29-06-2011 20:44
Film, który musisz zobaczyć, czyli "The Wild Hunt"
W działach: LARPy, Filmy | Odsłony: 20
Na początek obejrzyjcie sobie trailer.
Wygląda niewinnie, prawda? Ot, kolejny film naśmiewający się z freaków biegających po lesie z piankowymi mieczami i udających, że bawią się w elfy i potwory. Typowe, jak wcześniej chociażby „Gamers” czy inna „Astropia”. Nic bardziej mylnego.
A właściwie nie do końca. To jest film o LARPowcach. Są doklejane elfie uszy, stroje, sztuczne topory. Stroje, ciągłe zwracanie uwagi aby „stay in character”. Magiczne zaklęcia, Mistrzowie Gry, spory mechaniczne. Walki na niby, fabularne grupy i tanie „efekty specjalne” w trakcie gry. To wszystko i wiele innych znajdziecie w tym filmie.
To jest po części naprawdę dobre oddanie rzeczywistych realiów tego typu gier. Zatracanie się w swojej postaci, przesadzanie z odgrywaniem, mieszanie spraw osobistych ze światem gry. I to nie w sposób nierealnie i na siłę przejaskrawiony, ale taki, który spokojnie mógłby mieć miejsce, chociażby na jakiejś dużej grze nawet w Polsce (typu Fantazjada czy Orkon). Przynajmniej do momentu, który stanowi o wyjątkowości tego filmu.
Bo to jest film wyjątkowy. Tutaj nie chodzi o pokazywanie dorosłych ludzi bawiących się w lochy i smoki. Tutaj nie chodzi o ucieczkę przed realnym światem. Tutaj rozgrywa się dramat. I to dramat bardzo wiarygodny.
Film mocno siada na psychikę, szczególnie dla osób, które kiedyś brały udział w podobnej zabawie. Ale nie tylko ich. To jest niesamowicie zmontowana, pełna zwrotów akcji i niespodziewanych elementów historia. To film o miłości, zdradzie i przekraczaniu własnych granic. To film, który powinien obejrzeć nie tylko każdy LARPowiec, ale każda osoba interesująca się szeroko rozumianym odgrywaniem ról.
Dlaczego?
- jest wiarygodnie zagrany. Doskonale pokazuje kontrast między światem gry a światem rzeczywistym. Owszem, jak już wspominałem - jest przerysowany, ale w sposób, którego na pewno się nie spodziewacie,
- ma nieziemski wręcz klimat. Z ekranu całym ciałem odbieramy zagubienie głównej bohaterki i innych postaci dramatu. Od początku do końca,
- zdjęcia urzekają. Dzięki nim przenosimy się do innego świata, a jednocześnie „nowoczesne wstawki” rzucane od czasu do czasu nie pozwalają nam zapomnieć, że to tylko iluzja,
- filtry nałożone na kamerę i montaż zwalają z nóg. Kolory są wyraziste kiedy trzeba, a cała akcja układa się na najwyższym światowym poziomie. Jasne – zdarzają się słabe sceny, ale bledną całkowicie przy przytłaczającej przewadze tych świetnych,
- historia nie jest banalna. Nie jest płaska ani do końca przewidywalna. Bohaterowie są prawdziwi, mimo swojego zagubienia w świecie gry,
- finał po prostu zwala z nóg (przynajmniej mnie zwalił tak, że przez dość długą chwilę nie mogłem się pozbierać).
Mógłbym o tym filmie jeszcze pisać długo i długo, ale wciąż jestem pod jego wrażeniem i muszę ochłonąć.
Wiem jedno – jeśli jeszcze nie widziałeś „The Wild Hunt” to powinieneś czym prędzej naprawić ten błąd. Nie pożałujesz.
Wygląda niewinnie, prawda? Ot, kolejny film naśmiewający się z freaków biegających po lesie z piankowymi mieczami i udających, że bawią się w elfy i potwory. Typowe, jak wcześniej chociażby „Gamers” czy inna „Astropia”. Nic bardziej mylnego.
A właściwie nie do końca. To jest film o LARPowcach. Są doklejane elfie uszy, stroje, sztuczne topory. Stroje, ciągłe zwracanie uwagi aby „stay in character”. Magiczne zaklęcia, Mistrzowie Gry, spory mechaniczne. Walki na niby, fabularne grupy i tanie „efekty specjalne” w trakcie gry. To wszystko i wiele innych znajdziecie w tym filmie.
To jest po części naprawdę dobre oddanie rzeczywistych realiów tego typu gier. Zatracanie się w swojej postaci, przesadzanie z odgrywaniem, mieszanie spraw osobistych ze światem gry. I to nie w sposób nierealnie i na siłę przejaskrawiony, ale taki, który spokojnie mógłby mieć miejsce, chociażby na jakiejś dużej grze nawet w Polsce (typu Fantazjada czy Orkon). Przynajmniej do momentu, który stanowi o wyjątkowości tego filmu.
Bo to jest film wyjątkowy. Tutaj nie chodzi o pokazywanie dorosłych ludzi bawiących się w lochy i smoki. Tutaj nie chodzi o ucieczkę przed realnym światem. Tutaj rozgrywa się dramat. I to dramat bardzo wiarygodny.
Film mocno siada na psychikę, szczególnie dla osób, które kiedyś brały udział w podobnej zabawie. Ale nie tylko ich. To jest niesamowicie zmontowana, pełna zwrotów akcji i niespodziewanych elementów historia. To film o miłości, zdradzie i przekraczaniu własnych granic. To film, który powinien obejrzeć nie tylko każdy LARPowiec, ale każda osoba interesująca się szeroko rozumianym odgrywaniem ról.
Dlaczego?
- jest wiarygodnie zagrany. Doskonale pokazuje kontrast między światem gry a światem rzeczywistym. Owszem, jak już wspominałem - jest przerysowany, ale w sposób, którego na pewno się nie spodziewacie,
- ma nieziemski wręcz klimat. Z ekranu całym ciałem odbieramy zagubienie głównej bohaterki i innych postaci dramatu. Od początku do końca,
- zdjęcia urzekają. Dzięki nim przenosimy się do innego świata, a jednocześnie „nowoczesne wstawki” rzucane od czasu do czasu nie pozwalają nam zapomnieć, że to tylko iluzja,
- filtry nałożone na kamerę i montaż zwalają z nóg. Kolory są wyraziste kiedy trzeba, a cała akcja układa się na najwyższym światowym poziomie. Jasne – zdarzają się słabe sceny, ale bledną całkowicie przy przytłaczającej przewadze tych świetnych,
- historia nie jest banalna. Nie jest płaska ani do końca przewidywalna. Bohaterowie są prawdziwi, mimo swojego zagubienia w świecie gry,
- finał po prostu zwala z nóg (przynajmniej mnie zwalił tak, że przez dość długą chwilę nie mogłem się pozbierać).
Mógłbym o tym filmie jeszcze pisać długo i długo, ale wciąż jestem pod jego wrażeniem i muszę ochłonąć.
Wiem jedno – jeśli jeszcze nie widziałeś „The Wild Hunt” to powinieneś czym prędzej naprawić ten błąd. Nie pożałujesz.
10
Notka polecana przez: Aniol Jutrzenki, bukins, de99ial, dzemeuksis, KFC, KRed, ment, Planetourist, sil, von Mansfeld
Poleć innym tę notkę