nauki przyrodnicze i technologie są ciekawe same w sobie. Jak działa wszechświat? Co jest osiągalne a co nie?
  • Ludzie versus nauka i technika - jak ludzie reagują na możliwy rozwój technologiczny czy nowe odkrycia, jaki jest/będzie ich wpływ na kulturę, gospodarkę, życie codzienne, psychikę itd. Jest to ciekawe zagadnienie filozoficzno-psychologiczno-etyczno-społeczne. "Jak ludzie zareagowaliby na zupełnie nierealne magotechnologie z czapy" jest już mniej ciekawe, to już czysta intelektualna masturbacja.
07-06-2012 09:54
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
SF, zwłaszcza hard, eksploruje granicę, Nieznane. Czy bedzie to granica ludzkiego poznania, czy po prostu nowe możliwości, przed którymi jesteśmy postawieni po raz pierwszy. Jako ludzkośc, jako jendostki, jako intelekt.
"Futurologicznośc", czyli próba dokładnego przewidzenia świata przyszłości jest tu raczej drugorzędna, choc ma znaczenie. W końcu Hard SF może też eksplorowac ścieżki których technologia na dzień dzisiejszy nie jest w stanie opisac - np kontakt z Obcymi. Lub jego niemożliwośc. Zakładamy sobie więc jakieś paradygmaty - jest możliwe to i to, bo dzięki takim założeniom możemy przeanalizowac tamto i siamto.
Bardzo dobrym przykładem takiego SF jest cykl "pozytronowy" Asimova - czy w formie opisanej przez autora, czy w interpretacji telewizyjnej z Willem Smithem - przesłanie pozostaje to samo, choc zmieniają się dekoracje.
07-06-2012 10:04
zatapatique
   
Ocena:
+1
Oprocz Blue Planet warto chyba jeszcze nadmienic Elipse phase? Pomijajac nomenklature, gadki o transhumanizmie, to chyba system ktory najrzetelniej stara sie przewidziec gdzie zmierza swiat opanowany przez niekontrolowany rozwoj technologiczny. I oprocz funky gadzecikow proboje takze okreslic wplyw jaki technologia wywiera na mieszkancow swiata przyszlosci - na ich kulture oraz sposob postrzegania swiata.

Dlatego tez, dla mnie 'feudalne sf' ssie, czyli wszystkie WH 40k, GW (filmy fajne, zgoda), GS - dlatego, ze udaja, ze sa sf. Gdyby zamienic te wszstkie psioniki na magie, kosmiczne statki na okrety morskie, miecze plazmowe na miecze magiczne, pancerze wspomagane na zbroje plytowe, kosmiczne koscioly na koscioly itd to zostalo by z tego najzwyklejsze fantasy. Roznica jest czysto estetyczna i zupelnie mnie nie zacheca do grania w takie systemy.
07-06-2012 10:12
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nie wiem jak z Eclipse Phase - nie znam, ale wydaje się byc zbyt "horrorowe". Z innych przykładów - Cyberpunk 2020 - jako że celuje w niedaleką przyszłośc, trudno tam znaleźc "fantaziaki" - wszystko jest mniej więcej realistyczne (w przeciwieństwie np do Shadowruna, który jest fantasy z granatnikami), choc wiadomo, że futurologicznie jest dośc hmmm... kiepskie.

Chociaż dodatki Deep Space i Near Orbit są całkiem Hard, a nawet Ultra Hard, bym powiedział.
07-06-2012 10:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.