Empire #26-27. »General« Skywalker
W sierpniu ukazał się wreszcie (zapowiadany jeszcze na lipiec) drugi kolekcjonerski tom przeznaczony dla fanów Gwiezdnych wojen. Znalazły się w nim krótsze historie, w tym dwuzeszytowa opowieść »Generał« Skywalker. Komiks ten ilustruje jedną z dwóch metod tworzenia komiksów z logo kultowej serii George’a Lucasa.
Cały sęk w tym, by umiejętnie osadzić wydarzenia w czasoprzestrzeni znajdującej się dawno, dawno temu i daleko stąd. Scenarzysta Ron Marz zdecydował się na realia drugiej (chronologicznie) trylogii, już po wydarzeniach z Nowej nadziei. Luke dzielnie zasuwa jako żołnierz Rebelii i pomaga w zakładaniu bazy na pozornie opustoszałej planecie. Oczywiście na kursie kolizyjnym pojawiają się wojska Imperium i rozpoczyna się zabawa. Historia sprowadzająca się wyłącznie do radosnej strzelaniny to trochę za mało, należało dodać jej smaku. W tym celu, ponieważ komiks powstał już po ekranizacji pierwszej trylogii, postanowiono wprowadzić wątek związany z wojnami klonów. Spotkanie z ocalałym żołnierzem Starej Republiki stanowi centralny punkt opowiadania. Przy jego okazji, aby jeszcze raz podkreślić, iż czytelnik przebywa w wiadomej galaktyce, serwowana jest rozkładówka z pełnym spektrum najważniejszych postaci sagi. Wierny fan filmów i komiksów może sprawdzić swoją wiedzę i przekonać się, czy rozpoznaje wszystkich głównych aktorów.
Na tym w zasadzie pomysłowość się kończy, reszta jest walką. Jak na zeszytówkę akcji przystało, nikt nie patyczkuje się z miejscem i papierem, a laserowe smugi przecinają po dwie strony. Dla najbardziej efektownych scen zarezerwowano całe plansze. Niestety, tylko pierwsze kilkanaście stron to grafika na wysokim poziomie. Potem Adrianę Melo zastępuje Nicola Scott i Moc rozpływa się w hiperprzestrzeni. Różnicę w umiejętnościach rysowania obu pań widać wyjątkowo wyraźnie na twarzach bohaterów. Choć z różnych stron Internetu docierają sygnały, iż Scott należy do obiecujących artystek, ten występ wyjątkowo jej nie wyszedł. Co gorsza, pod sam koniec komiksu zwarcie w instalacji nie ominęło również kolorysty, przez co finałowe kadry rażą sztucznością.
»Generał« Skywalker to zapewne niewielki wydatek dla zagorzałych miłośników epopei Lucasa. Autorzy popełnili jednak karygodny błąd, zdając się jedynie na aurę legendy, nie proponując zbyt wiele od siebie. Wydane niedawno Więzy krwi, które również powinny znaleźć się w wydaniu kolekcjonerskim, dowodzą, iż można schemat wpasowania w oficjalną linię wykorzystać w bardziej twórczy sposób.
Zgodnie z zapowiedzią, istnieje jeszcze jedna metoda... O niej więcej w innym miejscu, choć w pobliskiej galaktyce. Gotowi do skoku? Beam us up, Chewie!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Cały sęk w tym, by umiejętnie osadzić wydarzenia w czasoprzestrzeni znajdującej się dawno, dawno temu i daleko stąd. Scenarzysta Ron Marz zdecydował się na realia drugiej (chronologicznie) trylogii, już po wydarzeniach z Nowej nadziei. Luke dzielnie zasuwa jako żołnierz Rebelii i pomaga w zakładaniu bazy na pozornie opustoszałej planecie. Oczywiście na kursie kolizyjnym pojawiają się wojska Imperium i rozpoczyna się zabawa. Historia sprowadzająca się wyłącznie do radosnej strzelaniny to trochę za mało, należało dodać jej smaku. W tym celu, ponieważ komiks powstał już po ekranizacji pierwszej trylogii, postanowiono wprowadzić wątek związany z wojnami klonów. Spotkanie z ocalałym żołnierzem Starej Republiki stanowi centralny punkt opowiadania. Przy jego okazji, aby jeszcze raz podkreślić, iż czytelnik przebywa w wiadomej galaktyce, serwowana jest rozkładówka z pełnym spektrum najważniejszych postaci sagi. Wierny fan filmów i komiksów może sprawdzić swoją wiedzę i przekonać się, czy rozpoznaje wszystkich głównych aktorów.
Na tym w zasadzie pomysłowość się kończy, reszta jest walką. Jak na zeszytówkę akcji przystało, nikt nie patyczkuje się z miejscem i papierem, a laserowe smugi przecinają po dwie strony. Dla najbardziej efektownych scen zarezerwowano całe plansze. Niestety, tylko pierwsze kilkanaście stron to grafika na wysokim poziomie. Potem Adrianę Melo zastępuje Nicola Scott i Moc rozpływa się w hiperprzestrzeni. Różnicę w umiejętnościach rysowania obu pań widać wyjątkowo wyraźnie na twarzach bohaterów. Choć z różnych stron Internetu docierają sygnały, iż Scott należy do obiecujących artystek, ten występ wyjątkowo jej nie wyszedł. Co gorsza, pod sam koniec komiksu zwarcie w instalacji nie ominęło również kolorysty, przez co finałowe kadry rażą sztucznością.
»Generał« Skywalker to zapewne niewielki wydatek dla zagorzałych miłośników epopei Lucasa. Autorzy popełnili jednak karygodny błąd, zdając się jedynie na aurę legendy, nie proponując zbyt wiele od siebie. Wydane niedawno Więzy krwi, które również powinny znaleźć się w wydaniu kolekcjonerskim, dowodzą, iż można schemat wpasowania w oficjalną linię wykorzystać w bardziej twórczy sposób.
Zgodnie z zapowiedzią, istnieje jeszcze jedna metoda... O niej więcej w innym miejscu, choć w pobliskiej galaktyce. Gotowi do skoku? Beam us up, Chewie!
Galeria
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Star Wars. "Generał" Skywalker #1
Scenariusz: Ron Marz
Rysunki: Adrian Melo, Nicola Scott
Kolory: Michael Atiyeh
Wydawca: Mandragora
Data wydania: luty 2006
Liczba stron: 24
Format: 17x26 cm
Oprawa: miękka, kolorowa (Tommy Lee Edwards)
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 5 zł
Wydawca oryginału: Dark Horse
Scenariusz: Ron Marz
Rysunki: Adrian Melo, Nicola Scott
Kolory: Michael Atiyeh
Wydawca: Mandragora
Data wydania: luty 2006
Liczba stron: 24
Format: 17x26 cm
Oprawa: miękka, kolorowa (Tommy Lee Edwards)
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 5 zł
Wydawca oryginału: Dark Horse
Tagi:
"General" Skywalker | "Generał" Skywalker #1 | "Generał" Skywalker #2 | Adriana Melo | Nicola Scott | Ron Marz | Star Wars Empire | Star Wars Empire #26 | Star Wars Empire #27