» Recenzje » Długa Ziemia - Terry Pratchett, Stephen Baxter

Długa Ziemia - Terry Pratchett, Stephen Baxter


wersja do druku

Jak ziemniak świat zmienił

Redakcja: Alicja 'cichutko' Laskowska

Długa Ziemia - Terry Pratchett, Stephen Baxter
Czy ziemniak może zmienić sposób patrzenia na świat? Jasne, że tak. Przynajmniej tak twierdzi Terry Prachett. Stephen Baxter oczywiście nie mógł pozwolić, żeby jego kolega po piórze pozostawił czytelników z tą przedziwną myślą samych – dlatego też poczyna snuć opowieść o niepogodzonym z rzeczywistością młodzieńcu, który wyrusza w podróż do korzeni wszechświata. Czy tak właśnie powstała Długa Ziemia? Nie wiadomo, ale ta nieco szalona wizja doskonale oddaje charakter uznanej już powieści autorstwa wielkiego duetu – jest to bowiem książka nietypowa, ciepła, ale i trochę przekorna.

________________________


Joshua Valiente ma pewną niezwykłą umiejętność – potrafi przenosić się na inne Ziemie. Brzmi niezwykle? Nie dla tych, którzy byli świadkami prawdopodobnie największej i najważniejszej rewolucji w historii ludzkości. Jej nośnikiem był kroker: tajemniczy elektroniczny obwód, w którym funkcję baterii pełni...ziemniak. Dzięki niewielkiemu urządzeniu każdy człowiek może wyruszyć na wschód lub zachód (nazwy nie mają najmniejszego nawet związku z kierunkami geograficznymi) i zostać pierwszym kolonistą na kolejnej Ziemi. Joshua jest jednym z tych, którym żadne ułatwienia – w tym kroker – nie są potrzebne. Jako taki bardzo interesuje Lobsanga – sztuczną inteligencję zajmującą się przewidywaniem skutków rewolucji. Razem wyruszą w podróż, która ma przynieść odpowiedź na jedno proste pytanie: czy Długa Ziemia w ogóle się kończy?

Długa Ziemia może być zaskoczeniem dla tych, którzy Terry'ego Prachetta kojarzą z absurdalnym humorem, paradoksem i wszechobecnym komizmem. W powieści, którą stworzył wraz ze Stephenem Baxterem, charakterystyczne cechy jego twórczości pojawiają się rzadko i zdecydowanie ustępują miejsca powadze i pewnej podniosłości. Nie oznacza to oczywiście, że Długa Ziemia jest patetycznym dziełkiem epic fantasy: niektóre wybryki Lobsanga wywołają szeroki uśmiech na twarzy każdego ponuraka, nie mówiąc już o tym, że cała afera zaczyna się od mało literackiej pyry, ale to tylko jedna z wielu nut tej rozbudowanej pieśni. W książce dużo ważniejsze jest proste pytanie, które pisarze stawiają i czytelnikowi, i sobie nawzajem: gdzie (a może raczej kiedy? jak?) to wszystko się zaczyna? Gdzie się kończy? I choć próby odpowiedzi czasami są po prostu banalne, a czasami trochę rozczarowują, to Długa Ziemia jako całość aspiruje do wyższego poziomu niż większość fantastycznych powieści, które maskują poważne braki w treści galopującą akcją.

Czy to oznacza, że podróż Lobsanga i Joshuy jest rozwleczonym, fabularyzowanym esejem? W żadnym wypadku! To oferująca mnóstwo czytelniczej zabawy książka przygodowa, której autorzy chcieli nie tylko coś opowiedzieć, ale i przekazać. Aspekt rozrywkowy na pewno na tym nie ucierpiał. Pisarski duet mógł sobie pozwolić na malowanie przed czytelnikiem kolejnych niecodziennych obrazów: trolle, Szczelina i Szczęśliwy Port to kilka interesujących i świetnie zrealizowanych pomysłów, które ubarwiają Długą Ziemię. Niestety powieść ma także słabsze momenty. Najbardziej zawodzi bodaj ruch ludzi sprzeciwiających się przekraczaniu, czyli przenoszeniu się na inne Ziemie – wątek tej grupy rozwija się zupełnie niespodziewanie i nagle więdnie. Restart, czyli jedna z dziewiczych osad, i jego mieszkańcy też początkowo intrygują – jednak i ta część historii potraktowana została zbyt lekko, przez co sprawia wrażenie drobnego dodatku do podróży protagonistów. Czy to poważne wady? Zgrzyty w banalnie prostej kompozycji dziwią, ale dla wielu mogą pozostać zupełnie niewidoczne.

Bohaterowie Długiej Ziemi nie grzeszą oryginalnością; postaci najłatwiej określić jako porządnie wykreowane. Joshua to kolejne wcielenie praktycznego twardziela, który nie lubi ludzi i może z nimi współpracować tylko dla wyższego celu. Na szczęście ma pewna nietypową cechę: podlega bardzo dynamicznym zmianom. Najpierw odnajduje nie linię nawet, ale całą płaszczyznę porozumienia z Lobsangiem, a potem odrzucą swoją mizantropię, żeby dogadać się – uwaga, paradoks! – z mizantropką Sally. Druga relacja nie jest szczególnie skomplikowana (choć wątek romantyczny dodaje książce ciepła i czyni lekturę jeszcze przyjemniejszą), ale tej pierwszej warto przyjrzeć się bliżej. Prachett i Baxter doskonale poradzili sobie z ukazaniem napięcia w nietypowym związku uczeń-mistrz. Obdarzony teoretycznie nieograniczoną wiedzą Lobsang na początku próbuje zdominować Joshuę, ale potem jest zmuszony uznać, że człowiek w wielu kwestiach okazuje się nie mniej kompetentny. Może nie jest to para na miarę Castorpa i Settembriniego z Czarodziejskiej góry, ale dialogi tych dwóch głęboko zapadają w pamięć.

Czy Długa Ziemia jest głęboką opowieścią o poszukiwaniu korzeni wszechświata, ku którym doświadczony mistrz prowadzi dociekliwego podrostka? Nie. Długa Ziemia to opowieść o zmieniającej się rzeczywistości, która dla zwykłego zjadacza chleba byłaby zupełnie niezrozumiała, gdyby nie spajający wszystko ziemniak. Jeśli chcielibyście się dowiedzieć, co na temat owych przemian mają do powiedzenia urodzony po przekroczeniu samotnik i tybetański mechanik samochodowy – ta pozycja powstała właśnie dla Was.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Długa Ziemia (The Long Earth)
Cykl: Długa Ziemia
Tom: 1
Autor: Terry Pratchett, Stephen Baxter
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Autor okładki: Piotr Cieślińki
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 10 stycznia 2013
Liczba stron: 368
Format: 142x202 mm
Cena: 32 zł



Czytaj również

Długi Mars
Przekraczając kolejne granice
- recenzja
Długi Mars
- fragment
Odkurzacz czarownicy
Pratchett dla najmłodszych
- recenzja
Pasterska korona
- fragment

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.