» Recenzje » Enklawa - Ann Aguirre

Enklawa - Ann Aguirre


wersja do druku

Postapokaliptyczny romans

Redakcja: Sławomir 'Villmar' Jurusik

Enklawa - Ann Aguirre
Czy nam się to podoba czy nie, romanse paranormalne zdobyły tak wysoką popularność, że spory ułamek książkowych nowości należy do tego właśnie gatunku. Szkoda tylko, że zdecydowana większość z nich jest napisana w podobny sposób, zmniejszając szanse na znalezienie choć odrobiny oryginalności. Wyjątki, reprezentujące jakość nieco wyższą niż typowa dla tego rodzaju tytułów mierność, trafiają się bardzo rzadko – przykładem takowych jest seria Suzanne Collins opowiadająca o sprytnej i bezwzględnej nastolatce, próbującej przeżyć w postnuklearnym świecie. Podobnym tropem postanowiła pójść Ann Aguirre w swojej Enklawie. Czy jednak z równie dobrym skutkiem?

Znane nam cywilizacje przestały istnieć. Ocalali schronili się pod ziemią, gdzie dziesiątkowani przez choroby i ataki krwiożerczych Dzikich desperacko walczą o przetrwanie, rzadko kiedy dożywając trzydziestego roku życia. Śmiertelność jest tak wysoka, że dzieci nie mają własnych imion, póki nie wejdą w okres nastoletniości. Po latach rygorystycznego szkolenia Dziewczyna 15 zostaje przypisana do kasty Łowców, których zadaniem jest obrona Enklawy, misje zwiadowcze i zdobywanie pożywienia. Otrzymuje też wreszcie imię i odtąd jako Karo ma współpracować z Cieniem, milczącym wyrzutkiem społeczności, która nie toleruje odmienności i własnego zdania. Już podczas pierwszej wspólnej misji zostają rzuceni na głęboką wodę – przedzierając się przez grupy Dzikich mają odkryć, czy najbliższa Enklawie osada wciąż istnieje, czy upadła pod naporem mutantów.

Kierunek, w jakim będzie zmierzała fabuła, raczej nikogo nie zaskoczy, biorąc pod uwagę charakter powieści – Karo po początkowych nieporozumieniach oczywiście zakocha się w Cieniu, który otworzy jej oczy na niegodziwość rządzących Enklawą. Wątek miłości między zahartowaną w boju, ale generalnie naiwną dziewczyną a pozbawionym złudzeń samotnikiem niestety nie został opisany dobrze – nasza dwójka zdecydowanie za szybko zażegnuje wcześniejsze spory i zakochuje się w sobie, co nie wypada zbyt realistycznie, nawet uwzględniając ich wiek. Jeszcze gorzej sytuacja ma się w dalszej części książki, kiedy zawiązuje się całkowicie nieprawdopodobny trójkąt miłosny, a dopiero co nawiązana nić porozumienia między bohaterami znika bez jakiegokolwiek logicznego uzasadnienia. Najwyraźniej autorka koniecznie chciała wprowadzić konkurenta o serce Karo, ale przestraszyła się, że jej obecny wybranek może mieć ku temu obiekcje, więc po prostu ograniczyła jego udział w powieści do błąkania się na drugim planie.

Pomijając powyższe mankamenty, fabuła jest umiarkowanie interesująca, przynajmniej początkowo, choć nie da się jej nazwać oryginalną. Pojawia się mnóstwo schematów znanych z innych dystopicznych powieści, ale nie wymagajmy wiele od romansu dla nastolatek. Życie w Enklawie zostało opisane nieźle, i nawet miałem nadzieję dowiedzieć się więcej o żyjących tam bohaterach. Intrydze daleko do wysokiego poziomu, ale da się czytać bez zgrzytania zębami, o ile tylko przymknie się oko na wszechobecne nieścisłości świata przedstawionego, co jest miejscami bardzo trudne. Fakt, iż społeczność Enklawy żywi się wyłącznie mięsem, rybami i grzybami, unikając w niewytłumaczalny sposób szkorbutu, można jeszcze zignorować. Ale występowanie bieżącej wody w świecie kilkadziesiąt lat po zagładzie cywilizacji? Nigdy niepsująca się żywność w puszkach? Całkowity brak wiedzy na temat świata na powierzchni? Strącanie lecących ptaków rzucanymi w nie kamieniami? I na koniec najbardziej frustrujące uproszczenie: Karo, która całe życie spędziła pod ziemią, pod wyjściu na słońce ogranicza się do noszenia okularów przeciwsłonecznych. Nie ma kremu do opalania, nie dostaje oparzeń słonecznych, jej skóra jedynie lekko czerwienieje. Na coś takiego po prostu brak mi słów.

Niestety, wady Enklawy na tym się nie kończą. Dochodzą jeszcze zupełnie nieprawdopodobne pod względem psychologicznym sytuacje i naciągane zwroty akcji, które zaczynają pojawiać się tym częściej, im bliżej do końca tekstu. Przykładowo: do Karo i Cienia postanawia dołączyć bezlitosny zabójca i prawdopodobny gwałciciel, który jeszcze niedawno chciał ich pozbawić życia. Ich reakcja? "Jasne, czemu nie". Co najlepsze, to właśnie tenże pan jest rywalem Cienia o względy głównej bohaterki. W tym momencie powieść osiągnęła poziomy absurdu, które ciężko będzie pobić kontynuacji. Ta oczywiście powstanie, gdyż zakończenie jasno na to wskazuje, choć trudno je nim nawet nazwać – ot, książka ma swój finał, bez jakiejkolwiek kulminacji czy zamknięcia wątków.

Enklawa to irytująca powieść. Początkowo daje nadzieję na znośne czytadło, ale im dalej w las, tym bardziej trzeba się przymuszać do wytrwania przy lekturze. Fabuła szybko traci sens, nielogiczności jest sporo, a o stylu i postaciach w zasadzie nie ma co pisać, ponieważ nie wyróżniają się absolutnie niczym. Elementy, które miały potencjał, by podnieść jakość książki o kilka oczek, zostały szybciutko zamiecione pod dywan, ustępując miejsca absurdom i wątkowi trójkąta miłosnego. Unikajcie, a jeśli już jesteście na głodzie literatury o podobnej atmosferze, poszukajcie czegoś lepszego – wspomnianej serii Collins, albo Metra 2033 i Bastionu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.5
Ocena recenzenta
5.75
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Enklawa
Cykl: Razorland
Tom: 1
Autor: Ann Aguirre
Wydawca: AMBER
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 18 października 2011
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Format: 130 × 205 mm
ISBN-13: 978-83-241-4059-6
Cena: 32,80 zł



Czytaj również

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Mam 2 pytania:

1) Kim są Dzicy? To jakaś rasa zwierzęca czy humanoidalna?
2) Czy każde dziecko przechodzi szkolenie aby walczyć z Dzikimi?
24-01-2012 13:08
~Tirindeth

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Niezła recenzja, ale trochę za dużo zdradza, powiedziałabym, takie "malutkie spoilerki". Książka ogólnie żałosna a porównywanie jej do Metro 2033 równa się porównywaniu słonia do baletnicy ;) No ale cóż... sprzeda się? sprzeda.
24-01-2012 16:03
   
Ocena:
0
Recenzent napisał dwie głupoty.
Jedzenie w puszkach może wytrzymać ponad sto lat.
Ile ludzkość egzystuje nad ziemią? Chybq nie miała czasu nabawić się albinotyzmu.
Avha, rozumiem, że zdaniem autora eskimosi nie istnieją?
24-01-2012 18:58
Asthariel
   
Ocena:
0
@earl

Dzicy to rasa humanoidalna, najprawdopodobniej narodziła się z ludzi z powodu choroby.
Nie każde dziecko przechodzi szkolenie, jest podział na 3 kasty - Łowców, Robotników, Reproduktorów.

@slann
Jedzenie może tyle wytrzymać, ale osobiście trudno mi uwierzyć, że żywienie się nim wyłącznie nim nie ma żadnego wpływu na zdrowie.
Ludzkość egzystuje pod ziemią co najmniej kilkadziesiąt lat, najpewniej z sto. Po takim czasie zapewne podatność na słońce powinna się zwiększyć.
24-01-2012 19:46
   
Ocena:
0
Nie wykształci się.
26-01-2012 10:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.