28-01-2009 18:04
Doznanie niemal religijne..
W działach: Grafomana pogwarki | Odsłony: 6
Tematem ostatnich kilku dni jest nowe, wątpliwej wartości dla szerszego odbiorcy, ale w moim małym hermetycznym świecie rosnące do rangi arcydzieła, wydarzenie o roboczej nazwie Skała:Zmartwychwstanie.
Skała padł z łomotem pewnej styczniowej bezksiężycowej nocy. Po długich nocnych polaków rozmowach z pewnym znajomkiem, kiedy już kładł się był spać, z przerażeniem stwierdził, że coś go telepie. Choć moc przerobowa już nie ta co kiedyś, skontatował jednak dość przytomnie (co zadziwiającym mogłobyć na jego ówczesny stan), że żeby go od takiej ilości alkoholu telepało, to jest jeszcze za młody..
Poranek następny powitał go stanem wrzenia, co potwierdziło domysły z dnia poprzedniego. Jedyne czego dowiedzieć się nie był w stanie to czy ból rozsadzający mu czaszkę to choroba zwana grypą czy kacem. Hołdując domowym sposobom radzenia sobie z cholerstwem, nie brał nic na zbijanie temperatury, żeby wirusa ze środka wygotowała. Za to trzy dni przelażał w łóżeczku, nie do końca odróżniając dzień od nocy. Wynik taki, że po trzech dniach dał radę się ogarnąć i LARPa w niedzielę jak obiecał zrobić. Żyje więc znów, czy to happy czy nie-happy end, pozostaje każdemu odpowiedzieć sobie we własnym sumieniu.
Bilans strat trzydniowego zgonu (trzydniowego - zawsze wiedziałem, że jestem bliski boskości, ale ta symbolika zaczyna mnie przerażać)to:
dwie imprezy (jak pech to pech, padłem w czwartek..), na które moją kobietę musiałem puścić samą; ze dwie notki pewnie pełne prawdziwie odkrywczych przemyśleń, które zaginęły wraz z temperaturą...; czasu kupa, którą inaczej zamierzałem wykorzystać i okazja w postaci laptopa firmy IBM w cenie bardzo dla mnie przystępnej, którego, w czasie gdy ja nie żyłem jakiś nieczuły wyznawca kultury konsumpcyjnej nabył. Zamiast chodzić w żałobie jak powinien.
Dodatkowym efektem intensywnej znajomości łóżkowej z grypą, jest np. ta notka, która choć nic nie wnosi, sprawia mi wielką radość, jako pierwszy akt tfurczy od czasu zmartwychwstania.
reklama
Następną notkę zamierzam napisać o seksie, buahahaha
koniec raklamy
(A teraz tylko patrzeć jak wszyscy będą oczekiwać notki następnej - bowiem użyłem "chwytu marketingowego!")
A w niedzielę LARP fantasy, więcej tutaj: http://www.paradox-cafe.pl/index.php?option=com_smf&Itemid=49&topic=1013.0
Skała padł z łomotem pewnej styczniowej bezksiężycowej nocy. Po długich nocnych polaków rozmowach z pewnym znajomkiem, kiedy już kładł się był spać, z przerażeniem stwierdził, że coś go telepie. Choć moc przerobowa już nie ta co kiedyś, skontatował jednak dość przytomnie (co zadziwiającym mogłobyć na jego ówczesny stan), że żeby go od takiej ilości alkoholu telepało, to jest jeszcze za młody..
Poranek następny powitał go stanem wrzenia, co potwierdziło domysły z dnia poprzedniego. Jedyne czego dowiedzieć się nie był w stanie to czy ból rozsadzający mu czaszkę to choroba zwana grypą czy kacem. Hołdując domowym sposobom radzenia sobie z cholerstwem, nie brał nic na zbijanie temperatury, żeby wirusa ze środka wygotowała. Za to trzy dni przelażał w łóżeczku, nie do końca odróżniając dzień od nocy. Wynik taki, że po trzech dniach dał radę się ogarnąć i LARPa w niedzielę jak obiecał zrobić. Żyje więc znów, czy to happy czy nie-happy end, pozostaje każdemu odpowiedzieć sobie we własnym sumieniu.
Bilans strat trzydniowego zgonu (trzydniowego - zawsze wiedziałem, że jestem bliski boskości, ale ta symbolika zaczyna mnie przerażać)to:
dwie imprezy (jak pech to pech, padłem w czwartek..), na które moją kobietę musiałem puścić samą; ze dwie notki pewnie pełne prawdziwie odkrywczych przemyśleń, które zaginęły wraz z temperaturą...; czasu kupa, którą inaczej zamierzałem wykorzystać i okazja w postaci laptopa firmy IBM w cenie bardzo dla mnie przystępnej, którego, w czasie gdy ja nie żyłem jakiś nieczuły wyznawca kultury konsumpcyjnej nabył. Zamiast chodzić w żałobie jak powinien.
Dodatkowym efektem intensywnej znajomości łóżkowej z grypą, jest np. ta notka, która choć nic nie wnosi, sprawia mi wielką radość, jako pierwszy akt tfurczy od czasu zmartwychwstania.
reklama
Następną notkę zamierzam napisać o seksie, buahahaha
koniec raklamy
(A teraz tylko patrzeć jak wszyscy będą oczekiwać notki następnej - bowiem użyłem "chwytu marketingowego!")
A w niedzielę LARP fantasy, więcej tutaj: http://www.paradox-cafe.pl/index.php?option=com_smf&Itemid=49&topic=1013.0