» Recenzje » Golem - Edward Lee

Golem - Edward Lee


wersja do druku

Seks, prochy i żydowskie demony

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Golem - Edward Lee
Horror to gatunek, w którym porażka lub sukces w dużej mierze zależą od zdolności do wywoływania u czytelnika emocji. Najczęściej chodzi o strach, jednak Golem, należący do podgatunku gore, skupia się na obrzydzeniu. Cel nie został jednak osiągnięty – w czasie lektury odczuwałem nudę z lekką domieszką rozbawienia.

____________________________


Kiedy szczęśliwe małżeństwo kupuje stary, zabytkowy dom na odludziu, zwłaszcza jeśli jego poprzedni właściciel był osobą niezwykłą, to z góry wiadomo, że nie skończy się to dobrze. Dla Setha, twórcy niezwykle popularnej gry komputerowej, która przyniosła mu fortunę i sławę, i jego żony Judy, chodzącej encyklopedii dziwnych faktów, to szansa na oderwanie się od przeszłości i nowego początku – oboje mają za sobą wygraną walkę z nałogami. Jednak kiedy odkryty zostaje zakopany pod ich działką stuletni parowiec, załadowany między innymi kilkoma beczkami gliny z Wełtawy, niespodziewanie trafiają w samo serce mrocznych i krwawych wydarzeń. Zmuszeni walczyć o życie, zmierzą się z rozmaitymi koszmarami – a część z nich pochodzić będzie z samego serca żydowskiego piekła.

To krótkie streszczenie nie oddaje całkowicie chaotycznego i momentami niezbyt klarownego przebiegu fabuły. Poza losami małżonków czytelnik pozna również lokalny półświatek, w tym handlującego crackiem kapitana policji, a także wydarzenia, które miały miejsce na wspomnianym statku oraz w jego docelowym porcie w roku 1880. Ten ostatni wątek to piękny przykład zbędnego rozciągania powieści, gdyż fakty przeszłe równolegle poznajemy w teraźniejszej części opowieści, gdy bohaterowie potrzebują ich do poskładania w całość zagadek przeszłości. Jednak nadmieniony chaos nie wynika jedynie z powtarzania informacji i znacznej, jak na trzystustronicową powieść, liczby wątków, a raczej z całkowitego oderwania fabuły od zasad logiki. Podejmowane przez postacie decyzje często nie mają sensu, a zwroty akcji zaskakują raczej nieprawdopodobieństwem niż oryginalnością. Szczególnie Ten Tajemniczy Zły, którego tożsamość można odgadnąć niemal od razu, jego nikczemny plan oraz stworzone przezeń istoty wzbudzają niedowierzanie pomieszane z głębokim zdumieniem. Choć teoretycznie elementy te są pakietem standardowych części zestawu "szalony geniusz zła" to sposób, w jaki zostały poskładane przeczy wszelkim prawom logiki. I choć w tego typu horrorze logika nie jest priorytetem, to w Golemie przekroczono wszelkie normy absurdu, co sprawia, że próba myślenia o tym, co się czyta, może skończyć się ciężkim napadem śmiechu albo irytacją. Budzi to zresztą pewien rodzaj podziwu, gdyż historia jest prosta i uboga aż do granicy pretekstowości – a jednak autorowi udało się zawrzeć w niej tyle nieprawdopodobieństw, że starczyłoby na trzy powieści Mastertona.

Parodia fabuły została bardzo elegancko zapakowana w dwa główne atuty powieści – przemoc i seks. Oderwane kończyny (często potem umieszczone w jakimś otworze ciała właściciela), wyprute wnętrzności, zmiażdżone czaszki i krew po kostki pojawiają się w Golemie bardzo szybko i występują aż do samego końca. Nawet w teoretycznie spokojniejszej, początkowej części książki, autor znajduje sposób, by uraczyć żądnego podrobów i strzępów ciała czytelnika różnorodnymi, choć zwykle zawierającymi rozczłonkowanie, makabrycznymi opisami. Warto przy tym podkreślić, że znacznie częściej oglądamy miejsca już po niż w trakcie mordu – autor decyduje się więc na makabrę na pół gwizdka. Również w kwestii seksu Lee wykazuje wiele inwencji. Poza zwykłymi, nudnymi dobrowolnymi stosunkami czytelnik napotka liczne, bardziej "wyrafinowane", sceny erotyczne w wielu kombinacjach – żywi gwałcący martwych, martwi gwałcący żywych, żywi gwałcący żywych i, last but not least, martwi gwałcący martwych. Ten festiwal miłości opisano z równym smakiem i delikatnością co sceny przemocy (często jedno i drugie występuje w tym samym akapicie), choć autor zachował nieco więcej powściągliwości, ograniczając się raczej do napomknięcia o fakcie, niż zapewniając wgląd w każdy detal. Oba te elementy, seks i przemoc, zostały przerysowane, więc budzą raczej rozbawienie niż strach czy obrzydzenie. Jednak różnorodność prezentacji obu tych zjawisk nie chroni przed szybko wkradającą się monotonią, gdyż autor zarzuca czytelnika taką ilością jednego i drugiego, że szybko przestają robić jakiekolwiek wrażenie – a przez to zupełnie zawodzą w maskowaniu niedostatków fabuły, szczególnie że również ona nie należy do szczególnie wciągających.

Tym co Edwardowi Lee udało się nieźle, jest kreacja postaci. Główni bohaterowie są wprawdzie z początku nijacy, ale Judy z czasem staje się zdecydowanie bardziej interesującą, ze względu na jej stopniowo rozplatającą się psychikę, zaś rola Setha maleje. Prawdziwie groteskowymi dziełami sztuki są postacie drugoplanowe. D-Man i Świrus, dwa prymitywne bandziory do wynajęcia, i kapitan Rosh, będący zadziwiająco podobny do granego przez Gary’ego Oldmana Normana Stansfielda z Leona zawodowca, choć nie zachwycają oryginalnością, są kreacjami udanymi, potrafią wywołać uśmiech komicznym przerysowaniem, by chwilę później porzucić otoczkę humorystyczną i sprawić, że po krzyżu czytelnika przebiegnie zimny dreszcz. Szkoda, że, jak już wspomniałem, główny zły nie trzyma poziomu: nie potrafi ani zaskoczyć, ani wzbudzić emocji innych niż politowanie.

Golem nie jest powieścią dla każdego. Jeżeli ktoś lubi poprzednie powieści autora lub ogólnie gore, niech nie zwraca uwagi na moje marudzenia i wystawi uczciwie zapracowane 6 za pomysłową przemoc w wysokim stężeniu, niezłe postacie i odpowiednio tandetny klimacik – jednak nawet oni będą borykać się z niedostatkami fabuły i schematycznością. Dla czytelnika nie będącego fanem bryzgów krwi i nasienia będzie to książka nudna, sztampowa, męcząca i przepełniona absurdami. Z takiej właśnie perspektywy wystawiam ocenę końcową.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Golem (The Golem)
Autor: Edward Lee
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Replika
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 28 sierpnia 2012
Liczba stron: 316
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 145x200 mm
ISBN-13: 978-83-76741-00-0
Cena: 35,90 zł



Czytaj również

Ludzie z bagien - Edward Lee
Witajcie w Crick City!
- recenzja
Cienie spoza czasu - antologia
Jedenastu współczesnych Samotników
- recenzja
Legendarny przedmiot wątkowy
Papierowy golem (SW 2) [PDF]
Coś więcej niż origami

Komentarze


Patryk Cichy
   
Ocena:
0
Kurczę, rzeczywiście nie najlepiej to wygląda. Czytałem na razie tylko kilka opowiadań Lee i, choć są zgrabne od strony warsztatowej, śmieszy trochę to jego epatowanie absurdalną ilością okrucieństwa i makabry. Nie rozumiem gdzie u niego to szeroko reklamowane "mistrzostwo horroru ekstremalnego", skoro to po prostu kolejny powrót splatterpunku (zakładając, że w ogóle splatter odszedł) i żadnych nowych granic się tu nie odkrywa. Ale na pewno przeczytam jakieś jego powieści i się przekonam. Coś czuję, że może być niezły ubaw, aczkolwiek niekoniecznie zgodny z intencjami pisarza.
20-11-2012 03:08
~chimera z pracy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Niestety, zgadzam się z recenzją. "Niestety", bo po rewelacyjnym "Sukkubie" spodziewałem się po Lee dużo więcej. Ale "Golem" to chyba jego wcześniejsza powieść... W każdym bądź razie jest naprawdę kiepska. Nie warto.
20-11-2012 10:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.