» Blog » Czy tolkienowskie elfy zawsze były dobre, a orkowie do szczętu źli?
10-10-2017 01:12

Czy tolkienowskie elfy zawsze były dobre, a orkowie do szczętu źli?

W działach: książki | Odsłony: 577

Wielokrotnie przeglądając internet natykałem się na opinię, jakoby tolkienowskie elfy i orkowie mieli być bytami (kolejno) niemalże anielskimi i diabelskimi. Elfy miały więc być tylko dobre i prawe, orkowie natomiast niezdolni do jakichkolwiek pozytywnych uczuć.

Prawdę mówiąc, będąc świeżo po lekturze trudno mi się z tymi opiniami zgodzić.

Elfy:

W prawdzie w historii Śródziemna istnieje tylko jeden, udokumentowany (udokumentowany, albowiem Sirmarilion wspomina o elfich kowalach, którzy byli niewolnikami Morgotha w Angbadzie, acz ich los i dzieje są nieznane, wiadomo też że Morgoth wysyłał „szpiegów między wszystkie szczepy”, którzy między innymi „nagięli serca wielu ludzi ze wschodu” przed Nimaeth Arnoedia, jednak ich natura jest nieznana) przypadek elfa współpracującego z ciemnością, jednak już lektura pierwszego tomu „Władcy pierścieni” wyklucza anielską naturę eldarów. Dokładniej wyklucza ją postać Legolasa, który, przynajmniej na etapie podróży Rivendell-Lorien jest niewątpliwie najmniej przyjemnym członkiem drużyny. Legolas patrzy z góry na Gimliego, nie pomaga przyjaciołom, gdy ci utknęli pod śniegiem, a gdy drużyna dociera do Lorien aktywnie ją rozbija. Podobnie już w Lorien Celeborn okazuje się postacią pełną uprzedzeń, czującą resentyment do krasnoludów, winiący je za wszelkie zło tego świata, oraz chętnie przerzucający winy dziadów na synów.

Zagłębiając się głębiej w lekturę widzimy więcej takich przypadków. Thranduil i jego poddani w Hobbicie okazują się więc ludem najmniej chimerycznym, owszem, utrzymującym dobre stosunki z Ludźmi Znad Jeziora (i chyba tylko z nimi), ale nie wahającymi się więzić podróżnych bez powodu. Sam Thranduil też o mały włos nie wdaje się w wojnę o złoto, aczkolwiek trzeba mu przyznać, że jest chyba jedynym, który w tym konflikcie ma jakieś zahamowania.

Ogólnie jednak, to chciwość wydaje się być głównym czynnikiem napędzającym elfy do czynów antyspołecznych.

W Sirmarilionie jest pod tym względem jeszcze piękniej: Feanor, równie genialny, co zawistny, jego zwada z braćmi, potem „bratobójstwo w Alqoulonde” czyli mord na Telerich i późniejszy, idiotyczny marsz z szabelkami na Angband.

Potem byli jego synowie z Meadhrosem, katem Doriathu na czele, aczkolwiek pozostałym też nie można niczego odmówić. Moimi idolami są w szczególności Curufin, który próbował zamordować Berena i Luthien, Amrod, który zginął w trakcie najazdu łupieżczego na elfie osiedla w ujściu Sirionu czy jego bliźniak Amros, który wedle Sirmalionu poległ w tej samej bitwie, co Amrod, a wedle Niezapomnianych Opowieści został spalony żywcem przez tatusia, gdyż zbuntował się i próbował wrócić do Amanu.

Dzieje rodu kończy Celebrimbor (aczkolwiek należy zauważyć, że Tolkien był niekonsekwentny co do jego pochodzenia, raz pisząc, że był wnukiem Feanora, a raz przedstawiając go jako jednego z Telerich). Celebrimbor nie tylko wykuł Pierścienie Władzy pod dyktando Saurona, ale też wraz nim oraz Bractwem Jubilerów dokonał zamachu stanu przejmując władzę w Eregionie.

Listę zamyka Maeglin, który, zazdrosny o uczucie jakie elfka Idril żywiła do Tuora porozumiał się z Morgothem i poprowadził jego siły na Gondolin.

Wspomnieć należy też o tym, że ojciec Maeglina, Eol też był niezłym ziółkiem, Tolkien insynuował mu między innymi gwałt na Aredheli (aczkolwiek Christopher Tolkien nie włączył tego wątku do Sirmarilionu), z całą pewnością próbował też zamordować Maeglina, przypadkiem uśmiercając przy tym jego matkę.

Nic więc dziwnego, że ten ostatni wyrósł jaki wyrósł.

Ciekawe jest to, że elfy najczęściej nie grabiły, mordowały i gwałcili z podszeptów Władców Ciemności, a po prostu same z siebie. Moim zdaniem istnieje tylko jeden powód, który sprawiał, że zaledwie jeden w pełni świadomie współpracował z Ciemnością: zapiekła nienawiść, jaką żywili do Morgotha. Gdyby ten posiadał więcej zdolności dyplomatycznych historia mogłaby toczyć się zupełnie inaczej.

Mam wrażenie też, że gdyby Morgotha nie było, to elfy, a w szczególności Ród Feanora dałby popalić wszystkim innym rasom. Dzięki obecności Czarnych Władców ich energia została do pewnego stopnia skanalizowana.

 

O orkach na Blogu Zewnętrznym.

1
Notka polecana przez: Kanibal77
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0

Polecam "Ostatniego Władcę Pierścienia", który odpowiada na stawiane pytanie:)

14-10-2017 12:30
Vukodlak
   
Ocena:
0

No, tak jakby nie za bardzo odpowiada na cokolwiek, bo książka ta nie wyszła spod pióra Tolkiena.

15-10-2017 04:11
Exar
   
Ocena:
0

Jasne, ale i tak autor ma ciekawe wniki:)

15-10-2017 08:15
140553

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jeśli chodzi o orków - ciekawe rozważania, ale zabrakło mi tutaj jednego istotnego cytatu. W Silmarillionie, w opisie bitwy Ostatniego Sojuszu z wojskami Saurona na Dagordla pojawia się zdanie: "wszystkie żywe istoty, nawet zwierzęta i ptaki, podzieliły się tak, że w obu obozach znajdowali się przedstawiciele każdego gatunku, z wyjątkiem wszakże elfów. Elfowie bowiem jednomyślnie przyłączyli się do armii Gil-galada". No i na logikę, tego zdania nie da się odczytać inaczej niż "istnieli orkowie nie tylko dobrzy, ale aktywnie walczący z Sauronem po stronie Wolnych Ludów" (no bo skoro podzieliły się WSZYSTKIE istoty żywe, a jednym wyjątkiem byli elfowie, to tak wynika i kuniec). Oczywiście, może to być przeoczenie... Ale byłoby tak oczywiste, że aż ciężko w to uwierzyć.
W sumie, to orkowie, których widzimy bezpośrednio, to wyłącznie członkowie armii Saurona i Sarumana - więc można założyć, że są poddani szczególnej selekcji/indoktrynacji pod kątem okrucieństwa. Możliwe, że "lepsi" orkowie np w czasie Wojny o Pierścień siedzieli w domach - ciężko sobie wyobrazić, żeby udało się zmobilizować calutką rasę, co do jednego osobnika.
Co do elfów i ich wyniosłości - w sumie, jakby nie patrzeć, elfi rasizm jest w pewnej mierze uzasadniony. Bo elfowie są lepsi, kropka. To nie jest erpeg, gdzie elf dostaje premię do zręczności, ale karę do siły, żeby był balans. Tolkienowscy elfowie są silniejsi, zwinniejsi, mądrzejsi, wytrzymalsi, zdrowsi, piękniejsi od ludzi i koniec. Już nie mówiąc o tym, że ciężko traktowwać jako równą sonie istotę, która z Twojego punktu widzenia żyje przez chwilę. Nawet odejście elfów ze Śródziemia nie jest związane z jakimkolwiek "ewolucyjnym" wyparciem przez lepiej przystosowanych ludzi, tylko z mistyczną więzią z krainami za morzem i powrotem do "prawdziwej ojczyzny". To nie jest wyparcie, tylko porzucenie grajdoła.

@ Exar
Nie tylko nie wyszła spod pióra Tolkiena, ale jest z ducha "antytolkienowska" - tzn nie chodzi o to, że Jeskow hejtuje Tolkiena, ile, że parodiuje jego świat, ukazując go w sposób absolutnie niezgodny z przekazem i ideami J.R.R., więc nie tyle go uzupełnia, co mu przeczy.

Niech żyje Wielka Polska Katolicka!
To ja, Adeptus.
Mój blog: https://adgedeon.blogspot.com/
25-11-2017 12:43

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.