» Blog » Dlaczego ludzie nie czytają książek i dużo piracą – inna strona medalu:
23-11-2016 21:48

Dlaczego ludzie nie czytają książek i dużo piracą – inna strona medalu:

W działach: gry wideo, książki, wredni ludzie | Odsłony: 461

O tym, dlaczego ludzie nie czytają książek, już kiedyś na tym blogu pisałem. O piractwie jeszcze chyba nie było okazji, ale jest to temat na tyle nośny i często wracający, że na pewno jeszcze się zdarzy okazja.

Dziś spróbujemy spojrzeć na niego z nieco innej strony.

Uważam, że jednym z powodów zarówno niskiego czytelnictwa, jak i wysokiego poziomu piractwa w Polsce jest bieda.

Oczywiście wskazywać można też i inne powody: przyzwyczajenie Polaków do cwaniactwa przez poprzedni ustrój, wysoki stopień pochwały zachowań kombinatorskich czy też wreszcie brak kultury czytelnictwa, o którym pisałem poprzednio, jak również fakt, że Polacy, przynajmniej w pierwszej fazie rozwoju komputerów w Polsce, jeszcze przed wprowadzeniem ustawy o prawie autorskim w roku 1994, zwyczajnie przywykli do tego, że gry i programy się bezczelnie przegrywa z dyskietki na dyskietkę.

Niemniej jednak, roli biedy nie da się wykluczyć. Jeśli spojrzeć na dane Głównego Urzędu Statystycznego widać w nich, że:

  • 37 procent gospodarstw domowych nie stać na 1 tydzień wakacji z rodziną

  • 30,7 procent gospodarstw domowych nie ma pieniędzy na rozrywkę

  • 30 procent nie ma pieniędzy, żeby utrzymać temperaturę 18 stopni w mieszkaniu

  • 23,7 procent nie ma pieniędzy na wymianę mebli

  • 24,7 procent mieszka w zbyt małym mieszkaniu (członkowie rodzin nie mają własnych pokojów, miejsca do pracy lub odpoczynku)

  • 21,8 procent nie stać na wizytę u dentysty lub lekarza

  • 16,4 procent mieszka w środowisku hałaśliwym lub w inny sposób skażonym

  • 9,2 procent nie ma środków na zakup ubrań, butów lub pościeli

  • 6,3 procent nie stać na internet

  • 1,4 procent nie ma jednego, podstawowego posiłku

  • 0,8 procent nie stać na telefon

  • 0,2 procent nie stać na lodówkę

Część czytelników pewnie uderzy się w głowę i wykrzyknie: „Co to za bieda, skoro nie stać ich na jeden tydzień wakacji z rodziną! Za moich czasów myśmy mieli tylko dwa kartofle do podziału między sześciu braci! Zupełnie mi ich nie żal!”. Inni będą argumentować, że przecież sytuacja w kraju znacząco się poprawiła, bezrobocie spadło, wszyscy mają kolorowe telewizory, samochody, mieszkania na kredyt etc.

Jedni i drudzy nie mają racji. W socjologii biedę dzieli się na trzy poziomy. Są to:

  • Nędza: jest to stan, w którym dana osoba ma na tyle wysokie dochody, by zaspokoić w pełni swoje potrzeby biologiczne, jednak zbyt niskie, by uczestniczyć w kulturze. Osobnika takiego stać na to, żeby kupić dziecku ubranie, podręczniki do szkoły, ogrzać mieszkanie, wyżywić się, napoić i zagrzać, ale nie stać go jednak na nic więcej. Jak widać w powyższym zestawieniu, stan taki dotyka jakichś 16 procent społeczeństwa.

  • Bieda: to stan, w którym człowieka nie stać na pokrycie niektórych swoich biologicznych potrzeb. Najbardziej charakterystyczne może być niedojadanie, czyli jedzenie mniejszej ilości posiłków, o nie wystarczającej ilości kalorii. W polskich warunkach najczęściej wyglądało to tak, że po prostu w pewnym momencie kończyły się pieniądze i jakoś trzeba było dotrwać do pierwszego. Były więc rodziny, gdzie dwa, trzy dni w miesiącu nie jedzono obiadu, albo przez kilka dni nie było śniadań i kolacji. Mówię były, bo obecnie sytuacja na tyle się poprawiła, że proces ten zanikł. Nie zmienia to faktu, że nadal są rodziny, które na przykład nie ogrzewają swojego mieszkania w bloku, w których ludzie pracują tak długo, że nie śpią 8 godzin, mieszkają w skrajnie uciążliwych warunkach, czy po prostu nie stać ich na wykupienie leków przypisanych przez lekarza albo nowe ubrania. Jak widać, sytuacja taka dotyka w Polsce około 20 procent społeczeństwa.

  • Ubóstwo absolutne: to stan, w którym człowiek nie ma zupełnie niczego.

A więc tak, społeczeństwo polskie jest ubogie. W szczególności w stosunku do zarobków bardzo wysokie są ceny mieszkań, remontów oraz usługi specjalistów. Efekt jest taki, że sam znam osoby dobrze (jak na polskie warunki) zarabiające, wykonujące prestiżowe, zdawałoby się, zawody (lekarze, stomatolodzy, programiści, managerowie), którzy zamieszkują w stanowczo zbyt małych mieszkaniach. I zwyczajnie nie mają gdzie wstawić książek. Znam nawet przypadek rodziny, która musiała pozbyć się z domu ich sporej kolekcji, by zrobić miejsce na pokój dla dziecka, tak byli ograniczeni przestrzenią.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Exar
   
Ocena:
+2

1. Ludzie nie czytają książek, bo potrafią spędzić 5 godzin dziennie w internecie czytając fejsa, wyborczą, onety itp. Czyli pewnie czytają/przeglądają ale nie długie teksty. Polecam każdemu właścicielowi sprytfona ściągnąć aplikację do pomiaru czasu straconego w różnych aplikacjach.

2. 

Software można mieć za darmo (wystarczy spiracić, ale to właśnie między innymi o piratach piszemy)

Ja od jakiś 15 (?) lat mam sam oryginalny soft na kompie (Linux i pochodne, na drugim jeszcze Win XP który kupiłem za 200PLN razem z kompem a potem już open office do pracy i gry z CD-A takie jak Morrowind czy Civilization, które kosztowały po 20PLN...). No i mam konsolę z 4 gramami, których od 3 lat nie przeszedłem. Więc nic nie trzeba piracić, wystarczy ściągnąć.

2. 

Jeśli spojrzeć na dane Głównego Urzędu Statystycznego widać w nich, że

Ja tej instytucji po prostu nie wierzę. Czemu? Bo:

  • 2a. Ile razy słyszeliście przy zakupie, czy potrzebny jest rachunek?
  • 2b. Ile razy słyszeliście, że jeśli chcecie fakturę (np. od hydraulika) to cena wzrasta o 20%?
  • 2c. Ile widzieliście niań, które płacą podatki?
  • 2d. Ile razy słyszeliście, że ktoś pracuje za minimalną a dostaje dodatkową forsę pod stołem?
  • 2e. Ile mieszkań wynajmowaliście, w których właściciel płacił podatki?
  • 2f. Byliście kiedyś o 12 czy o 14 pod sklepem? Zobaczcie, ile tam jest młodych (ale nie studentów) zdrowych ludzi - skąd oni biorą czas na zakupy w środku dnia? 
  • 2g. Zobaczcie ile jest samochodów na polskich drogach - polecam podjechać pod jakikolwiek wiejski kościół w niedzielę albo pod supermarket; już nie mówię tutaj o dużych miastach.
  • itp, itd. 

Wszystkie manewry z p. 2a-2e powodują, że te liczby GUSu są o kant tyłka. Po prostu w Polsce jest tona lewizny. Na każdym kroku.

3. Tak więc ostatnio przestałem wierzyć w tę niby polską biedę. Po prostu dużo ludzi:

  • a) bez sensu wywala pieniądze (np. na samochody, TV, sprytfony, alkohol, fajki)
  • b) nie chce im się pracować
  • c) pracują na czarno lub pół-czarno
  • d) pracuje za granicą parę lat i wraca z forsą i w Polsce nic nie robi
  • e) itp, itd.
24-11-2016 08:26
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+1

Nad wyraz celna obserwacja Exarze. Jako osoba zorientowana w branzy "opieki spolecznej" moge potwierdzic...

A sam pozbylem sie masy ksiazek pomimo iz jestem bezdzietny. Czasy lansu biblioteczka na trzy sciany minely. Obecnie inwestuje tylko w ebooki. 

24-11-2016 09:38
Paweł Jakubowski
   
Ocena:
+2

Zegarmistrzu, to tylko moja subiektywna opinia, ale opuszczasz się.  Zazwyczaj bardzo dobrze czyta mi się Twoje teksty, a Tu miałem wrażenie, że wpis urywa się wpół. Temat obszerny, a ledwo go liznąłeś. Przytoczyłeś socjologiczne definicje bied i nędz (to akurat spoko), wysnułeś na ich podstawie mniej lub bardziej przekonujące tezy i... Tekst się skończył. Żadnego podsumowania, żadnych wniosków. Twój sąsiad układający pasjansa ma być szokującym i reprezentatywnym przykładem, który wszystko tłumaczy. Jako Twój czytelnik czuję się rozczarowany.

24-11-2016 15:38
zegarmistrz
   
Ocena:
0

Torgarczyk: a jak mam podsumować? Wzbogaćmy się, to wszystkie problemy się skończą?

Po drugie: tekst się urywa, bo jest uzupełnieniem do likowanego w tytule, wcześniejszego tekstu, w którym nie wziąłem pod uwagę tego czynnika.

Natomiast jeśli chodzi o mojego sąsiada, przecież w tym zdaniu wyraźnie pisze, że bieda nie wyjaśnia takich zjawisk jak on.

A to, że ostatnimi czasy trochę nie mam pomysłów na teksty to oddzielna sprawa.

Exar: Ad 2.1: ale nie mówimy o uczciwych użytkownikach jak ty, tylko o nieuczciwych, których ciągle jest dużo.

Ad 2.2: Pewnie masz rację z oceną GUS. Niemniej jednak na czymś trzeba się oprzeć. Założenie, że nic nie wiadomo prowadzi do nihilizmu poznawczego i wniosku, że rzeczywistości nie da się wyjaśnić.

25-11-2016 23:29
Vukodlak
   
Ocena:
0

@Exar

GUS to osobny temat, ale znowu piszesz bzdury. Bieda w Polsce istnieje i nie z idiotycznych powodów, o których piszesz. Słyszałeś może o Atlasie Biedy i fakcie, że w Niemczech są głodujący? I nie piszę o uchodźcach, tylko rodowitych Niemcach. To, że opieka społeczna w Polsce jest tak nieudolna jest wynikiem miernej obsługi, która nie zna się na swojej robocie; idiotycznych przepisów, które blokują posunięcia mądrych urzędników; bandy cwaniaczków, która wie jak obchodzić przepisy i zawsze będzie w wyścigu przed ludźmi cierpiącymi prawdziwą biedę. Jak przestałeś wierzyć w "polską biedę", to idź się rozejrzeć, np. po starszych ludziach, którym przyznano 700 zł renty i nie mają już nikogo do pomocy.

Co innego chciwość udająca biedę, a co innego prawdziwa nędza, która wciąż istnieje.

26-11-2016 17:09
Exar
   
Ocena:
+1

No dobra, przesadziłem, pisząc że biedy nie ma (bo jest); bo bieda jest jak piszesz i w Niemczech i w Stanach i pewnie w każdym kraju; jednakże wg mnie jej skala jest daleka od tego co wypisuje GUS i ludzie na forach.

I nie do końca rozumiem, czemu piszesz, że powody które wymieniłem są debilne. Znam trochę biednych ludzi (może nie głodujących, więc być może nie o tej samej grupie społecznej mówimy), którzy nie chcą pracować, nie chcą się rozwijać, ważne tylko jest napić się co weekend i skołować siano na fajki. Ale wg wszelkich statystyk oni są biedni; ci sami ludzie też płaczą na forach i fejsach jacy są biedni, jak to ich wredny kapitalista wyzyskuje a oni biedują. Jednocześnie ci sami ludzie mają samochody, mają na OC, na remonty aut itp. Aha, i często tatuś ma renty faktycznie 700pln ale już 6 czy 8 dzieci zrobił - nakręcając bezmyślnie spiralę biedy.

27-11-2016 14:49
Exar
   
Ocena:
+3

No i jeszcze może wracając do tematu - jakoś nie wierzę, że finanse to argument dla którego ludzie nie czytają - jak pisze autor, książki można mieć za darmo z biblioteki, ew. można kupić masę dobrej literatury w milionach antykwariatów za symboliczną złotówkę.

27-11-2016 14:50
Vukodlak
   
Ocena:
+2

I nie do końca rozumiem, czemu piszesz, że powody które wymieniłem są debilne. Znam trochę biednych ludzi (może nie głodujących, więc być może nie o tej samej grupie społecznej mówimy), którzy nie chcą pracować, nie chcą się rozwijać, ważne tylko jest napić się co weekend i skołować siano na fajki. Ale wg wszelkich statystyk oni są biedni

To są idiotyczne, debilne powody, które wykorzystują idiotyczni, debilni ludzie w celu udawania nędzy przed administracją. Oni nie są biedni, oni tylko udają biedę i/lub intencjonalnie w niej tkwią, bo nie chce im się do roboty i wolą dostać od państwa. Ty na podstawie takich cwaniaków orzekasz o całości zjawiska prawdziwej nędzy w Polsce, choć do prawdziwie głodujących nawet nie dotarłeś. Masa ludzi nawet nie dotrwa do statystyk MOPSu, bo najzwyczajniej w świecie wstydzą się iść po jakąkolwiek zapomogę. Bywa tak, że dopiero głód u dzieci wypycha kogoś do szukania urzędowej pomocy, której często nie dostaną bo gro zapomogi pobrały właśnie cwaniaczki, które teraz za rogiem sprzedają 6 kilo ryżu i cukru wzięte przed chwilą z MOPSu. Moja kumpela też robi w pomocy społecznej i widzi przypały jak babka jeżdżąca nową Toyotą (ma na raty z 500+) krzywi z niezadowolenia swój wredny ryj podczas przebierania w cukrze, ryżu, kaszy i środkach czystości, bo przecież i tak ich nie potrzebuje - ale weźmie, jutro się sprzeda na targu. Po wyjściu z urzędu widzą jak odbiera telefon i nagle się okazuje, że stać ją też na nowego iPhone. Mąż w tym czasie bezrobotny i bez dochodów, ale kaskę z Reichu co miesiąc przysyła, węgiel też przyjmą (sprzeda się, przecież mieszkają w bloku i nie potrzebują) i biznes się kręci. A w pierwszą niedzielę miesiąca do proboszcza po jedzonko i proszki.

Babka z renciną 700 zeta zapłaci 480 czynszu (miasto jej dorzuci 150 zł) i jeszcze musi jej starczyć na media, żarcie i leki. Ale spoko, myje się raz w tygodniu - zimną wodą; telewizora nie ma - w niedzielę tylko radio włączy i mszy posłucha; światła nie włącza, idzie spać jak się zrobi ciemno; gazu nie ma wcale. Ona nie pójdzie do urzędu, tylko będzie wegetować i jak sąsiad nie przyjdzie z miską zupy, to nawet nic ciepłego nie zje. Takich ludzi nie widzisz, a jak już się zdarzy, to ich nie odróżnisz od spitych cwaniaczków. To też odpowiada na drugą kwestię - finanse to jak najbardziej jest argument, dla którego ludzie nie czytają. Piramidę Maslowa zna i powinien wiedzieć, że dopiero zaspokojenie podstawowych potrzeb pozwala na wykształcenie się następnych. Ludzie biedni nie czytają, bo nie mają na to czasu. Nawet jak jesteś bezrobotny, to dobija cię bezsens całej sytuacji i nie myślisz wtedy o czytaniu, zaspokajaniu głodu kultury i rozwijaniu się wewnętrznym. Te rzeczy nie istnieją na tym etapie, więc biblioteki i wyprzedaże w antykwariatach za złotówę można sobie wsadzić w rzyć. Bieda i nędza to również stan umysłu, o czym pracownicy opieki społecznej wiedzą chyba od dawna. Hmm, Aniele?

27-11-2016 18:01
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Nie wiem. Strasznie biednie u mnie z myśleniem... ;)

28-11-2016 00:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.