» Sesja » Lokacje » Dwa Płaszcze

Dwa Płaszcze


wersja do druku
Redakcja: Karolina 'Viriel' Bujnowska-Brzezińska

Dwa Płaszcze
Tego typu karczmy istnieją w dużych miastach. Miejsca z jednej strony bogate i szykowne, przeznaczone dla elit i szczęśliwych hazardzistów, z drugiej starające się zapewnić masowy zysk na miejscowych szumowinach, alkoholikach i przestępcach. Problem w tym, iż te światy trzeba umiejętnie oddzielić – i potrzeba nie lada sprytu, by utrzymać je w garści. Zwłaszcza, gdy próbuje się zachować sekrety o miejscach niedostępnych dla powszechnej klienteli.

Z perspektywy klienta

Pierwszy rzut okiem

"Dwa Płaszcze" to dwie karczmy, znajdujące się w jednym budynku, należące do Andersa "Pająka" Briana. Każdy klient sam musi ocenić, w jakich klimatach lepiej się odnajdzie. Budynek "Dwóch Płaszczy” jest połączony ze "Szlachetną Stalą", sklepem importującym broń najlepszej jakości, nie wyłączając hochlandzkich muszkietów, z najdalszych zakątków Imperium i nie tylko. Ściany pokryte są kremowym ubarwieniem, budynek zaś ma cztery piętra. Nieopodal stoi publiczny wychodek.

Budowla posiada trzy oficjalne wejścia. Pierwsze znajduje się zaraz obok drzwi do "Szlachetnej". Obok właściwego szyldu, wisi również informacja o "Dziurawym Płaszczu" - jest to wejście do części dla biedniejszych bywalców. Po drugiej stronie budynku dodatkowy szyld informuje o "Płaszczu Wschodu" - części przeznaczonej dla arystokracji. Trzecie wejście prowadzi do kuchni i strzeżone jest przez przynajmniej jednego, sowicie opłacanego strażnika. Czynne od 18.00 do 9.00.

Dziurawy Płaszcz

Zasłonięte okna odgradzają gości od księżycowego blasku. Jedynym źródłem światła jest kilka pochodni na ścianach i kolumnach – w niektórych miejscach ludzki wzrok nie dałby rady rozczytać drukowanych liter. Umeblowanie wykonano z najtwardszych gatunków drewna, pomalowanego na ciemny brąz. Brakuje wykładzin, jednak całe pomieszczenie jest każdego poranka sprzątane. Wszelkie objawy pijaństwa i bijatyk znikają nim pojawią się kolejni goście. Z drugiego "Płaszcza" dobiegają echa utworów, wykonywanych dla lepszej klienteli.

Obsługa tej części to głównie krępi, silni mężczyźni lub zadziorne i zwinne "babki z jajami", jak mówi o nich konkurencja. W przeciwieństwie do innych miejsc tego typu, nikt nie nazwie „Dziurawego Płaszcza” speluną. Choć z pozoru jest to legowisko bezładu, Bartok "Baryła" Waldun, były wojskowy i barman, potrafi kontrolować chaos, bardzo rzadko pozwalając, by niebezpieczna atmosfera przechodziła na sąsiednie stoły. Pracownicy trzymają się razem, specjalną ochroną darząc stałych klientów.

Lada, stojąca pod ścianą naprzeciw wyjścia, posiada przejście na zaplecze oraz do lady "Płaszcza Wschodu". Wisi nad nią, zgodnie z reklamą, szary płaszcz z wielką dziurą między łopatkami. Baryła to małomówny, lecz wesoły człowiek z opaską na oku i drewnianą protezą lewej nogi, chętnie zagadujący innych żołnierzy. Na przemian z żoną, posępną i – jak mówią plotki – tępą ślicznością w jesieni życia, oferują trunki i zagryzki. Całkiem smaczne, zważając na ich przystępną cenę. Stałym klientom pozwalają brać na krechę, nieraz z własnej kieszeni postawili kolejkę wszystkim klientom.

A co do klientów... Zdarzają się różni. Pijani są wyrzucani za drzwi, czasem pojawiają się osoby o wątpliwej reputacji lub grupy odzianych w płaszcze dziwaków, co to szepczą między sobą, niemniej "Płaszcz" wciąż jest jedną z najlepszych knajp dla ceniących bardziej spokój i atmosferę bezpieczeństwa nad prostactwo i hulanki.

Płaszcz Wschodu

Gdyby można było przejść do drugiego pomieszczenia, ujrzałoby się wystawne, bogato zdobione drewna i barwne malunki – pomalowane na kolory szlachetnych metali arabeski, a nawet egzotyczne, kitajskie litery, pokrywające delikatne materiały. Liczna ochrona obserwuje czujnie klientów, nie narzucając się jednak, choć wielu wrażliwców twierdzi, iż podsłuchują prywatne rozmowy. Największy podziw budzi jednak sam Płaszcz Wschodu – rozpięty nad ladą, z wyszytymi srebrną i otoczonymi złotą nicią księżycami i gwiazdami na tle granatu. Tutejsze światło to przede wszystkim blask natury, wpadający przez szerokie okna. Jeżeli jest zbyt ciemno, rozpala się wielki kominek i rozstawia nastrojowe świece. Gości zabawia grupa "Struna do Morra", utalentowany kwartet smyczkowy.

"Płaszcz" to przede wszystkim wytworna restauracja, choć nie brakuje bogaczy, którzy zajmują stoliki tylko dla wypicia wina i porozmawiania ze znajomymi. Niektórzy przysięgają, iż piwo i miód pochodzą od samego Bugmana, a wino z Lasu Loren, lecz Ernest Bachson - barman, który dopiero po dwunastu godzinach udaje się na spoczynek zastępowany przez niezbyt lubianego asystenta - tylko z uśmiechem te sugestie ignoruje. On sam, pokryty licznymi krostami po ospie, jest doskonałym słuchaczem, który koordynuje pracę kelnerów i szefa kuchni. Pozostała obsługa składa się z ludzi solidnych, a tutejsze niewiasty znają się na etykiecie.

Lecz jakąż by miało się przyjemność, gdyby nie szlachetne towarzystwo klientów? Arystokracja, magistrzy magii, arcykapłani, bohaterowie, nawet elektorzy. Miejsce to skupia najlepszych, choć niektórzy mówią, że tylko najbogatszych. Powiadam – menu wcale nie należy do najdroższych w prowincji, a największym sukcesem gospodarzy jest staranna selekcja klientów. Jeżeli nie chcą kogoś zobaczyć drugi raz, uwierz – dadzą mu to do zrozumienia. Miło, iż sam pan Pająk pojawia się, by witać gości. Ciekawe czemu tak na niego mawiają...

Pozostałe części budynku

Oczywiście najważniejszą częścią każdej restauracji jest zaplecze. Kuchnia to tylko jego element, znajdujący się na parterze. Obszerne magazyny z beczułkami, chłodzone niczym w piwnicy, zajmują znaczną część pierwszego piętra. Są tam również schowki na ścierki, miotły i różne inne głupoty. A pozostałe dwa piętra? Nic innego, jak pokoje właścicieli i personelu. Tacy to znają łaskę Ranalda...

Dramatyczna prawda

"Dwa Płaszcze" są starannie zaplanowaną organizacją, której prawdziwe oblicze jest znane jedynie wybranym osobom, dbającym o to, by pozostała nieoficjalna i odseparowana od odpowiedzialności prawnej. Jej "dziurawa" strona podsłuchuje przestępców, sprowadzanych przez zakonspirowanych agentów na rozmowy. Agenci spośród szlachty i personelu plotkują o intrygach arystokracji. Osoby podejrzane o konszachty z Chaosem otrzymują odpowiednio doprawione potrawy sprawiające, iż po paru godzinach można bez problem wynieść ich z domów na małe przesłuchanie.
"Płaszcz Wschodu" niejednokrotnie gości niedostępnych kultystów i oddanych plugawym bóstwom magów, ustawionych zbyt wysoko, by móc wytoczyć im sprawiedliwy proces. Każdy kwadrans osłabia ich umysł, ułatwiając pojmanie. Nie należy lekceważyć arabskich symboli ochronnych i modlitw zapisanych w kitajskich wierszach.

Lady i kuchnia to centra informacji. Za jedzenie odpowiadają, bez wyjątku, byli strażnicy pól, lojalni i nienawidzący Chaosu niczym przesolonego bigosu. Tak zwani stali klienci są informatorami, porozumiewający się to kodem, to poprzez przekazywanie zaszyfrowanych wiadomości, wkładanych do pustych kufli i przekazywanych korespondencyjnie jako "wyrazy uznania dla szefa kuchni". Pośród znajdujących się na piętrze beczek, dwie zakrywają ukryty szyb do podziemnego przejścia, prowadzącego do pobliskiego wychodka – na szczęście dotychczas tylko hipotetycznie. Schowki na mopy posiadają ukrytą broń na wypadek desperackiej obrony. Na wyższych piętrach znajdują się zarówno mieszkania co ważniejszych person, jak i sala tortur, sale dowodzenia, gabinety, ołowiany punkt badań spaczenia i inne – żeby jednak do nich dotrzeć, trzeba skorzystać z ukrytego przejścia w sypialni właściciela "Szlachetnej Stali".

Osoby dramatu

Anders „Pająk” Brian

Jego sieci wychodzą nawet poza tereny miasta. Maniakalnie ostrożny, w obliczu prawa nietykalny, pełen pasji i nienawiści do Chaosu. Nienawidzi luksusu – jeżeli coś nie jest przydatne do walki, woli to sprzedać. Zdobyte pieniądze przekazuje na cele pozostałych wtajemniczonych. Nie ryzykuje w starciach z mniej istotnymi wrogami, choć osobiście prowadzi walki z najpotężniejszymi kultystami, magami i wampirami.

Bartok „Baryła” Waldun

Baryła zna ludzi. Wie, kogo szukać, z kim rozmawiać, kto najlepiej wykona robotę. Wysyłając dwa gołębie potrafi powołać pod broń dziesiątki weteranów w ciągu godziny. Choć jedno oko zostało mu wyrwane przez demonetkę, mawiają, iż właśnie pusty oczodół zapewnia jego słynny szósty zmysł.

Marta Weldun

Ta ciura obozowa znała Baryłę od samego początku. W czasie wojen z Archaonem zakradła się do obozowiska zwierzoludzi i poderżnęła gardło postrachowi czterech prowincji. Gdy przypadkiem zatrudniła się w "Dwóch Płaszczach", ponownie spotkała swego przyszłego męża. Jej milczenie i posępne spojrzenie tylko pogłębiają wrażenie niesamowitej determinacji i stanowczości.

Ernest Bachson

Ponoć dzięki błogosławieństwu Sigmara nie potrzebuje snu. Dwanaście godzin jest na posterunku, później, by nie budzić podejrzeń, zajmuje się szkoleniem w wojennym rzemiośle pozostałych członków grupy. Doświadczony za dawnych czasów nurglowską ospą, pragnie chronić innych od podobnego losu.

Chant Whiterose

Najlepszy uczeń Kolegium Cienia swojego roku. Dawny sługa, który poznał techniki guślarskie i z własnej woli oddał się w służbę Kolegium. Choć jest jeszcze młody i nie posiada tytułu magistra, jego wszechstronność i sprytne wykorzystanie nawet najbardziej podstawowych sztuczek guślarskich czyni z niego niezawodnego – dotychczas – skrytobójcę. Na co dzień pracuje w obu lokalach jako sługa.

Filipek

Przewodzi ośmiu niziołkom – kucharzom. Bez ustanku pogłębia swoją wiedzę o nekromancji, szkoląc podopiecznych w najbardziej skutecznych metodach walki z nieumarłymi.

Mnichał Paren

Główny maestro grupy "Struna do Morra". To jego pomysłem było schowanie w gryfach instrumentów mieczy i sztyletów. W czwórkę, dowodzeni przez Baryłę, stanowią główną grupę bezpośredniego uderzenia.

Duros Wytrwały

Krasnoludzki właściciel "Szlachetnego Ostrza". Konspiruje z grupą, od kiedy jego dawny zakład spłonął w czasie inwazji Archaona.


Powyższa praca brała udział w "Konkursie na lokację". Ze względu na to, artukuł został poddany jednynie podstawowej korekcie językowej, która nie uwzględniała zmian stylistycznych ani redakcji merytorycznej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Nekris
    Cieniutko...
Ocena:
-1
28-10-2008 16:39
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Nekris.
Dzięki za komentarz. Będę bardzo wdzięczny za bardziej precyzyjne określenie, jakie są powody nieprzychylnej opinii. : )
28-10-2008 16:48
Andman
   
Ocena:
0
Przeciętnie.
Czy Chant Whiterose i Anders „Pająk” Brian, sądząc po nazwiskach, to Albiończycy?
28-10-2008 16:53
karp
   
Ocena:
0
przychylam się do prośby Aureusa - też chętnie zapoznałbym się z nieco obszerniejszą argumentacją, zwłaszcza w przypadku oceny negatywnej.

@ Andman
piękny avatarek ;)
28-10-2008 17:35
Nekris
    Duchy...
Ocena:
+2
Duchy zjadły mój komentarz. Bo komentarz był i to obszerny. No, ale dobra. Napiszę jeszcze raz.

Artykuł jest napisany koślawą parodią polskiego. Wiele zdań jest po prostu nie zrozumiałych, a te zrozumiałe często nie wynikają jedno z drugiego. Autor w wielu punktach nie może się zdecydować, co jest podmiotem, a co okolicznikiem. W normalnych okolicznościach, takie objawy dyskwalifikują autora, a tekst nie trafia do publikacji, lecz do kosza.

Tutaj jednak jest inaczej...

Nie potrafię odgadnąć zamysłów redakcji. Dlaczego tak słaby tekst trafił na stronę? Aby ośmieszyć autora, ku uciesze gawiedzi? A może żeby pokazać, jak pisać nie należy? Czy też jest to tak zwana "zapchajdziura"? Nie wiem. Wiem za to, że po Polterze się trochę więcej spodziewałem.

Ale do rzeczy. To nie miejsce na łapankę językową i warsztaty literackie, więc sobie te kwestie daruję. Zrobię natomiast łapankę merytoryczną.

1) Umiejscowienie karczmy. Gdzie niby ona się znajduje? W dużym mieście, to wiem. Ale jaka dzielnica? Biedoty? Nie. Szlachecka? Też nie. Klasy średniej? No, też chyba nie, skoro przesiadują tam arcykapłani i elektorowie. No, to gdzie? W Eterze?

2) Plastikowe postacie. Każda bez wyjątku jest obrzydliwie wyjątkowa. Czytelnik nie uświadczy tu ani jednego szarego człowieka. Wszyscy jak jeden mąż są wyjątkowi. A to właściciel z rozległą siecią kontaktów (skąd ją ma, nie wiemy), a to jednooki barman-kuternoga z szóstym zmysłem, a to kwartet smyczkowy rodem z "Desperado", a to ciura obozowa, która (sic!) poderżnęła gardło Archaonowi, a to skrytobójca-uczeń czarodzieja, a to kucharz-niziołek znawca nekromancji. Wszyscy absurdalnie wyjątkowi...

3) Tajemne przejścia. Jedno (o, zgrozo!) z niezrozumiałych przyczyn prowadzi do wychodka. Bo przecież nie można było go poprowadzić do kanałów, albo ku bocznej alejce. Drugie znajduje się w sypialni. Znaczy się Ci wszyscy agenci wchodzą do swoich tajnych pomieszczeń przez czyjąś sypialnię. To ja pytam - czy ten krasnolud kiedykolwiek śpi, czy po prostu nie przeszkadzają mu tłumy przechadzające się nad jego łóżkiem? Dalej - chłodnia na pierwszym piętrze. Rzecz naprawdę ciekawa. Chętnie poznam zasady jej działania. Magia jakaś? Czy może właściciele lód z Norski zwożą? Dalej - bary obu karczm oddziela zaledwie ściana. Podczas, gdy w normalnych okolicznościach za barem (dla wygody kucharzy i barmana) powinny się znajdować drzwi na zaplecze, do kuchni, piwnic; tu za drzwiami mamy drugą karczmę. Wniosek ogólny? Architekt projektował ten budynek po pijaku.

4) Tajne pomieszczenia. Gabinety jeszcze zrozumiem, ale co, na Boga, robią tam sale dowodzenia (jedna by wystarczyła chyba), sala tortur (klientela nie słyszy wrzasków?) i (Matko Boska!) ołowiany punkt badania spaczenia!? A, bym był zapomniał. Jeszcze są tam jakieś tajemnicze "inne". Autorze, powiedz mi szczerze - zastanowiłeś się choć chwilę, co w tym budynku umieścisz? Naprawdę nie wydaje Ci się to wszystko trochę nieprzemyślane?

5) Potencjał. Właściciel obrał sobie za cel życiowy walkę ze złem. W porządku. Niech już będzie, że facet jest szalony. Z tekstu jednak wynika, że walkę ową nie dość że toczy, to jeszcze z powodzeniem. Pozwolę sobie zapytać - a jakimi on środkami dysponuje? Kto zwalcza tych kultystów, magów i wampirów? Ten weteran bez nogi i oka, ale za to z szóstym zmysłem? Czy może uczeń Kolegium Cienia, który dorabia sobie jako skrytobójca? (swoją drogą, ciekawe skąd ma czas na zabawę w walkę ze złem. W końcu Kolegium Cienia jest wyjątkowo surowe i wiele wymaga od swoich uczniów). A może to tych czterech wesołych skrzypków stanowi o potencjale tej bezimiennej organizacji?

6) Klientela. Zupełny misz masz. Miłość, pokój i NVidia. W normalnych okolicznościach szlachcic raczej nie przestawałby z kupcem, a arcykapłan z magiem, ale widać to miejsce łagodzi obyczaje. Pominę już fakt, że szlachta i klasa kupiecka chodzi do elitarnych klubów, a magowie i kapłani mają lepsze rzeczy do roboty.

7) Wystrój. Z jednej strony arabeski, z drugiej kitajskie litery, nad barem wystawny płaszcz, a wszystko ocieka złotem i sprawia wrażenie wizji narkomana. Karczmy/kluby stylizowało się raczej jednolicie. Mieszanka kulturowa zazwyczaj sprawia, że poszczególne elementy dekoracji się ze sobą "gryzą". Poza tym, nie widzą powodu dla tego całego złota i srebra, skoro klienci siedzą w niemal całkowitych ciemnościach (księżyc, świece i ewentualnie kominek).

8) "Szlachetna Stal". To dopiero dziwoląg. Oto mamy krasnoluda, który importuje broń, zamiast ją wyrabiać. Nie dość tego, po muszkietach z hochlandu wnoszę, że broń importuje od ludzi. A honor gdzie? Przez szyb do wychodka poleciał?

9) Profesjonalizm agentów. Żeby ci agenci się kodem tylko posługiwali, to bym jeszcze rozumiał. Ale oni zachowują się jak idioci, wrzucając kartki do pustych kufli, tym samym się dekonspirując. No, chyba, że w Twoim świecie, autorze, zostawianie "wyrazów uznania dla szefa kuchni" w pustym kuflu uchodzi za rzecz najzupełniej normalną i nie wzbudzającą podejrzeń.

Przykro mi, ale jeśli miałbym oceniać ten tekst, nie dałbym więcej niż 2/10 (bo jednak ze dwa ciekawe pomysły się tam znalazły). Odnoszę wrażenie, że autor w ogóle nie zastanowił się nad tym, co napisał. Przecież to wszystko się kupy nie trzyma. To nawet nie jest tekst do redakcji, bo tego się nie da poprawić. To trzeba napisać od nowa, z sensem i rozmysłem, dbając o komunikatywność zdań i logikę.
28-10-2008 18:24
8536

Użytkownik niezarejestrowany
    Nekris
Ocena:
0
Co do Twojego pytania, to proponuje czytac ciut uwazniej:

Powyższa praca brała udział w "Konkursie na lokację". Ze względu na to, artukuł został poddany jednynie podstawowej korekcie językowej, która nie uwzględniała zmian stylistycznych ani redakcji merytorycznej.
28-10-2008 18:40
Nekris
    @Hajdamaka
Ocena:
+1
Czytam uważnie, a Twojego komentarza nie rozumiem. Co z tego, że praca wzięła udział w konkursie? Nie atakuję redakcji, lecz pracę autora, która takim a nie innym językiem jest napisana.

Poza tym, nie uważam, aby wzięcie udziału w konkursie automatycznie kwalifikowało pracę do publikacji. No, chyba że lecimy na ilość, a nie jakość. Ale o to Poltera na razie nie podejrzewam.
28-10-2008 18:46
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nekris, powiem tak:
Ciura wcale nie poderżnęła gardła panu A. Dośpiewałeś to sobie. : )

Co do reszty: mam wrażenie, że ze względu na język, który Ci nie odpowiada (a, niech będzie: po prostu jest kiepski. Nigdy nie będę udawał, że umiem pisać.) całą resztę podciągnąłeś pod wszechobecną kiepskość. Przyznam, że wszelkie argumenty, jakie wysuwasz, do mnie całkiem nie przemawiają. Chociażby najlepszym przykładem będzie zaznaczenie, iż nie ma tu żadnych przeciętniaków (chociaż są - tylko nie zostali wymienieni z imienia, a tylko z funkcji jako "ochroniarze"), co dla mnie jest jedną z głównych zalet jakichkolwiek lokacji i fantasy jako takiego. Rozumiem, że Twój WFRP jest badzo low fantasy - święte prawo konsumenta. Jednak z mojej perspektywy ta lokacja idealnie odzwierciedla organizację, do której bardzo chciałbym się dołączyć (nasza drużyna ma dużo elementów heroicznych, a nawet pulpowych) i idealnie współgra z "moim" Starym Światem.

Bardzo Ci dziękuję za rozbudowany komentarz. Większa jego część wynika raczej z naszych różnic w podejściu do świata przedstawionego, czyli na tyle subiektywne, iż nie za bardzo mają dla mnie znaczenie.

A co do uwag stylistycznych - obawiam się, że otrzymujesz ode mnie +1. : ) Przepraszam, że praca nie jest lepsza pod względem rzemieślniczym.
28-10-2008 19:18
~ogar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Znaczy mój najpoważniejszy zarzut to oprócz braku mechanicznej rozpiski tajnych agentów, to że autor chciał chyba trochę przedobrzyć. Bo ja bym to widział, że albo robimy knajpę do podsłuchiwania zwykłych przestępców i biednych spiskowców, albo robimy knajpę by podsłuchiwać elektorów i rozplatać światowe intrygi. A tu mamy taki trochę dziwny misz-masz. Do postaci generalnie nic nie mam, bo jak rozumiem autor chciał stworzyć oddział do zadań specjalnych który z założenia powinien być wypasiony i wyposażony w różnorakie moce, ale ja bym powiązał to miejsce jakoś z Kolegium Cienia czy inną tajemną organizacją do walki z Chaosem, co by wyjaśniało skąd takie silne zaplecze karczmy i pozwalało włączyć jakieś większe siły zdolne do walki z jakimś przeżartym złem przydupasem elektora.
28-10-2008 19:30
8536

Użytkownik niezarejestrowany
    Nekris
Ocena:
0
Nekris Raz: Nie potrafię odgadnąć zamysłów redakcji. Dlaczego tak słaby tekst trafił na stronę? Aby ośmieszyć autora, ku uciesze gawiedzi? A może żeby pokazać, jak pisać nie należy? Czy też jest to tak zwana "zapchajdziura"? Nie wiem. Wiem za to, że po Polterze się trochę więcej spodziewałem.

Nekris Dwa: Czytam uważnie, a Twojego komentarza nie rozumiem. Co z tego, że praca wzięła udział w konkursie? Nie atakuję redakcji, lecz autora, który takim a nie innym językiem napisał pracę.

A prace sie ukazuja na prosbe Uzytkownikow Poltergeista, ktorzy chcieli poznac wszystkie prace konkursowe.
Wtedy wlasnie wynikl problem redakcji i zapewne stad ta notka na koncu pracy.
28-10-2008 19:40
russ10
   
Ocena:
+2
Notka powinna znaleźć się na początku pracy. Żeby czytać i wiedzieć o co chodzi. Ale to uwaga na przyszłość. Ale w sumie sprawdziły się obawy redakcji, która nie chciała publikować wszystkich tekstów, ale dała się przekonać userom.

Co do samej pracy to znów (jak w przypadku mojego 'dzieła') pojawia się kwestia intencji i podejścia do tematu. U mnie zarzucano, że za dużo mechaniki a tutaj widze że jej zupełnie brak. Podejście Aureusa jest takie, że gra ma przede wszystkim bawić (takie odnoszę wrażenie) a realizm historyczny (czy quasihistoryczny) zostaje na drugi plan. Dlatego wizja ta odbiega znacząco od tego, czego oczekują gracze nastawieni na większe urealnienie rozgrywki.
Chociaż nie ma co owijać w bawełnę. Bo o ile kłucić się można, czy każda postać powinna mieć 'to coś' czy nie to już sama koncepcja dwóch lokali w jednym nie przekonuje. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzały. Poza tym ktoś prędzej czy póżniej zorientowłby się, że coś jest nie tak i potężni przyjaciele ofiar jakoś by zareagowali.
Popieram też wcześniejsze uwagi co do braku logiki przy projektowaniu budynku. Nota bene brak jest planu, opisu pierwszego i drugiego piętra (poza kilkoma słowami). Nic nie wiadomo jak ta karczma wygląda z zewnątrz.
Nie przyczepiałbym się do faktu, że nie ma podanej dokładnej lokalizacji. Ideą konkurus było stworzenie lokacji możliwej do wykorzystania ad hoc. Nie było więc potrzeby konkretnego umieszczania jej w świecie. Mimo to ze względu na dość obszerny target trzeba sprecyzować w jakiej dzielnicy możemy natknąć się na taki przybytek. Cieżko sobie bowiem wyobrazić, żeby bogacze udawali się do slumsów.
Zgadzam się też z opinią, że wrzucanie wiadomości do putych kufli to idiotyzm. Czy autor spotkał się gdzieś z takim przekazywaniem wyrazów szacunku? Sala tortur i chłodnia na piętrze to także dosyć dziwna rzecz. Broń w schowkach na mopy (to były wtedy mopy?) zakrawa na parodię.
Jeśli chodzi o styl to nie jest tak źle. Jest trochę chaotycznie, ale przeczytać się da. Wstawki takie jak 'baby z jajami' czy 'przesolony bigos' mi przypadły do gustu.
Ogólnie to tekst jest słaby (w moim wyobrażeniu universum WFRP) i nie widziałbym możliwości wykorzystania go na sesji.
28-10-2008 20:22
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Praca słaba ale nie gorsza od zwycięskiej dwójki. Po prostu trochę inna.

Co jest dobre, to właśnie jej charakterystyczność, tak tutaj krytykowana. Widać, że autor prowadzi dość filmowe i podkoloryzowane realia Młotka i taka też jest ta karczma - dziwna, nienaturalna, przekombinowana taka że wyróżnia się od razu. Postacie też się od razu wyróżniają dzięki czemu mniej więcej wiadomo do czego ich używać.

Dzięki temu praca ta ze wszystkich do tej pory opublikowanych, dla mnie osobiście jest najłatwiejsza do wprowadzenia. Prosta, klarowna, wyrazista i do łyknięcia z miejsca. Nie można tego powiedzieć o zwycięskich pracach, które albo potrzebują olbrzymiego wkładu MG (1 miejsce gdzie MG musi sam wymyślić niemal wszystko bo ma tylko pomysł i nic więcej), albo w zasadzie nie niosą żadnego kopa fabularnego (2 miejsce, które jest zwykłym, nijakim przeciętnym sklepem z którym się niemal nic nie wiąże).

Do tego ja osobiście wolę fantazję, dynamikę i filmowość nad ponurą rzeczywistość dlatego pomysł tej karczmy dla mnie wydaje się całkiem sympatyczny do wprowadzenia.

Niestety tekst ma też masę wad o których wspomnieli poprzednicy (trochę zbyt kąśliwie moim zdaniem bo Nekris w pewnym momencie zamiast komentować tekst zaczął obrażać autora i szukać każdego punktu o którym można by coś złego powiedzieć, no ale cóż). Praca cholernie nie spójna, zdecydowanie zbyt nielogiczna (nawet jak na filmowe, koloryzowane podejście) i robi wrażenie wielkiego wora z luźnymi pomysłami których nie łączy niemal nic wspólnego.

Tak więc pomysły te można powyłapywać i zrobić z nich coś fajnego (za co praca jest lepsza od 1 i 2 miejsca) w łatwy sposób ale niestety w ogólnym obrazie jest zdecydowanie przebajerowana i niespójna (za co jest zdecydowanie gorsza od 1 i 2 miejsca).
29-10-2008 14:35
Nekris
    Oj, oj, oj...
Ocena:
+1
Karczmarzu drogi, pokaż mi proszę, w którym miejscu obraziłem autora pracy. Ciekaw jestem niezmiernie.

W swej skromności, ja robak, twórców nie ruszam. Jeno płody pożeram. A żebym mógł je pożreć, muszą być słabe. Na mocnym, zdrowym płodzie to ja mogę co najwyżej ślady ząbków zostawić.

A że się czepiam? Cóż, jak jest czego, to się czepiam. Jak się pisze, to myśleć nie trzeba. Ale jak się wysyła do publikacji, to już by wypadało zastanowić się nad sensownością radośnie wygulgotanego tekstu.
29-10-2008 19:56
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
-2
@Nekris

Dlaczego tak słaby tekst trafił na stronę? Aby ośmieszyć autora, ku uciesze gawiedzi?

Takie zdanie ma dokładnie taki sam wydźwięk jak zdanie:

"Nekris po co napisałeś ten komentarz? Żeby zrobić z siebie durnia?"

Moim zdaniem to już podchodzi pod pojazd, a z pewnością nie jest to miła uwaga (nie mówiąc o jej merytorycznej wartości).
29-10-2008 20:43
Nekris
    @ Karczmarz
Ocena:
+1
Powtarzam pytanie: gdzie obraziłem autora? Bo cytowany przez Ciebie fragment odnosi się do tekstu, ewentualnie redakcji, nie autora. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.

Uważam, że autor nie zastanowił się nad swoją pracą zanim ją wysłał. Tylko tyle. Nie urągam jego intelektowi. W końcu entuzjazm literacki to nie jest zła rzecz. Zacytowany przez Ciebie fragment wynika z jednej prostej rzeczy: nie wiedziałem (nie udzielając się na polterowym forum, czy w komentarzach pod innymi tekstami), że użytkownicy chcą zobaczyć wszystkie prace, które brały udział w konkursie. Zinterpretowałeś to na swój sposób i ciężko mi z tym dyskutować .

Czy moje uwagi są miłe czy nie, to też kwestia dyskusyjna. Może to moje skrzywienie redaktorskie, może po prostu jestem upierdliwy. Nie wiem. Wiem, że jeśli autor to wyraźnie zaznaczy, nawet nie dotknę jego tekstu. Przełknę żółć i zamilknę. Ze swojej strony mogę zaoferować jedynie konstruktywną (może czasem zjadliwą) krytykę. Nic więcej. Jeśli autor uzna, że to nie jest mu ani trochę przydatne, to zamilknę.

Wiem, że Aureus uznał, że krytyka wynika w różnicach w świecie przedstawionym. A nie o to tutaj chodziło. Tekst jest po prostu nieprzemyślany. Nie jest to wadą. To po prostu maniera, która łatwo zwalczyć regularnie wystawiając swoje teksty na krytykę i ową krytykę biorąc do serca.

Cóż więcej mogę napisać? Połamania pióra autorowi szerze życzę, bo pomysł z kitajskimi modlitwami ochronnymi na pewno wykorzystam. Widać, że autor to niegłupi człowiek, a i pasję ma. To już wystarczy, bym takiego człowieka darzył szacunkiem.

Nie rozumiem zatem, dlaczego, kraczmarzu, uważasz, że go obrażam.
29-10-2008 22:27
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
-1
Nie rozumiem zatem, dlaczego, kraczmarzu, uważasz, że go obrażam.

Obrażasz siebie piszą bzdury w formie, jak to Borejko określił, "moje ego wożę ze sobą taczkami", nic więcej :)

Zaś co do konstruktywności twojej krytyki, widzisz fałsz tego stwierdzenia, czy mam rozbić twój komentarz na cytaty i pokazać, że w niemal ani jednym miejscu nie podaje on sugestii "to jest źle, a można by zrobić to lepiej w ten sposób". Nie mówisz jak zrobić by tekst był lepszy. Mówisz tylko, że jest zły. Mam trochę inną definicję konstruktywnej krytyki :)
29-10-2008 22:36
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ze swojej strony mogę zaoferować jedynie konstruktywną (może czasem zjadliwą) krytykę.

Tylko po co ta cała zjadliwość?
30-10-2008 01:41
Nekris
    Ech...
Ocena:
+2
@ hallucyon

Bo zjadliwa krytyka łatwiej dociera do autora. Nie będę się nad tym po raz nie wiem który rozpisywał. Proszę, oto link do obszerniejszego posta z moim zdaniem na temat krytykowania.

http://forum.uguisu.pl/viewtopic.p hp?t=59&postdays=0&postorder=asc&st a rt=0

@ Karczmarz

Ależ, proszę bardzo. Rozkładaj mój komentarz, choć sensu w tym nie widzę. Po pierwsze, szanowny rozmówca, myli krytykę z redakcją. Bo od poprawiania autora jest właśnie redaktor, a nie krytyk, a redaktorem, jak łatwo zauważyć, na tym serwisie nie jestem. Po drugie, czytajmy ze zrozumieniem, tak? Odsyłam do ostatnich trzech linijek mojego pierwszego komentarza.

Mam jednak dobry dzień, więc Twoją prośbę, Karczmarzu, mogę spełnić. Chcesz poprawiony tekst? Znajdę chwilę czasu to napiszę "Dwa Płaszcze" od nowa i Ci podeślę. Bo wiem, że myślisz sobie pewnie: "a krytykuje pacan, a sam pewnie lepiej by nie napisał". Gdybym był tylko krytykiem, to bym nie napisał (i nawet bym nie musiał). Ale tak się składa, że zajmuję się też redakcją. Dlatego na Twoją specjalną prośbę, z chęcią mogę posłużyć Ci swoim redaktorskim fachem.

Aha, a swoje ego wożę TIRem. Na taczki się nie zmieściło. Nie wiem jednak jaki to ma związek z powyższym tekstem, czy nawet bardzo szeroko rozumianą fantastyką. Dlatego zechciej na przyszłość podobne komentarze przesyłać za pomocą funkcji zwanej "Prywatna wiadomość". Obawiam się, że za zaśmiecanie wątku uwagami, jak by nie patrzeć, ad personam, otrzymujesz ode mnie -1.
30-10-2008 13:26
triki
   
Ocena:
0
@Nekris
Bo zjadliwa krytyka łatwiej dociera do autora.

A świstak siedzi i ...

Co do Twojej argumentacji, to nie wiem, bo nie chce mi się rejestrować na forum, które podajesz w linku, ani szukać w/w tematu.

Natomiast, wedle norm manipulacji NLP i socjotechnik, zjadliwa krytyka zamyka drogę do dyskusji. Zjadliwość nie pomaga w rzetelnym wysłuchaniu komunikatu innego człowieka, nawet gdy zawiera on pewne elementy, które mogą pomóc na przyszłość.

Tyle odnośnie Twojej argumentacji, że poprzez swoją postawę chciałeś pomóc autorowi.
30-10-2008 14:13
Nekris
    Drogi redaktorze
Ocena:
+2
Na socjologii się nie znam i raczej mnie ona nie interesuje, dlatego dyskusji na ten temat nie podejmę. Jedyne co mogę powiedzieć to, że przykro mi trochę, iż nie chciało Ci się zapoznać z moimi argumentami, a jednak je zanegowałeś, nie wiedząc właściwie z czym się nie zgadzasz.

Zamiast tego odwołałeś się do wiedzy wyniesionej z książek lub uczelni. Ja natomiast (mówię całkiem szczerze) odwołuję się do własnego doświadczenia. Wybacz zatem, że owa akademicka bądź książkowa wiedza do mnie nie przemawia.

Po części się jednak z Tobą zgodzę. Zjadliwa krytyka w pewnych przypadkach rzeczywiście zamyka drogę do dyskusji. 1) Jeśli krytyk atakuje osobę autora 2) Jeśli autorowi brak dystansu do swojego tekstu.

Korzystając z okazji, pozwolę sobie coś sprostować. Odnoszę wrażenie, że pewne osoby uznały mój komentarz za atak na jeśli nie Poltera, to osobę autora. Otóż autora nie znam, ale wiem, że z mojej strony może liczyć na szacunek. Chociażby ze względu na to, że zamiast wziąć pałę i rozbijać się po osiedlu, chwycił za pióro. Postawa godna pochwały. Nie robię sobie jaj. Poważnie piszę. Samego Poltera zaś uważam, bądź co bądź, za jeden z lepszych portali poświęconych fantastyce.

Dlatego też proszę o chwilę refleksji. Moja krytyka tyczyła się tylko i wyłącznie samego tekstu.
30-10-2008 15:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.