» Recenzje » Dżozef - Jakub Małecki

Dżozef - Jakub Małecki


wersja do druku

Miejskie jądro ciemności

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Dżozef - Jakub Małecki
Grzesiu Bednar trafia do szpitala. Nie poszczęściło mu się ostatnio: nieznani bandyci niezbyt przejęli się jego czterdziestoma pięcioma na kablu, połamali nos i skroili najnowszą Nokię. Nasz bohater musi przejść zabieg i – co gorsze – pozostać na jakiś czas w szpitalu, co pozbawi go pracy, doprowadzi matkę na skraj rozpaczy i rozwścieczy dziewczynę. Grzesiek trafia do sali, która pozornie niczym się nie wyróżnia: po jednej stronie leży Maruda, po drugiej zaś Kurz, bogaty facet w średnim wieku. Wszystko zmienia się dopiero wtedy, kiedy na salę wraca Czwarty – i jego demony.

Przyzwyczaiłem się do traktowania Małeckiego jako pisarza na początku literackiej drogi, prawie debiutanta – najpewniej dlatego, że śledzę jego rozwój od powieściowego debiutu – Błędów. Proza poznaniaka urzekła mnie fascynującą kreacją przestrzeni miejskiej, pełnej legend i demonów oraz licznymi refleksjami, które autor ukrywa pomiędzy stekami przekleństw i uliczkami blokowisk. Dżozef jest kolejnym przykładem takiej właśnie literatury: poruszającej, mrocznej, poświęconej horrorom skrytym w urbanistycznych molochach.

Fabuła tekstu przebiega dwutorowo: losy zamkniętych w szpitalu mężczyzn przeplatają się z historią Czwartego, który opowiada o swym życiu. Ten zabieg zdecydowanie podnosi napięcie i sprawia, że banalna sytuacja – trzech mężczyzn zamkniętych w jednej sali – staje się ukrywającym mnóstwo znaczeń symbolem. Biografia Stanisława Baryłczaka (czyli Czwartego) natomiast stanowi majstersztyk sama w sobie: losy skrzywdzonego przez życie mężczyzny, który ratunku szuka w prozie Josepha Conrada, poruszyły mnie. Niestety, w Dżozefie zawiodło mnie to samo co w Błędach: miałkie i ckliwe zakończenie. Poznaniak głęboko pochyla się nad ludzkim dramatem i próbuje analizować ludzki upadek, ale w końcówce traci hardość – jakby chciał na siłę ratować swych bohaterów.

Na pewno warto pochylić się na dłużej przy postaciach wykreowanych przez Małeckiego. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że po lekturze Dżozefa wcale nie zżyłem się głęboko z Grzesiem – to dziwne, gdyż zawsze łatwo było mi zrozumieć i polubić prostych chłopaków z bloków, których ukochał sobie miejski horror. Jednak w najnowszej powieści poznaniaka najmocniej poruszają Czwarty i jego demon. Olbrzymie problemy, załamania Stanisława, jego maniakalne zafascynowanie Conradem i dręczący go Drewniak nikogo nie pozostawią obojętnym. Dodając do tego fakt, że Baryłczak prawie nie potrafi wyobrazić sobie życia bez drewnianego potwora – otrzymujemy zaskakujący tandem. A nie wspomniałem jeszcze o najważniejszym: Drewniak, zdolny do wszystkiego, marzy tylko o jednym – przyjaźni i wiecznym życiu u boku Czwartego. Gdzieś w tle tych niesamowitych zmagań człowieka i demona-przyjaciela, swój własny dramat przeżywa Kurz – zdecydowanie najciekawszy bohater drugoplanowy Dżozefa. Małecki po mistrzowsku analizuje psychikę człowieka zniszczonego, złamanego – to bodaj największa wartość jego prozy.

Mieszane uczucia pozostawił we mnie język powieści. Poznaniak doskonale panuje nad piórem i tekst czyta się bardzo dobrze – jak to zwykle u niego bywa. Brakuje mi jednak personalizacji, subiektywizacji stylu, jakichś charakterystycznych cech Dżozefa. Do tego w opowieści pojawiają się lekkie dłużyzny, co nie jest spowodowane powolną raczej fabułą, a językiem właśnie – kilka fragmentów powieści wydają się lekko przegadanymi, zbyt refleksyjnymi, jeśli można tak to ująć. Zawsze ceniłem u Małeckiego to, że swe przemyślenia ukrywa między wierszami – w najnowszej powieści zdarza się, iż są one zbyt mocno wyeksponowane.

Ponarzekałem w tej recenzji, ale chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że to drobne bolączki naprawdę fascynującego tekstu. Może mam zbyt duży sentyment do osiłków, którzy nagle odkrywają w mieście potworności dużo większe niż mogli sobie wcześniej wyobrazić, ale Dżozef był dla mnie wspaniałym literackim doświadczeniem. Polecam.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Dżozef
Autor: Jakub Małecki
Wydawca: W.A.B.
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 12 stycznia 2011
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 123 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-7414-919-8
Cena: 37,90 zł



Czytaj również

Wywiad z Jakubem Małeckim
Trudno nic nie pisać
Inne światy
Dukaj, Małecki, Orbitowski i reszta
- recenzja
Ojciec
...czyli męskie relacje
- recenzja

Komentarze


~Gość

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A kto i kiedy wydał tych "Głupców"?
26-04-2011 14:50
Zicocu
   
Ocena:
0
Mój błąd, nie wiem co mi strzeliło do głowy. Oczywiście powieściowy debiut Małeckiego to Błędy. Dzięki za uwagę, niedługo powinno być poprawione :)
26-04-2011 19:29
baczko
   
Ocena:
0
Słowo się rzekło - poprawione.
27-04-2011 00:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.