» Recenzje » El Borbah

El Borbah


wersja do druku

Zamaskowany detektyw

Redakcja: Julian 'Mayhnavea' Czurko

El Borbah
Mottem części odcinków Johny'ego Bravo były słowa: "witajcie w strefie mroku, w której zwykłe rzeczy nie dzieją się zbyt często". Te historyjki były mieszanką horroru i komedii o napakowanym półgłówku. Z El Borbah jest podobnie.

Tytułowy bohater to prywatny detektyw. Trudno wyobrazić sobie osobę gorzej pasującą do tej roboty niż meksykański zamaskowany zapaśnik. Jednak mimo sfatygowanego rozlicznymi obrażeniami mózgu, zainwestowania całej życiowej energii w pompowanie mięśni i szlifowanie najwymyślniejszych technik Lucha Libre, El Borbah bez problemu radzi sobie z najtrudniejszymi zleceniami. Tu walnie, tam kopnie, tu założy któryś z szerokiego wachlarza zapaśniczych chwytów (z morderczą "pokrzywką" na czele), i tak po nokautach pnie się do celu.

El Borbah jest esencją bohatera kryminału hardboiled. Jest twardzielem do nieskończonej potęgi. Żaden z niego siuśmajtek jak Philipe Marlowe czy inny Sam Spade. Fioletowa, zapaśnicza maska ma ostatecznie niewzruszone oblicze. Dieta składająca się z wywrotek tex-mex i cystern piwa to już tylko wykończenie wizerunku.

Zapaśnik na tropie

Świat, w którym żyje El Borbah, to mieszanka elementów drugiej połowy XX wieku (samochody, gazety, moda) i nieokreślonej przyszłości (roboty, tajemnicza nauka). Wizyta w tej rzeczywistości przypomina przejażdżkę wagonikiem przez dom strachów w wesołym miasteczku – my i nasz wózek wydajemy się realni, ale cała reszta jest dziwaczna, obca. Surrealistyczna. Główny bohater zdaje się tym nie przejmować, w końcu to dla niego codzienność..

Komiks składa się z pięciu historii różnej długości, z których każda ma bardzo sugestywny tytuł: Robot Love, Martwe mięso, Rewia na lodzie, Witaj laleczko, Masz to we krwi. Kryją się pod nimi tak groteskowe motywy jak przemiana człowieka w robota, czy przyszywanie głowy starca do ciała młodzieńca, aby dojrzały umysł mógł dalej żyć w silnym ciele. Wszystkie te wątki stanowią pokręcone metafory problemów, które dotyczą naszej współczesności. Historie te wyrażają obawę przed wkraczaniem nowoczesnej technologii do codziennego życia i dają się łatwo odnieść do realnego świata.

Fabuły są równie nieskomplikowane jak myślenie głównego bohatera. Niosą jednak potężny ładunek niepokoju. El Borbah zupełnie nie dostrzegając oczywistej makabry, kryjącej się za rozwiązywanymi sprawami, upomina się tylko każdorazowo o wynagrodzenie. Może w świecie ogarniętym taką straceńczą pogonią za możliwościami nowoczesnej nauki przestaje się zauważać związane z nimi niebezpieczeństwa? Może też przed tym przestrzega nas autor komiksu, Charles Burns?

Szpik z kryminału, kręgosłup z groteski

Nawiązania do estetyki kryminału hardboiled nie kończą się na konstrukcji charakteru głównego bohatera. Narracja, prowadzona w dużej mierze w pierwszej osobie, przywodzi na myśl wewnętrzne monologi klasycznych bohaterów gatunku. "To było wszystko co miałem… marne szkolne zdjęcie dzieciaka, który uwielbiał muzykę robotów! Wszystko zaczęło się, kiedy w środę zadzwoniła pani Burak z płaczem, że jej nastoletni syn zaginął…" – opowiada w myślach El Borbah, siedząc w klubie z robocią muzyką i paląc papierosa za papierosem w epizodzie Robot Love.

Szkielet kryminału okazał się znakomitym narzędziem do pokazania przerażającego oblicza rzeczywistości. Detektyw dociera do tego, co ukryte; jest świetnym motorem dla bardzo szeroko zakrojonej ekspozycji. Wystarczyło kilka opowiadań, żeby pokazać podszewkę świata i wskazać, co jest w nim naprawdę groźne.

Maska

El Borbah to przykład idealnego zgrania fabuły i scenariusza. Uproszczona, utrzymana wyłącznie w kontrastujących czerniach i bielach kreska, pozwala doskonale oddać dziwaczność fikcyjnej rzeczywistości. Jest na tyle chłodna i konsekwentna, że wspomaga estetykę oszczędnego w środkach horroru. Przerysowane twarze bohaterów, zebrane w galerii na początku i końcu albumu, niosą bardzo ważny ładunek obcości i obniżają temperaturę o kolejnych kilka stopni.

Detektywistyczne zapasy

Na tym komiksie polscy tłumacze mogliby się wiele nauczyć. Jacek Malczewski spisał się idealnie. Nie dość, że uniknął często spotykanych niezręczności stylistycznych, to jeszcze sprawnymi przekładami nazw własnych dodał komiksowi wiele smaczków. Pozostawienie ich w oryginalnym brzmieniu nie wyszłoby tak wspaniale. Jego tłumaczenia nazwisk bohaterów, nazw wrestlingowych technik, czarnych dowcipów czy mocno zindywidualizowanych monologów El Borbaha, również składają się na doskonałą atmosferę całości.

Komiks ukazał się w Polsce w 2001 roku, ale nadal zalega w magazynach. Nie kosztuje wiele, a wydanie jest przyzwoite. Nad czym się tu zastanawiać? Jeśli nie chcesz narazić się na kopa w nos, natychmiast kup ten komiks. El Borbah nigdy nie mówi dwa razy...

Blog Jarosława Kopcia
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
8.28
Ocena użytkowników
Średnia z 16 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 7
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: El Borbah
Scenariusz: Charles Burns
Rysunki: Charles Burns
Wydawca: Post
Data wydania: 2001
Tłumaczenie: Jacek Malczewski
Liczba stron: 104
Format: 230x300 mm
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 15 zł

Komentarze


Ainsel
   
Ocena:
0
El Borbaha przeczytałem kilka dobrych lat temu, a tym co najbardziej utkwiło mi w pamięci jest wspomnienie kwasowatego klimatu, jakim przesiąknięty jest cały komiks...

Rzecz jest naprawdę świetna i godna polecenia, a odbiorców zbyt wielu nie znalazła, gdyż jest bardzo specyficzna, a Charles Burns nie wypromował sobie nazwiska przez Marvela, DC czy inne Vertiga.

Bez większego główkowania wystawiłem komiksowi 9.
14-11-2008 13:28
LaMedusa
    hmm
Ocena:
0
Borbah to naprawdę kawał porządnej roboty.
Polecam wszystkim, a to co każdy z niego wyssie to jego sprawa.
Też 9 :-)
14-11-2008 19:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.