05-09-2006 22:26
Gówn... znaczy szkoła i to jak jest wspaniale
W działach: Szkoła, Życie, Bleh | Odsłony: 4
Skończyły się wakacje to i ładną pogodę szlag trafił, a co! Zimno, mokro, sennie i ogólnie okropnie. Wczoraj z nerwów miałam ściśnięty żołądek, w związku z tym w nocy nie mogłam zasnąć i rozpoczęłam te dziesięć miesięcy tortur niewyspana.
Oczywiście już pierwszego dnia zapowiedzieli mi ekstremalną i hardkorową jazdę w postaci pytania z matmy, kartkówki z polskiego(!) i z geografii. Ja wiem, że inni mają maturę, sesję, cokolwiek i to może nie jest taki wielki problem, tylko, że to dopiero pierwszy dzień był, a ja już jestem zmęczona, przerażona i zdołowana. Ciekawe, ile jeszcze razy w ciągu tego tygodnia usłysze słowo "testy"... Argh.
Poza tym... Hm. Moj tak zwany przyjaciel sie do mnie nie odzywa, ale niestety ma z moją grupą niemiecki, więc w końcu będzie musiał zacząć.
Znów wszystko zaczęło mnie wkurzać, a najbardziej chyba to, że już z dwóch przedmiotów chcą nam zrobić zajęcia dodatkowe w soboty. Już to widzę. Ah, te tłumy szczęśliwych ludzi, wypoczętych i chętnych do tego cholernego zapieprzu, który i tak nie ma sensu.
Normalnie kocham świat. Z Teatrem będzie mi trochę lżej, w końcu to jakiś sposób, żeby o wszystkim zapomnieć i odreagować po całym tygodniu stresu, co nie zmienia faktu, że wakacje byly za krótkie, a nawet jeśli nie, to za szybko chcą z nas znowu zrobić zmęczonych i ślęczących nad ksiażkami zombie (przynajmniej ze mnie, bo, niestety, tak właśnie wyglądałam pod koniec tamtego roku, kiedy to ktos wpadl na cudowny pomysł zrobienia chyba siedmiu sprawdzianów z całego roku pod rząd, ale to już całkiem inna historia).
To życzcie mi szczęścia.
Oczywiście już pierwszego dnia zapowiedzieli mi ekstremalną i hardkorową jazdę w postaci pytania z matmy, kartkówki z polskiego(!) i z geografii. Ja wiem, że inni mają maturę, sesję, cokolwiek i to może nie jest taki wielki problem, tylko, że to dopiero pierwszy dzień był, a ja już jestem zmęczona, przerażona i zdołowana. Ciekawe, ile jeszcze razy w ciągu tego tygodnia usłysze słowo "testy"... Argh.
Poza tym... Hm. Moj tak zwany przyjaciel sie do mnie nie odzywa, ale niestety ma z moją grupą niemiecki, więc w końcu będzie musiał zacząć.
Znów wszystko zaczęło mnie wkurzać, a najbardziej chyba to, że już z dwóch przedmiotów chcą nam zrobić zajęcia dodatkowe w soboty. Już to widzę. Ah, te tłumy szczęśliwych ludzi, wypoczętych i chętnych do tego cholernego zapieprzu, który i tak nie ma sensu.
Normalnie kocham świat. Z Teatrem będzie mi trochę lżej, w końcu to jakiś sposób, żeby o wszystkim zapomnieć i odreagować po całym tygodniu stresu, co nie zmienia faktu, że wakacje byly za krótkie, a nawet jeśli nie, to za szybko chcą z nas znowu zrobić zmęczonych i ślęczących nad ksiażkami zombie (przynajmniej ze mnie, bo, niestety, tak właśnie wyglądałam pod koniec tamtego roku, kiedy to ktos wpadl na cudowny pomysł zrobienia chyba siedmiu sprawdzianów z całego roku pod rząd, ale to już całkiem inna historia).
To życzcie mi szczęścia.