» Literatura » Komiksy » Empire #10-11. The Short, Happy Life of Roons Sewell

Empire #10-11. The Short, Happy Life of Roons Sewell


wersja do druku

Szczęśliwe życie chorego człowieka

Redakcja: Aleksandra 'Jade Elenne' Wierzchowska

Empire #10-11. The Short, Happy Life of Roons Sewell
W czasie gdy miniseria poświęcona Biggsowi Darklighterowi osiągnęła półmetek postanowiono, że czas na wtrącenie małej dygresji, zapoczątkowanej na ostatnich stronach zeszytu dziewiątego, gdy czytelnicy dowiedzieli się, że poległ jeden z ważniejszych dowódców rebelianckich – Roons Sewell.

Autorzy The Short, Happy Life of Roons Sewell prawdopodobnie mieli na celu stworzenie pro-rebelianckiej opowieści, może o lekko ironicznym zabarwieniu. Jeśli tak było w istocie, to twórców spotkała klęska na całej linii. Poczynając od kreacji głównego bohatera.

Życie Roonsa Sewella było zdecydowanie ciężkim kawałkiem chleba, a jako że opowieść osadzona jest na ceremonii pogrzebowej ku czci bohatera, nie wszystko może zostać powiedziane. Do tego samego wniosku dochodzi prowadzący ją następca zmarłego – Jan Dodonna, który na przestrzeni komiksu daje piękny pokaz propagandy i manipulacji faktami.

Wróćmy jednak do wiodącej, zmarłej już, postaci. Paul Chadwick tak bardzo chciał po raz kolejny użyć motywu "from zero to hero", że tym razem chyba się zagalopował. Tak więc generał Rebelii Roons Sewell z wykształcenia (lub może raczej zamiłowania) był aktorem... Oczywiście rozumiem, że wojna nie wybiera i ciężko komukolwiek się przed nią uchronić, jednak są przecież jakieś granice. Czy Rebelia cierpiała na takie braki kadrowe, że na stanowiskach dowódców musiała zatrudniać aktorów i bogowie raczą wiedzieć jeszcze kogo (kucharzy? Majstrów? I dlaczego Dodonna – zawodowy, doświadczony w Wojnach Klonów żołnierz – popularnie mówiąc "grzał ławę"?), czy może autorom nie stało wyobraźni, spostrzegawczości i ostatecznie pomylili się oni odnośnie tego, w co czytelnicy są w stanie uwierzyć? Na tym jednak nie koniec. Jak okazuje się po lekturze pierwszych stron komiksu, Sewell już za młodu był jedynie pospolitym mordercą, co zapewne nie pozostało bez wpływu (wraz z marginesem, na jakim przyszło mu się wychowywać), na jego późniejszą postawę i wrażenie, że jest on cokolwiek niezrównoważony psychicznie.

Stare porzekadło "Jaki pan, taki kram" sprawdza się także i w tym przypadku – rebeliancki oddział dowodzony przez Sewella to nic innego, jak komórka terrorystyczna siejąca spustoszenie wśród obywateli legalnie funkcjonującego państwa. W owej obrazoburczości nie byłoby nic złego, gdyby działania i wydarzenia były solidnie umotywowane, niestety nie są. Historia również nie porywa. Mało odkrywcza, przewidywalna i miałka, miejscami sprawia wrażenie zlepków innych wątków kategorii B – od motywów naiwnych jak w filmach dla młodzieży do scen jakby żywcem wyciągniętych z wyobrażeń nawiedzonej nastolatki.

Zupełnie odmiennie prezentuje się warstwa graficzna. Tomás Giorello użył niemal całej gamy dostępnych mu środków artystycznych i wraz z rozwojem historii czytelnicy śledzą także rozwój kreski. Prostota pierwszych scen powoli ewoluuje w bardziej skomplikowany układ plansz, aż do finałowych scen, które wręcz tchną dynamizmem. Postaci narysowane są nieźle, nie ma żadnych większych błędów; podobnie sprawa ma się z pojazdami i statkami wszelkiej maści. Całość wieńczy dobra praca kolorysty.

Cienki ten komiks, szczerze powiedziawszy. Sztuka tworzenia dobrych powieści graficznych jest o tyle trudna, iż należy znaleźć równowagę pomiędzy treścią i rysunkiem oraz odpowiedni poziom obu tych elementów. W The Short, Happy Life of Roons Sewell jeden z nich zdecydowanie odstaje od drugiego, a to, czy opłaca się nabyć komiks dla samych rysunków Giorello, każdy musi rozważyć sam.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Empire #08-09, #12, #15. Darklighter
O Nowej nadziei inaczej
- recenzja
Empire #20-21. A Little Piece of Home
Schemat, schemat, schemat...
A Valentine Story
O przełamywaniu lodów słów kilka
- recenzja
Conan (wydanie zbiorcze) #4: Wolni towarzysze
Śmierć lub złoto! Piekło albo łup!
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.