» Blog » Gra strategiczna w klimatach historyczno-fantastycznych - luźnie przemyślenia
01-08-2015 08:32

Gra strategiczna w klimatach historyczno-fantastycznych - luźnie przemyślenia

W działach: planszówki, szachy | Odsłony: 453

Chciałbym Wam przedstawić w odrobinę inny sposób grę znaną; grę obecną w kulturze od wieków, obecną w naszych umysłach; grę często przecenianą, a jednocześnie niedocenianą. Strategiczną grę z elementami fantastyczno-historycznymi (tutaj naciągam :) ), w której dwie armie walczą ze sobą, z zamysłem zabicia władcy przeciwnika. 

Chodzi oczywiście o grę w szachy. Chcę o niej napisać, bo wydaje mi się, że często myśli się o tej grze w dość specyficzny sposób.

Krótka historia powstania tej wiadomości

Zasady znałem właściwie od zawsze, nie wiem, może od 6 czy 7 roku życia. Grałem z rodziną, z kolegami, z reguły wygrywałem (wyjątek - ojciec, z którym wygrałem 2 razy w życiu, z czego raz rok temu, co jest już inną historią). Jednak dopiero półtora roku zacząłem uczyć się grać w szachy, co zasadniczo zmieniło moje postrzeganie tej gry.

I w związku z masą przemyśleń, wykombinowałem, że puszczę je w świat; jednak nie na fora maniaków szachów, a do osób, które żyją grami, niekoniecznie jednak tymi klasycznymi. Nie jestem arcymistrzem szachowym, raczej średniakiem (choć podejrzewam, że ciągle mocniejszym niż 95% populacji tej planety, co jednak widząc co się dzieje na tym świecie, nie jest to wielkim wyczynem), więc nie wszystkie myśli może być w 100% celne i mogą się zmienić wraz z moim rozwojem jako gracza.

Przeceniane szachy

Mam wrażenie, że wiele osób boi się tej gry, gdy tylko widzi szachownicę traci pewność siebie, wpada w swego rodzaju popłoch. Dalej, odczuwam, że dla wielu osób porażka w szachy jest tym, czym byłby niski wynik testu IQ. Dlatego mówią - "nie umiem grać", "jakoś mnie to nie pociąga", "nigdy nie umiałem zrozumieć jak w szachy grać", "ta gra jest nudna", etc. 
Właśnie dlatego, mam wrażenie, że gra ta jest przeceniana. Że jest zakorzeniona w kulturze tak mocno, że wydaje się, że tylko najlepsi, najmądrzejsi i najinteligentniejsi tego świata powinni w nią grać (na przykład Piłsudski), z czym się stanowczo nie zgadzam. Uważam, że jest to gra dla wszystkich, a wręcz wskazane jest aby osoby, które nie uważają się za myślicieli i megamózgów grać w nią powinny. Czemu? O tem wkrótce.


Niedoceniane szachy

Od czasu rozpoczęcia nauki w szachy, mam wrażenie że mój umysł ewoluuje. Ewoluuje w stronę wzmocnienia możliwości trzeźwiejszej oceny sytuacji; mam wrażenie, że niektóre szczegóły czy nowości związane z obowiązkami zawodowymi przyswajane są szybciej. Podejrzewam, że jest to związane z poprawą koncentracji, oczyszczeniem umysłu, częstymi próbami znalezienia niestandardowych rozwiązań. 

Szczęśliwie dla społeczeństwa, nie wszyscy niedoceniają tę grę. W szkołach uczy się (podkreślam - uczy się, czyli w pewien usystematyzowany sposób wykonuje się działania, mające na celu podnieść siłę gry) już 7 latków. Rodzice w domach uczą nawet 4 czy 5 latków. Podobno wpływa to pozytywnie na rozwój dziecka, poprawia (czy może w tym wieku raczej buduje) koncentrację, pamięć, zdolność logicznego myślenia (jeśli zrobię TO, jak to wpłynie na TAMTO), szacunek dla innych osób, umiejętność ponoszenia porażki i buduje nawyk analizowania przyczyn porażki. Brzmi nieźle, co?

Ej, ale mam na półce 15 kolorowych pudeł z planszówkami, czemu zajmować się "nudnymi" szachami?

Dobre pytanie. Też mam parę pudełek, i też się zastanawiam czemu ostatnio częściej gram w szachy niż w planszówki. Spróbujmy przedstawić podstawowe różnice między kolorowymi planszówkami a szachami.

Kolorowe

  • Często element losowy, który odpowiednio sprytny gracz minimalizuje. Przykłady: Przewroty w Zimnej Wojnie; Ustawianie osad przy 6, 8 w Catanie; minimalizacja rozmiaru talii i wstawianie wyszukiwarek i maksymalnej dozwolonej liczby kluczowych kart w Magic: the Gathering. Ciągle, mając wyjątkowego pecha, możesz przegrać z nawet dużo słabszym przeciwnikiem. W niektórych grach nie ma opcji wymiany ręki startowej (mulligan) lub wymiany przedmiotów startowych.
  • Zasady. Planszówki z reguły mają względnie krótki czas testów i opracowywania zasad; jest to okres maksymalnie kilku lat (z wyjątkami np. w bitewniakach albo właśnie M:tG gdzie zasady ewoluują przez dekady). Dlatego albo pojawiają się irytujące niejasności lub sytuacje niszczące zabawę a wynikają z dziurawych zasad, a nie słabych graczy (z reguły oba te czynniki idą razem; lepsi gracze z reguły maksymalnie wykorzystują zasady).
  • Dodatki. Jak gra się znudzi, to kupujemy dodatek i gramy dalej. Wyjątków jest naprawdę niewiele (Zimna Wojna, odwołuję się do niej, bo jest na pierwszym miejscu na boardgeek i do tego jest świetną grą, @Bard - numer konta podam w PW :) ).
  • Balans. Nie ma co się oszukiwać. Różnie bywa. Niektóre frakcje są lepsze, niektóre armie są mocniejsze, niektóre karty są praktyczniejsze (i droższe)
  • Metagame. Czym gra teraz światek Magica? Jakie strategie przyjmuje się w rywalizacji w Zimną Wojnę? Metagame często istnieje, jest niesamowity, świat wokół gry może być ciekawszy niż sam fakt grania. Pamiętacie te godziny budowania talii, analizę tego co mamy w klaserze i w co gra nasze podwórko?
  • Luz. Jest masa planszówek, w które gra się niezobowiązująco, bez wnikania, pierwszy i ostatni raz, przy piwie, na imprezie, na konwencie. Nie po to, aby wygrać, ale aby pograć. Aby zrobić jakieś mega kombo, nawet jeśli przegramy. Np. Horror w Arkham, gdy rzucamy czar, strzelamy z broni a na koniec giniemy i z uśmiechem na ustach rajcujemy się przez pół godziny pięknym kombosem.
  • Wiek graczy. W planszówkach jest to od ~3 lat w górę. Ale mam wrażenie, że jednak powyżej 40ki mało kto gra w planszówki; nie mam statystyk, ale wydaje mi się, że po prostu ludzi w wieku 40, 50 czy 60 lat ominął boom na planszówki.

To tak pokrótce. Temat jest szeroki; popatrzmy jak to wygląda w szachach.

  • Element losowy nie występuje, nie licząc losowania koloru bierek. Statystyki są brutalne, częściej wygrywają białe, ale patrz niżej.
  • Zasady są te same od ładnego wieku, może więcej. To może i dobrze (bo każdy je mniej więcej zna) ale i źle. Brak elementu losowego oraz niezmienność zasad powodują, że powstała masa dobrej literatury szachowej (bo książki się zasadniczo nie starzeją), powstała cała teoria debiutów (czyli pierwszych ruchów), teoria końcówek (czyli ruchów gdy na planszy zostało tylko kilka bierek); książki o strategii i taktyce. Wyobraźcie sobie, jakby to wyglądało np. w Catanie. Powstałoby może 5 książek a za 10 lat nikt ich nie będzie kupował. Bo wyszły nowe edycje Catana, nowe dodatki, gra się znudziła i są nowe. Właśnie mnogość literatury jest moim zdaniem i dobra i zła. Dobra - bo jest masa ciekawostek o których fajnie się czyta i się przydają; źle - bo czasem wydawać się może, że o wielu rzeczach można przeczytać zamiast odkryć samemu. Choć to drugie w XXI wieku jest w sumie mało ważne - wszak nikt nie chce tracić czasu na wyważanie otwartych drzwi.
  • Dodatki właściwie nie istnieją. Są np. szachy losowe (gdy ustawiamy figury losowo) albo szachy dla 3, 4 osób, ale to jest nisza. 
  • Balans w grze istnieje. Białe zaczynają, czarne w początkowych ruchach dążą do wyrównania. Statystycznie większość partii wygrywają białe; w praktyce nieturniejowej i amatorskiej fakt rozpoczynania jest mniej ważny.
  • Metagame. Niby nie istnieje, bo gramy zawsze tym samym, ale jednak istnieje :). Bo wiadomo (bazy danych), jakie są statystycznie najlepsze debiuty. Więc można kombinować coś niestandardowego, aby teoretycy się pogubili. Na dłuższych turniejach lepszych graczy (tych, których partie są w bazach) można wręcz sprawdzić, jaki styl gry mają nasi przeciwnicy i się odpowiednio nastawić.
  • Luz. To jest bardzo ważny punkt. Grając na zbyt dużym luzie, gra jest po prostu słaba. Jeśli gracze nie dają z siebie wszystkiego, nie ma tych emocji, tej walki. Granie przy piwie - tak, ale jakość spada (oddawanie figur za darmo jest u mnie standardem:) ).
  • Wiek. Od 4-5 lat do końca. Gra jest znana od wieków, sto lat temu w prawie każdym domu inteligenckim grało się w szachy. Tradycyjnie dziadkowie i ojcowie uczyli grać swoich synów. Na turniejach jednak widzę, że najpopularniejsze grupy wiekowe to 7-12 lat i potem 30-45 lat. Czyli rodzice i ich dzieci. Wydaje się, że wiek nastoletni i studencki (aka odkrywamy świat dorosłych) i post-studencki (aka robimy karierę) nie wpływa pozytywnie na rozwój siły szachowej u mas. Oczywiście są wyjątki. 


To tyle na dzisiaj. Jeżeli będzie zainteresowanie tematem, napiszę parę słów o graniu z zegarem szachowym, strategii, taktyce, treningu, komputerach, psychologii, turniejach, i co mi tam ślina na klawiaturę przyniesie :).

Komentarze


Kamulec
   
Ocena:
+1

Szachy podobały mi się w podstawówce. Potem doszedłem do wniosku, że w związku z brakiem elementu losowego, na wyższym poziomie zaawansowania stają się rozgrywką, gdzie dominującą rolę odgrywa ilość zapamiętanych układów i ich rozwiązań.

Poza tym mit o pojedynku intelektów wcale nie uprzyjemnia gry. Jeżeli spotykam się z kimś ze znajomych, chcę miło spędzić czas, nieraz również na rywalizacji, ale nie chcę komuś czegoś udowadniać.

01-08-2015 21:10
TO~
   
Ocena:
0

Jest zainteresowanie (przynajmniej moje), pisz więcej!

02-08-2015 02:26
Exar
   
Ocena:
0

@Kamulec

Ciekawy temat, postaram się go poruszyć w przyszłych notkach. Wydaje mi się, że na poziomie amatorskim oraz na poziomie najwyższym, faktycznie możemy mówić o pojedynku intelektów. Powiedziałbym, że na poziomach pośrednich ważne jest po prostu wytrenowanie.

I to o czym piszesz, czyli ilość zapamiętanych układów i ich rozwiązań, jest tak naprawdę kwestią treningu - kto więcej trenuje, ten więcej analogii znajduje. I znajduje je szybciej, a często i potrafi przewidywać dalsze konsekwencje swoich posunięć. Ale nie nazwałbym tego nauką na pamięć, raczej ćwiczeniem mózgu pod kątem rozwiązywania problemów szachowych.

Może masz na myśli także naukę debiutów na pamięć (czyli jak się ruszać przez pierwsze 5-15 posunięć, aby było optymalnie) - słyszałem, że na pewnym etapie coś takiego się robi, ale w uważam, że w praktyce nie jest to nauka konkretnych posunięć a raczej próba analizy konsekwencji takich a nie innych posunięć oraz zrozumienia pozycji, która po tych 5-15 ruchach powstaje.

@TO~ 

Dziękówka, to popiszę coś tam jeszcze :).

03-08-2015 08:49
Adeptus
   
Ocena:
0

Grywam czasem w szachy "każualowo" i nikt ze współgraczy nie traktuje tego jako pojedynku intelektów i mistycznego przeżycia. Kiedyś miałem okazję pograć z osobą, która siedziała w tym trochę bardziej na poważnie i oczywiście strasznie lamiłem... A każde posunięcie wywoływało katusze po stronie przeciwnej 'Co to za otwarcie? Tak się nie zaczyna" "Ale dlaczego tak się ruszyłeś? Nikt tak się nie rusza".

Swoją drogą, to wydaje mi się, że na początkującym poziomie ważniejsza (co najmniej tak samo ważna) od intelektu jest spostrzegawczość, uważność i koncetracja, bo więcej pionków się traci przez nieuwagę, a nie na skutek przebiegłych machinacji przeciwnika.

03-08-2015 10:33
Exar
   
Ocena:
0

Grywam czasem w szachy "każualowo" i nikt ze współgraczy nie traktuje tego jako pojedynku intelektów i mistycznego przeżycia

Ja to nawet myślę, że arcymistrzowie tak tego nie traktują :) (ja też nie, jeśli tak wynikało z mojej notki to muszę sprostować).

'Co to za otwarcie? Tak się nie zaczyna" "Ale dlaczego tak się ruszyłeś? Nikt tak się nie rusza"

Ostatnio grałem z osobą która gra, jak to ująłeś, "każualowo", i oczywiście przeciwnik "lamił", ale ważniejsze w takim czymś jest to, co się zrobi po meczu. My usiedliśmy i omówiliśmy partię i myślę, że na dzień dobry poziom mojego przeciwnika wzrósł drastycznie (sprzedałem mu parę prostych sztuczek, przez analogię do Catana - żeby ustawiać osady wokół 6 i 8:) ). A że Twój kolega tak się odzywał, to trochę nieprofi, moim zdaniem.

Swoją drogą, to wydaje mi się, że na początkującym poziomie ważniejsza (co najmniej tak samo ważna) od intelektu jest spostrzegawczość, uważność i koncetracja, bo więcej pionków się traci przez nieuwagę, a nie na skutek przebiegłych machinacji przeciwnika.

Tak jest! Aby nie oddawać bierek przez nieuwagę trzeba parę miesięcy pograć :). Zdradzę moją tajemnicę jak z tym walczyć w przyszłej notce.

03-08-2015 10:59
L. Norec
   
Ocena:
0

Od szachów znacznie ciekawsze są gry bitewne. Szachy, to przerost formy nad treścią. Narosło wokół tej gry mnóstwo opinii, które uczyniły z niej grę elitarną. Tu jest podobnie jak z Pokerem. Można grać wraz ze znajomymi, podczas gdy sporo ludzi słysząc słowo "Poker", od razu widzi kasyno.

Szachy są grą na pamięć, w której myślenie nie ma racji bytu. 

03-08-2015 11:34
Adeptus
   
Ocena:
0

Szachy to szlachetna gra, a Twoje bitewniakami to ucząca satanizmu zabawa dla niedojrzałych emocjonalnie i intelektualnie przegrywów. Czego dowodem jest to, że je chwalisz. Gdybyś nie był niedojrzały, to byś wiedział, że są gupie. Taka logika.

03-08-2015 11:41
Exar
   
Ocena:
+1

Od szachów znacznie ciekawsze są gry bitewne.

Zawsze chciałem pograć w bitewniaki i na pewno jest wiele elementów wspólnych. Atak, strategia, taktyka, metagame. Są też elementy rozdzielne - wybór jednostek, element losowy, asymetria. Bitewniaki są na pewno ciekawe. Ale czy są ciekawsze - ja nie wiem, ale może tak dla niektórych, czego jesteś przykładem:).

Szachy, to przerost formy nad treścią

No właśnie zawsze mi się wydawało, że szachy są bardziej skromnie niż większość gier :).

Narosło wokół tej gry mnóstwo opinii, które uczyniły z niej grę elitarną. Tu jest podobnie jak z Pokerem

Z tego właśnie powodu, chciałem przedstawić grę w szachy jako grę nie-elitarną, grę dla wszystkich a nie tylko elit. Chciałem także walczyć ze stereotypami. 

Szachy są grą na pamięć, w której myślenie nie ma racji bytu. 

W sumie to przedstawiłem swoje zdanie wcześniej. Owszem, aby grać lepiej w szachy, trzeba analizować różne sytuacje, aby lepiej potem rozwiązywać sytuacje na placu boju. Podobnie jak z matematyką - im więcej zadań rozwiążesz, tym łatwiej potem idzie ci rozwiązywanie kolejnych, ew. liczenie ile kredytu spłacisz po 10 latach.

Na poziomie początkujących uczenie się debiutów na pamięć jest bez sensu i ja osobiście nie spotkałem się z nikim, kto by znał 15 posunięć do przodu (albo nikt się nie chwalił). Podobno arcymistrzowie znają po 15 posunięć najpopularniejszych debiutów, ale podejrzewam, że to nie jest kwestia grania na pamięć a własna analiza. I oczywiście jak ktoś zagrał i przeanalizował np. 1000 swoich meczy, to wie, jak grać w debiucie. Pamięciówką bym tego nie nazwał, raczej analizą przyczynowo-skutkową i zapamiętywaniem wniosków.

03-08-2015 12:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.