» Teksty » Z Innej Bajki (dawniej: Poza Fantastyką) » Eliminator

Eliminator


wersja do druku
Eliminator
Eliminator to jeden z tych dosyć częstych przykładów filmów, w których warta zauważenia teza zostaje przykryta warstwami czysto rozrywkowymi. W przypadku opisywanego tu tytułu wartościową wymową jest kwestia społeczna, obecna na całym świecie, aczkolwiek film Nicka Love (Football Factory) ogranicza się do brytyjskiego podwórka. Chodzi mianowicie o szeroko pojmowane chuligaństwo; bezcelowe, brutalne, nieprzewidywalne. Przemoc, na którą można się natknąć w każdej chwili, w każdym mieście, a której przyczyn coraz częściej próżno dociekać. Główni bohaterowie filmu – były żołnierz, który powrócił z Iraku oraz czterech obywateli, którzy stali się ofiarami przemocy w Londynie – nie chcą dłużej być bezbronni i biorą sprawy w swoje ręce. Zaczynają wymierzać sprawiedliwość tym, którzy czują się bezkarnie. Pierwsza część filmu, bo do niej odnosi się jakakolwiek wartość filmu Love'a, stawia dwa ważne pytania. Pierwsze, o wartość życia w dzisiejszej Wielkiej Brytanii (a przez to również na świecie); na przykładzie oprawców, ofiar oraz policji. Też uległem modzie wyjazdów i przez pewien czas siedziałem w Anglii; na szczęście nie dostałem po głowie, jednak jest to rzeczywiście problem, może nie tak wyolbrzymiony jak w filmie, ale przecież każdy zdaje sobie sprawę, że tak właśnie jest, wystarczy choćby śledzić wiadomości napływające z Wysp. No i chyba każdy jest świadomy, że u nas nie jest lepiej. Drugie pytanie koncentruje się wokół postrzegania tego problemu, świadomego odwracania głowy w nadziei, że nigdy nie będzie się tyczył nas. Pytania ważne, nad którymi warto się zastanowić, niekoniecznie stawiając się w roli postaci z filmu, po prostu dla samego faktu przejęcia się tym, co się dzieje wokół. Niestety, o ile pierwsza kwestia jest (przynajmniej na początku filmu) ukazana brutalnie i bezkompromisowo, wręcz realistycznie, o tyle sprawa obywatelskiej odpowiedzialności traci sens niedługo po tym, jak zostaje przedstawiona na ekranie.

Niestety, postawione pytania o moralność i granice uległości zbyt szybko zamieniają się w tanie kino akcji i sensacji, w którym wszelkie tezy i problematyka zostają zagłuszone przez wystrzały karabinów i strzelb, kino iście hollywoodzko-wyczynowe. Społeczny wydźwięk, który przy odrobinie chęci może zmusiłby widza do większej refleksji, przemienia się w płytki dramat zemsty – mało emocjonujący (co jest lekko paradoksalne przy podjętej tematyce), nie zmuszający do niczego, no może spojrzenia na zegarek. Wielka szkoda, bowiem sytuacje przedstawione w filmie mogłyby mieć miejsce, a część się nawet zdarzyła, gdyż reżyser oparł fikcyjną fabułę swojego obrazu o kilka "wypadków", które swego czasu nie schodziły z pierwszych stron gazet. Jednakże temat go przerósł. Love miał szansę nie popaść w manierę postrzegania świata w czerni i bieli, jego protagoniści są wręcz rozrywani przez dylematy moralne, wyrzuty sumienia i niemożność przekroczenia granicy między chęcią, a działaniem. Niestety odcienie szarości, które reżyser widzi, nie są wystarczająco ostre, sprawiają wrażenie zamazanych – bohaterowie błyskawicznie z realnych stają się typowo "filmowi", a ich dylematy zbyt wzniosłe, przez co sztuczne. Tak jakby Love przestraszył się wymagającego ciężaru gatunkowego i w efekcie uciekł w ramiona bezpiecznej komercji.

Właśnie bodaj największą wadą Eliminatora jest rys charakterologiczny postaci, który bardzo szybko staje się zbiorem wytartych klisz gatunkowych. I już nie chodzi nawet o ten dysonans pomiędzy realnością problemów, a ich filmowym wykonaniem. Chodzi mianowicie o to, że nie ma żadnej więzi pomiędzy udręczonymi bohaterami a widzem, nie można się z nimi identyfikować. Gnębiące ich wyrzuty sumienia są tak wyeksponowane, że przez swoją jaskrawość sztuczne. Panowie walczą z własną moralnością, kłócą się, bluzgają, dochodzi wręcz do bijatyk, a były komandos albo wygłasza pełne patosu przemowy, albo się waha, czy dobrze czyni. Ale do niczego to nie prowadzi. Na dodatek reżyser chyba sam do końca nie wiedział, czy chce poprzeć swoich bohaterów w ideologicznej walce, czy może ich bezpiecznie potępić. Wydarzenie zamykające film wydaje się wymuszone i mało realne. W efekcie pozycja ta zawodzi niemal na całej linii i wbija ostatnie gwoździe w trumnę ze zwłokami społecznych tez i ważkich pytań.

Czy warto Eliminatora polecić? Odpowiedź powinna być negatywna, i w sumie taka właśnie jest, bowiem pozycja to nad wyraz średnia, a i to jest skierowanym w jej stronę komplementem. Jednak jest w tym filmie coś, co nie pozwala mi na udzielenie tak jednoznacznej odpowiedzi. I nie chodzi tu o żadne bezpieczne pławienie się w oglądaniu tego, na co nie byłoby nas stać w prawdziwym życiu. Taki eskapizm, również społeczno-moralny, proponuje wiele filmów, choćby niedawny obraz z Jodie Foster – Odważna. Największej zalety Eliminatora upatruję w bezkompromisowym przedstawieniu konkretnego problemu, nawet jeśli nie służy to ostatecznie wydźwiękowi filmu, co może skłonić widza do zastanowienia się, może nawet pewnej świadomości, choć to już raczej zbyt dużo jak na opisywaną tu pozycję. Jeżeli więc takie coś Wam, Drodzy Czytelnicy, odpowiada, to można się z Eliminatorem zapoznać, może nawet poszukać w nim czegoś więcej, jeżeli nie – można, wręcz trzeba, sobie tę pozycję odpuścić.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Outlaw
Reżyseria: Nick Love
Scenariusz: Nick Love
Muzyka: David Julyan
Zdjęcia: Sam McCurdy
Obsada: Sean Bean, Danny Dyer, Bob Hoskins, Rupert Friend
Kraj produkcji: WB
Rok produkcji: 2007
Czas projekcji: 105 min.



Czytaj również

Marsjanin
Robinson Cruzoe nowych czasów
- recenzja
Silent Hill: Apokalipsa [DVD]
Piramidogłowy chwyt marketingowy
- recenzja
Silent Hill: Apokalipsa 3D
Tak wygląda zabijanie legendy
- recenzja
Królewna Śnieżka
Klasyka opowiedziana od nowa
- recenzja
Człowiek pies
- recenzja
Doomsday
Mad Maksia vs. punki

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.