Gra strategiczna w klimatach historyczno-fantastycznych - luźnie przemyślenia
W działach: planszówki, szachy | Odsłony: 453Chciałbym Wam przedstawić w odrobinę inny sposób grę znaną; grę obecną w kulturze od wieków, obecną w naszych umysłach; grę często przecenianą, a jednocześnie niedocenianą. Strategiczną grę z elementami fantastyczno-historycznymi (tutaj naciągam :) ), w której dwie armie walczą ze sobą, z zamysłem zabicia władcy przeciwnika.
Chodzi oczywiście o grę w szachy. Chcę o niej napisać, bo wydaje mi się, że często myśli się o tej grze w dość specyficzny sposób.
Krótka historia powstania tej wiadomości
Zasady znałem właściwie od zawsze, nie wiem, może od 6 czy 7 roku życia. Grałem z rodziną, z kolegami, z reguły wygrywałem (wyjątek - ojciec, z którym wygrałem 2 razy w życiu, z czego raz rok temu, co jest już inną historią). Jednak dopiero półtora roku zacząłem uczyć się grać w szachy, co zasadniczo zmieniło moje postrzeganie tej gry.
I w związku z masą przemyśleń, wykombinowałem, że puszczę je w świat; jednak nie na fora maniaków szachów, a do osób, które żyją grami, niekoniecznie jednak tymi klasycznymi. Nie jestem arcymistrzem szachowym, raczej średniakiem (choć podejrzewam, że ciągle mocniejszym niż 95% populacji tej planety, co jednak widząc co się dzieje na tym świecie, nie jest to wielkim wyczynem), więc nie wszystkie myśli może być w 100% celne i mogą się zmienić wraz z moim rozwojem jako gracza.
Przeceniane szachy
Mam wrażenie, że wiele osób boi się tej gry, gdy tylko widzi szachownicę traci pewność siebie, wpada w swego rodzaju popłoch. Dalej, odczuwam, że dla wielu osób porażka w szachy jest tym, czym byłby niski wynik testu IQ. Dlatego mówią - "nie umiem grać", "jakoś mnie to nie pociąga", "nigdy nie umiałem zrozumieć jak w szachy grać", "ta gra jest nudna", etc.
Właśnie dlatego, mam wrażenie, że gra ta jest przeceniana. Że jest zakorzeniona w kulturze tak mocno, że wydaje się, że tylko najlepsi, najmądrzejsi i najinteligentniejsi tego świata powinni w nią grać (na przykład Piłsudski), z czym się stanowczo nie zgadzam. Uważam, że jest to gra dla wszystkich, a wręcz wskazane jest aby osoby, które nie uważają się za myślicieli i megamózgów grać w nią powinny. Czemu? O tem wkrótce.
Niedoceniane szachy
Od czasu rozpoczęcia nauki w szachy, mam wrażenie że mój umysł ewoluuje. Ewoluuje w stronę wzmocnienia możliwości trzeźwiejszej oceny sytuacji; mam wrażenie, że niektóre szczegóły czy nowości związane z obowiązkami zawodowymi przyswajane są szybciej. Podejrzewam, że jest to związane z poprawą koncentracji, oczyszczeniem umysłu, częstymi próbami znalezienia niestandardowych rozwiązań.
Szczęśliwie dla społeczeństwa, nie wszyscy niedoceniają tę grę. W szkołach uczy się (podkreślam - uczy się, czyli w pewien usystematyzowany sposób wykonuje się działania, mające na celu podnieść siłę gry) już 7 latków. Rodzice w domach uczą nawet 4 czy 5 latków. Podobno wpływa to pozytywnie na rozwój dziecka, poprawia (czy może w tym wieku raczej buduje) koncentrację, pamięć, zdolność logicznego myślenia (jeśli zrobię TO, jak to wpłynie na TAMTO), szacunek dla innych osób, umiejętność ponoszenia porażki i buduje nawyk analizowania przyczyn porażki. Brzmi nieźle, co?
Ej, ale mam na półce 15 kolorowych pudeł z planszówkami, czemu zajmować się "nudnymi" szachami?
Dobre pytanie. Też mam parę pudełek, i też się zastanawiam czemu ostatnio częściej gram w szachy niż w planszówki. Spróbujmy przedstawić podstawowe różnice między kolorowymi planszówkami a szachami.
Kolorowe
- Często element losowy, który odpowiednio sprytny gracz minimalizuje. Przykłady: Przewroty w Zimnej Wojnie; Ustawianie osad przy 6, 8 w Catanie; minimalizacja rozmiaru talii i wstawianie wyszukiwarek i maksymalnej dozwolonej liczby kluczowych kart w Magic: the Gathering. Ciągle, mając wyjątkowego pecha, możesz przegrać z nawet dużo słabszym przeciwnikiem. W niektórych grach nie ma opcji wymiany ręki startowej (mulligan) lub wymiany przedmiotów startowych.
- Zasady. Planszówki z reguły mają względnie krótki czas testów i opracowywania zasad; jest to okres maksymalnie kilku lat (z wyjątkami np. w bitewniakach albo właśnie M:tG gdzie zasady ewoluują przez dekady). Dlatego albo pojawiają się irytujące niejasności lub sytuacje niszczące zabawę a wynikają z dziurawych zasad, a nie słabych graczy (z reguły oba te czynniki idą razem; lepsi gracze z reguły maksymalnie wykorzystują zasady).
- Dodatki. Jak gra się znudzi, to kupujemy dodatek i gramy dalej. Wyjątków jest naprawdę niewiele (Zimna Wojna, odwołuję się do niej, bo jest na pierwszym miejscu na boardgeek i do tego jest świetną grą, @Bard - numer konta podam w PW :) ).
- Balans. Nie ma co się oszukiwać. Różnie bywa. Niektóre frakcje są lepsze, niektóre armie są mocniejsze, niektóre karty są praktyczniejsze (i droższe)
- Metagame. Czym gra teraz światek Magica? Jakie strategie przyjmuje się w rywalizacji w Zimną Wojnę? Metagame często istnieje, jest niesamowity, świat wokół gry może być ciekawszy niż sam fakt grania. Pamiętacie te godziny budowania talii, analizę tego co mamy w klaserze i w co gra nasze podwórko?
- Luz. Jest masa planszówek, w które gra się niezobowiązująco, bez wnikania, pierwszy i ostatni raz, przy piwie, na imprezie, na konwencie. Nie po to, aby wygrać, ale aby pograć. Aby zrobić jakieś mega kombo, nawet jeśli przegramy. Np. Horror w Arkham, gdy rzucamy czar, strzelamy z broni a na koniec giniemy i z uśmiechem na ustach rajcujemy się przez pół godziny pięknym kombosem.
- Wiek graczy. W planszówkach jest to od ~3 lat w górę. Ale mam wrażenie, że jednak powyżej 40ki mało kto gra w planszówki; nie mam statystyk, ale wydaje mi się, że po prostu ludzi w wieku 40, 50 czy 60 lat ominął boom na planszówki.
To tak pokrótce. Temat jest szeroki; popatrzmy jak to wygląda w szachach.
- Element losowy nie występuje, nie licząc losowania koloru bierek. Statystyki są brutalne, częściej wygrywają białe, ale patrz niżej.
- Zasady są te same od ładnego wieku, może więcej. To może i dobrze (bo każdy je mniej więcej zna) ale i źle. Brak elementu losowego oraz niezmienność zasad powodują, że powstała masa dobrej literatury szachowej (bo książki się zasadniczo nie starzeją), powstała cała teoria debiutów (czyli pierwszych ruchów), teoria końcówek (czyli ruchów gdy na planszy zostało tylko kilka bierek); książki o strategii i taktyce. Wyobraźcie sobie, jakby to wyglądało np. w Catanie. Powstałoby może 5 książek a za 10 lat nikt ich nie będzie kupował. Bo wyszły nowe edycje Catana, nowe dodatki, gra się znudziła i są nowe. Właśnie mnogość literatury jest moim zdaniem i dobra i zła. Dobra - bo jest masa ciekawostek o których fajnie się czyta i się przydają; źle - bo czasem wydawać się może, że o wielu rzeczach można przeczytać zamiast odkryć samemu. Choć to drugie w XXI wieku jest w sumie mało ważne - wszak nikt nie chce tracić czasu na wyważanie otwartych drzwi.
- Dodatki właściwie nie istnieją. Są np. szachy losowe (gdy ustawiamy figury losowo) albo szachy dla 3, 4 osób, ale to jest nisza.
- Balans w grze istnieje. Białe zaczynają, czarne w początkowych ruchach dążą do wyrównania. Statystycznie większość partii wygrywają białe; w praktyce nieturniejowej i amatorskiej fakt rozpoczynania jest mniej ważny.
- Metagame. Niby nie istnieje, bo gramy zawsze tym samym, ale jednak istnieje :). Bo wiadomo (bazy danych), jakie są statystycznie najlepsze debiuty. Więc można kombinować coś niestandardowego, aby teoretycy się pogubili. Na dłuższych turniejach lepszych graczy (tych, których partie są w bazach) można wręcz sprawdzić, jaki styl gry mają nasi przeciwnicy i się odpowiednio nastawić.
- Luz. To jest bardzo ważny punkt. Grając na zbyt dużym luzie, gra jest po prostu słaba. Jeśli gracze nie dają z siebie wszystkiego, nie ma tych emocji, tej walki. Granie przy piwie - tak, ale jakość spada (oddawanie figur za darmo jest u mnie standardem:) ).
- Wiek. Od 4-5 lat do końca. Gra jest znana od wieków, sto lat temu w prawie każdym domu inteligenckim grało się w szachy. Tradycyjnie dziadkowie i ojcowie uczyli grać swoich synów. Na turniejach jednak widzę, że najpopularniejsze grupy wiekowe to 7-12 lat i potem 30-45 lat. Czyli rodzice i ich dzieci. Wydaje się, że wiek nastoletni i studencki (aka odkrywamy świat dorosłych) i post-studencki (aka robimy karierę) nie wpływa pozytywnie na rozwój siły szachowej u mas. Oczywiście są wyjątki.
To tyle na dzisiaj. Jeżeli będzie zainteresowanie tematem, napiszę parę słów o graniu z zegarem szachowym, strategii, taktyce, treningu, komputerach, psychologii, turniejach, i co mi tam ślina na klawiaturę przyniesie :).