» Recenzje » Dżuma w Breslau

Dżuma w Breslau


wersja do druku

Trudne początki Mocka

Redakcja: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Dżuma w Breslau
Eberharda Mocka miłośnikom powieści spod znaku Christie i Doyle'a przedstawiać nie trzeba. Inteligentny i pewny siebie policjant kryminalny to chyba najbardziej znana postać polskiego kryminału - warto zatem cofnąć się do powieści traktującej o jego początkach w służbie prawu. 

Historia rozpoczyna się w 1923 roku, kiedy to Mock jest ledwie nadwachmistrzem w tzw. “obyczajówce”, a awans do policji kryminalnej póki co pozostaje tylko w sferze jego marzeń. Niższa pozycja wcale jednak nie oznacza, że rzadziej korzysta z usług pań w jednym z lokalnych domów uciech, gdzie kolejną relaksacyjną sesję przerywa mu posłaniec z wezwaniem właśnie od policji kryminalnej. Okazuje się, że Mock uznawany za znawcę “takich kobiet”, ma za zadanie pomóc podczas identyfikacji zwłok, a także wyrazić swoją opinię na temat okoliczności, w których doszło do zamordowania dwóch prostytutek. Na miejscu spotyka także radcę kryminalnego Heinricha Mühlhausa, człowieka zdegustowanego zachowaniem Mocka, jego upodobaniem do mocnych trunków i płatnych kobiet, które ten darzy szczególną sympatią. Akcja powieści sprawi, iż chcąc nie chcąc będą zmuszeni zetknąć się ze sobą kilkukrotnie.

Intryga początkowo nie prezentuje się zbyt okazale, sprawia wrażenie sztampowej i powtarzalnej, w końcu morderstwa dokonane na prostytutkach to nie pierwszyzna w kryminałach. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach mamy okazję obserwować wydarzenie, które jasno da nam do zrozumienia, że sama zbrodnia to tylko część dużej, o wiele bardziej skomplikowanej afery. Po niemrawym wstępie historia zaczyna pochłaniać czytelnika, ale przez długi czas pozostaje chaotyczna - można wręcz odnieść wrażenie, że autor kluczy wokół głównego wątku, nie zbliżając się do jego rozwiązania. Sceny z udziałem protagonisty są jak najbardziej ciekawe, ale miejscami wydaje się, że poszczególne zdarzenia nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego a mają jedynie na celu ukazanie Mocka w trudnych i nietypowych dla późniejszej szychy sytuacjach. Wrażenie to potęguje fakt, iż Krajewski w żaden sposób nie oszczędza swego bohatera przedstawiając zdarzenia, które ukształtowały twardy i nieustępliwy charakter Mocka, zwłaszcza, że w powieści odnajdziemy także kilka retrospekcji z jego młodości i wzmianek o relacji jaka łączyła go z ojcem, dzięki czemu postać krnąbrnego nadwachmistrza staje się bardziej ludzka i bliższa czytelnikowi.

Działania głównego bohatera można nazwać bezkompromisowymi, bowiem nie waha się przed złamaniem czyjegoś nosa, “lekkim” szantażem czy wykorzystaniem któregoś ze swych informatorów, aby tylko posunąć śledztwo do przodu. To hardy mężczyzna, działający szybko i nierzadko skutecznie, któremu ciężko zaskarbić sobie sympatię przełożonych ze względu na swą krnąbrność. Może za to liczyć na pomoc znajomych z innych powieści - recydywistów Wirtha i Zupitza oraz Kurta Smolorza, którzy nie pojawiają się na długo, ale bez ich wsparcia rozwiązanie zagadki mogłoby przerosnąć bohatera lub sprawiałoby wrażenie sztucznego. Wyraźnie widać, że Krajewski ukazuje nam wcześniejsze lata i początki kariery Mocka, brakuje np. spotkań protagonisty z wyższymi sferami, kontaktów z arystokracją i wysoko postawionymi ludźmi, które w przyszłości będzie posiadał, jak również ich grzeszków, o których w późniejszym okresie doskonale wiedział i zręcznie z tej wiedzy korzystał.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niestety niektóre postacie poboczne wypadają już jednak znacznie gorzej, są po prostu bezpłciowe i jedynie odgrywają wyznaczone im role znikając z naszej pamięci wraz z przewróceniem kolejnej strony. Są także persony drugoplanowe, nawiasem mówiąc występujące doprawdy epizodycznie, nakreślone całkiem interesująco, jak brutalny osobnik, którego Mock spotyka w areszcie lub człowiek aspirujący do pewnego, niecodziennego zgromadzenia, ale mówienie o nich zdradziłoby szczegóły fabuły. W Dżumie w Breslau rola kobiet została zepchnięta na margines, poza zamordowanymi prostytutkami, przedstawicielki płci pięknej pojawiają się dosłownie w kilku momentach i nie odgrywają doniosłych ról. Przepełniony mężczyznami świat aż się prosi o “kobiecą rękę”, niestety w tej powieści Krajewskiego kobiety bywają traktowane głównie w sposób instrumentalny.

Poza osobą głównego bohatera ważną rolę ponownie odegra samo Breslau, miasto, które z czystym sumieniem można określić mianem zepsutego. Rozwiązłość, domy uciech, orgie podczas balów, hedonizm i żądze, które są bez skrupułów zaspokajane. A to wszystko otoczone biedą ludzi mieszkających na ulicy lub będących na skraju nędzy oraz przestępców i alfonsów wydzielających między siebie strefy wpływów. Marek Krajewski buduje obraz Breslau jako moralnie upadłego miasta, pełnego niebezpieczeństw i zgorszenia, przykładając dużą wagę do szczegółów, jak choćby miejsca bądź ulice odwiedzane przez Mocka, czy też wzmianki o zwiększającej się inflacji, która miała miejsce w tamtych latach. Klimat to ważny element kryminałów, i warto zaznaczyć, że w temacie jego tworzenia, Krajewski radzi sobie naprawdę dobrze.

Pomimo początkowego letargu, akcja nabiera tempa, a chaos zostaje stopniowo rozwiewany, przedstawiając świetnie wykreowanego Mocka będącego jeszcze nisko w policyjnej hierarchii. Obserwowanie jego zmagań, niekiedy zmagań z własnym charakterem, przyćmiewa wady, którymi jest niezbyt oryginalny, wyjściowy punkt fabuły oraz zajmujące trochę czasu krążenie wokół głównej zagadki. Po ukończeniu lektury trudno oprzeć się wrażeniu, że cała intryga została dogłębnie przemyślana. Do tego Krajewskiemu w kolejnej już powieści udało się utrzymać nie tylko zainteresowanie czytelnika przeżyciami głównego bohatera, ale również ponownie zaprezentować ciekawy, grzeszny i nieprzyjazny wizerunek powojennego Breslau.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.8
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Dżuma w Breslau
Cykl: Eberhard Mock
Tom: 5
Autor: Marek Krajewski
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 2007
Liczba stron: 264
Oprawa: broszurowa
Format: 125x195
Seria wydawnicza: Mroczna seria
ISBN-13: 978-83-7414-343-1



Czytaj również

Śmierć w Breslau
Pierwsze spotkanie z Eberhardem Mockiem
- recenzja
Zabić niewinnych, by ratować własne życie?
Marek Krajewski na wariografie
Rzeki Hadesu - Marek Krajewski
Popielski i Mock – wyjątkowo skuteczny, polsko-niemiecki tandem
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.