» Literatura » Czasopisma » Gwiezdne wojny – komiks #03 (3/1999)

Gwiezdne wojny – komiks #03 (3/1999)

Gwiezdne wojny – komiks #03 (3/1999)
Trzeci numer magazynu Gwiezdne wojny – komiks przywitał czytelników postacią Obi-Wana Kenobiego, któremu poświęcono okładkę i kilkanaście stron opowieści graficznej. Poza nim w zbiorku znalazły się dwie kontynuacje: trzeci odcinek Misji Lorda Vadera oraz druga część Agenta Imperium. Razem ze wstępniakiem daje to 64 strony poświęcone naszemu ulubionemu uniwersum.

Rzecz zaczyna się komiksem o Kenobim. Fabularnie jest to po prostu Mroczne widmo, tylko że opowiedziane przez Obi-Wana mistrzowi Yodzie. Praktycznie wszystkie kadry to narysowane sceny z filmu, wykorzystano nawet znane z Epizodu I kwestie. Dziwi to, bo komiks nie miał być graficzną adaptacją Mrocznego widma, ale ukazać Obi-Wana w nowym świetle. Jedyny dodatek to pojawiające się tu i ówdzie nadzwyczaj głębokie przemyślenia Yody, sprowadzające się do stwierdzeń w rodzaju "Bez strachu jest on. To droga Jedi" albo "Tak, dużo nauczyć się musi". Autorzy komiksu chyba nie pokładają zbytniej wiary w inteligencję fanów Star Wars, bo myśli owe sprawiają wrażenie podpowiedzi dla tych, którzy po obejrzeniu filmu nie wiedzą jeszcze, że Obi-Wan jest niecierpliwy, albo nie domyślają się, że Anakin nie przypadł mu do gustu. Nie podoba mi się taka łopatologiczna próba ukazania czytelnikom, co trzeba myśleć o Obi-Wanie, a cała opowieść do tego się sprowadza. Zawsze sądziłam, że komiksy powstają, by wzbogacić dane uniwersum lub ukazać inny aspekt jakiejś postaci. Obi-Wan Kenobi udowadnia, że komiks może być po prostu zbiorem scen przerysowanych z filmu, wzbogaconym o wskazówki dla tych, którzy czegoś nie załapali w kinie. Nie widzę sensu powstawania takich opowieści. Szkoda tylko tych dwudziestu dwóch zmarnowanych stron.

Graficznie Obi-Wan Kenobi prezentuje się przeciętnie. Jest kolorowo, planety i stwory wyglądają niczego sobie, ale twarze głównych bohaterów pozostawiają sporo do życzenia. Mimika kuleje na całego: Qui-Gon wybałusza oczy albo zjeża brodę, Obi-Wan co jakiś czas robi nieszczęśliwą minę. Gdyby nie fryzury, ciężko byłoby ich poznać. W porównaniu z komiksem poświęconym Anakinowi, w którym postaci naprawdę przypominały filmowe pierwowzory, Obi-Wan Kenobi wypada bardzo słabo.

Rysunkami ani kolorystyką nie zaskakuje Misja Lorda Vadera, mamy tu ładnie wyglądające chmurki i nieco gorzej wyglądających bohaterów. No cóż, Dave Gibbons to nie Jan Duursema. Kreska w komiksie niewyszukana, a paleta barw ograniczona. Fabuła w tym odcinku skupia się wokół postaci Luke'a, niewiele jest scen bez jego udziału. Młody Jedi nadal przebywa na Jazbinie i podejmuje się znalezienia zaginionej córki włodarza planety. W ratowaniu księżniczek nasz młodzian ma już doświadczenie, ale tym razem nie kieruje się jedynie szlachetnymi porywami serca – misję przyjmuje, by zyskać przychylność mieszkańców Jazbiny. Okazuje się, że wyprawa jest bardziej niebezpieczna niż mogło się wydawać, a zagrożenie czeka także z innej strony: Darth Vader dowiaduje się o miejscu jego pobytu i nie zamierza przepuścić okazji do pogawędki.

Zbiorek wieńczy druga i ostatnia część komiksu Jix – agent Imperium. Misja koreliańskiego specjalisty od zadań niewykonalnych polegać miała na cichym sprzątnięciu jednego z imperialnych gubernatorów. Zadanie, jak to na ogół bywa, się komplikuje, a Jix musi szybko dowiedzieć się, kto i z kim spiskuje. Zdaje sobie sprawę, że Vader nie ma zwyczaju darowania win i zapominania błędów, wie też, że łatwo podważyć jego lojalność, bo dla Imperium jest kimś z zewnątrz. W dodatku ani Vader, ani państwowi dostojnicy nie sprawiają wrażenia ukontentowanych jego zwyczajem wchodzenia do strzeżonych miejsc bez pukania. Jix musi wykorzystać wszystkie swoje talenty, by rozwikłać zagadkę przedziwnych spisków na Corulag i nie dać się przy tym w efektowny sposób zabić. Fabuła wciąga, scenarzysta nie pozwala czytelnikowi się nudzić. W kilku scenach można poczuć się lekko zdezorientowanym, ale wszystkie wątki zostają w końcu zgrabnie wyjaśnione. Choć prawie cały czas Jiksowi towarzyszą inne postaci, są one tylko dodatkiem do głównego bohatera. Agent Vadera to modelowy przykład komiksowego herosa: niezwykle silny, przebiegły, nieznający strachu. Brak nadludzkich mocy nadrabia nadzwyczajną sprawnością fizyczną i przeróżnymi talentami. Choć sam wzdycha "Dlaczego ludzie myślą, że potrafię wszystko?", wydaje się, że to tylko puszczenie oczka, bo przez cały czas kreowany jest właśnie na postać, dla której nie ma nic niemożliwego. Niektórych czytelników może to irytować, ale Jiksa naprawdę warto przeczytać, nawet jeśli nie przepada się za superbohaterami.

Warstwie graficznej nie można nic zarzucić: zgrabna kreska współgra z bogatą paletą barw. Cary Porter i Dave Stewart wykonali kawał dobrej roboty. Niektóre postaci są lekko przerysowane: Jix ma muskulaturę lepszą niż sam Conan Barbarzyńca, co podkreśla obcisły strój. Podobnie jest i z córką gubernatora, tyle że w jej przypadku ubiór podkreśla nie mięśnie, ale, nazwijmy to, drugorzędne cechy płciowe. Pozostałe postaci nie wyglądają tak spektakularnie, ale cieszą oko.

Zeszyt trzeci komiksowego magazynu jest niestety mocno nierówny. Mamy tu dobrego, ładnego Jiksa, średnią fabularnie i graficznie Misję... oraz kiepskiego Obi-Wana. Zdecydowanie można go sobie odpuścić.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Gwiezdne wojny. Komiks #3/1999
Redaktor naczelny: Jacek Drewnowski
Scenariusz: Darko Macan, Henry Gilroy, Ryder Windham
Rysunki: Dave Gibbons, Martin Egeland, Nick Choles
Kolory: Angus McKie
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: październik 1999
Tłumaczenie: Elżbieta Gepfert, Maciej Drewnowski
Liczba stron: 64
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 4,90 zł



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.