» Blog » Czuje źle - RPGowiec
30-06-2011 16:16

Czuje źle - RPGowiec

Odsłony: 13

Czuje źle - RPGowiec

A tak wszyscy, zdaje się, przyjmują za wielce modne podzielić się zdaniami co się komu podoba a od czego w RP smuta, temu i ja się podzielę Otóż uwaga, nadchodzi wielki bulwers:

 

 

 Czego nie lubię w RPGach? (Napominam: to je moje wido-misie. Że sie tobie to podobo, a mi nie, to nie znaczo że je złe) - że tak zarzucę dialektem karachańskiej diaspory.

 

1)Średniowieczne fylmofo-grofo-ksionszkofe fantasy - nie mogę strawić kolejnego settingu w quasi-średniowieczu a la D&D... nie wiem, kiedyś mogłem, teraz już nie. Może to przesyt? Kiedyś jako dziecię wżerałem banany jak dzika świnia trufle aż się porzygałem i dostałem uczulenię. Od tamtej pory babanów nie żrę bo mnie sie wymiotować chce.

Nie gram też już w nic co jest w średniowieczu umieszczone: Renesans - ok. Antyk - ok. A dali bóg niech kto zrobi RPGa ze smokamy, elfamy, krasnoludamy w epoce Napoleońskiej - to kupie mu w podzięce poloneza Caro z kratką na bagażnik oraz używane sprzęgło od Jelcza.

Ja wiem, że są systemy, w których broń palna jest, no toż ba... sęk w tym, że za dużo nagrałem się w klony D&D gdzie MG widział: Łaaaa nie u mnie ni ma... ale wiesz co?! Masz łuk! Hmmm? Chcesz? Chcesz?!

NIE! Nienawidze łuków, kusz i innej tej łajanerii...

Nu!

 

2)Zbytniej powagi (wiadomo, że to zależne od konwencji i jak jest klimat grozy, to naturalne, że coś takiego można przyjąć) ale męczą mnie metafizyczne ciągoty niektórych MG z jakimi miałem niesmak się spotkać, właśnie w D&D i GW. Najbardziej męczy mnie to, że nie odkrywamy jakiś prawd o świecie... tylko prawdę o światopoglądzie MG, co najmniejmnie interesuje. To się głównie przekłada na polit-poprawność ich świata, znaczy naginanie świata, na powrót takiego co winien być średniowieczny - na ugrzenioną wersję Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, gdzie jest równouprawnienie, polowanie na zwierzęta uznaje się za okrutne, wierzy się w równość klasową i takie tam. Jest zawsze zły bogaty magnata co obżera się kosztem niewinnego uciskanego ludu co żyjąc na skraju nędzy rozkwita ideologiami poszanowania wartości i o dziwo w takich światach im ktoś biedniejszy tym większy zeń geniusz i niemal wędrowny filozof/etyk zawodowy.

 

3)Dziejowe niechlujstwo - nie lubię gdy ktoś łamie konwencję historyczną. Dla mnie dbałość o historyczne detale pomaga mi się wtopić w klimat i wczuć, znaczy zrozumiałę, że byle chłop mieszkający w leśnej wólce nie będzie miał pułki pełnej ksiąg, a wszystek jego sąsiadów z jakiegoś powodu umie czytać. Zawsze karzę za niechlusjtwo MG, rąbiąc ludziom książki a potem(ugadawszy poza, a przed kolejną sesją z graczami) strzelając z celową tyradą o tym ile księga kosztuje(ile trzeba cieląt zabić by zrobić kilkanaście stron, ile kosztuje inkaust i praca skryptora. - MG czuje się głupio, a gracze podjarani że zarobią miliardy. Przypomnę, że za każdym razem, przed sesją ugaduję dokładnie o szczegóły w co gramy - dopytuje się o realizm, specjalnie właśnie w tym celu by móc gnoja potem szantażować :P Być może będzie miało to dydaktyczne efekty dla MG, a jeśli nie i nadal na poważnie zamierza prowadzić sesję 'stylizowaną' na realia historyczne, to tym lepiej, bo ja takowych nie lubię i odchodzę, wiem, że i tak długo bym nie wytrzymał - wyjątek stanowią sesję humorystyczne, przerysowane i celowo przesycone kiczem. Trudno się czepiać Prattcheta ze to, że jest nierealistyczny, nie w tym rzecz - i o to mi chodzi. Temu wszystkiego chcę dowiedzieć się na wstępie.

 

4)Nieznoszę sesji na zasadzie "paśnika"/"koryta" -  gdzie MG przyciąga drużynę jeleni do wspólnego żłoba, gdzie ci stoją i jak to ciele mlą ozorem nie wiele robiąc de facto. MG ma być aktywny, ma być od tego by prowadzić przez przygodę, a nie robić z sesji Simsy. Jakbym w Simsy chciał grać to bym zagrał! Rozumiem, że ludzie lubią sobie pogadać in-character, ale gdy tego jest za dużo to mija się z celem, bo nie widzę w takim razie sensu spotykania się specjalnie po to na sesję. Przecież w takim celu MG to piąte koło u wozu, nie lepiej zrobić sobie między-graczową sesję na skajpie/forum/gg?

Oczekuję od MG równego zaangażowania w pływ fabuły do zaangażowania i chęci graczy. 

 

5)Nie lubię łamania zasad - nawet by ocalić komuś dupę. Gracze zbyt szybko przywzyczajają się do polegania na dobrej woli MG i pakują się w coraz gorsze bagna i znowu trza ich ratować, podczas gdy gracze grający inteligentnie nie są nawet szczątkowo nagradzani. Oczywiście to też temat otwarty - chodzi mi tu raczej o ratowanie graczy gdy ci pakują się w problemy przez własną głupotę.

 

6)Nieznoszę jednowymiarowych kampanii w grach nieprzeznaczonych do jednowymiarowej rozgrywki. Uwielbiam różnorodność, trochę śledztwa, trochę walki i jeszcze czegoś, by każdy mógł się trochę pobawić a drużyna nauczyła się na sobie polegać zamiast iść i dziabać potwory, czy rozwiązywać jakieś polityczne spiski gdy random wojownik czuje się jakby go ciągnięto na siłę w to wszystko.

 

7)Do powyższego - cała ta pitolada ma się w ten sposób nie mogę przełknąć nie umawiania się przed sesją, że tak powiem.  Jeśli MG nie jest skory do rozmowy co po sesjach się możemy spodziewać, jakie jest nastawienie przygody i takie tam, to ja z góry dziękuję. Nie piszę się na coś niewiadomego, bo póki co wychodzi z tego nuda, a przynajmniej zwykła wychodzić.

 

8)Co do mechanik... Nie przepadam za pulami kości. Trza czasem zbierać wiadra, a jak kto nie ma, to good luck i krzyż na droge z rzucania 17 k10... a jak jeszcze sesja skajpowa to: ho hooo... zara... a policzylimy wszystkie? Dawaj od początka! Wiem, że to jakaś dziwna moda ostatnio by wszystko robić w pulach kości :P Niedługo czeka mnie namiętne testowanie Klanarchii i jak widzę, że moja postać już na starcie ma w głównych umiejkach, na które będę rzucał jakieś 6 czy 7 kostek. Słodki Jezu... Ile tych kości?! Ile?! Mózg roz...

 

 

 

 No ale mechanika to dla mnie secundum, najpierw setting i fabuła, no cóż inaczej nie grałbym w kochanego oWoDa

 

 

9)I nie ma nic gorszego niż "MG niespełniony pisarz" :, który niezależnie co się nie dzieje i jak się nie staracie czegoś zrobić, sprowadza na tor jego/jej narracji i sadza graczy zmuszając do słuchania tyrad dialogów NPCów - czasem to potrzebne, a i owszem, można znieść taką sesję od czasu do czasu w kampanii... no ale żeby ciągle?! Przypomina mi się sesja Maga gdzie nie mięliśmy wyboru jak tylko stać pod drzwiami i podsłuchiwać godzinnej rozmowy jaką MG sobie spisał, a jaka toczyła się między dwoma wysoko postawionymi biznesmenami. Gdy zaś mieliśmy już dość i chcięliśmy  iść, pewien towarzyszący nam NPC, nota bene jedyna postać jaka była zainteresowana całym dialogiem, porzucała na nas paraliżujące nas czary, unieruchomiła i usadziła przy drzwiach byśmy nadal wysłuchiwali dennego dialogu... no bo to ważne. Przypominało to przymusowe chodzenie do teatru na liche spektakle lub zmuszanie do oglądania telenoweli, gdzie gracze szli korytarzem by odpaliła się kolejna "cutscenka"... no wiecie... nowy Metal Gear Solid.

 

 

 (A tego pana lubie)

 

 

 

10)Odnośnie preferencji drużynowych, moje postacie (to już w warstwie Role Playowej, nie mam żadnych obiekcji do grania z takowymi, ale...) czują ogromny niesmak widząc typki pokroju: Jestem jedynym ocalałym dzieckiem z wioski na którą napadła banda orków/bandytów/czego tam jeszcze. Moja reakcja gdy po raz setny widze takiego typa jest z goła podobna:

 

To samo jest z wiecznymi melancholijnymi cichymi i skrytymi cierpiętnikami, którzy skrywają jakąś zagadkę i mają wrażenie, że skoro oni są tacy odsunięci od świata, tajemniczy i cisi, to jest to jakby taki drogowskaz dla reszty by drużyna się tym zainteresowała i rozgryzała tajemnicę, czyniąc z malkontenta pępek świata. Gdy ktoś się nimi nie interesuje, są obrażeni, że grupa nie daje im możliwości wykazania się, a gdy ktoś się interesuje, to grają człowieka w żelaznej masce, albo innego Maciarewicza i mówią: "Moja tajemnica jest zbyt bolesna, zatem jej nie wyjawię..."

NO SHIT Captain Obvious!!!

 

 

 11)A ten Element to już sztampa i degrengolada! Ja myślałem, że nigdy go nie zobacze! A tu jednak, jak słowo daję w ostatnich 4 latach przynajmniej jedna kampania w roku kończyła się tym motywem:

 

 

 

 "Wadere? Ty zabiłeś moje Tate!
Ja sie zemszcze!
Co? Ty moje Tate?
O nie!"

 

 

12) Systemy a la Kombajnem przez Ukrainę - Czytaż waść te księżke, i masz w niej zupełne rozwarstwienie na normalne i debilne użyteczne tylko raz czy dwa rzeczy, jakich albo nigdy nie wykupisz, albo wykupisz a potem "palmfejsisz"boś zmarnił pe-deki na coś co jest zupełnie nie użyteczne nawet dla MG by jakoś ciekawie rozbudował przygodę... no bo co począć z takim wędkarstwem? Co? Wielki nadrzeczny turniej łowienia ryb? Walka z Lewiatanem za pośrednictwem żyłki i muchy maczanej w zanęcie? Tu się może czepiam, ale razi to w oczy szczególnie gdy się ktoś nowy na to złapie i bardzo mi tej osoby szkoda.

 

13) Pozwalania graczom na zbyt wiele - widziałem już nie jedną sesję, w której gracze z ambicjami dopraszali się MG o szczegóły z życia postaci, przykładowo w takim wampirze, pewien znajomek tak dupę truł MG, że ten pozwolił mu zaczynać na dzień dobry antycznę magnatę, który kontroluje rynek broni w całej wschodniej Europie. Zna 11 języków, ma miliony na koncie, ogromną willę z polem minowy... wszędzie... w dodatku jest niby z Sabatu, ale poza Sabatem i tak go szanuje Camarilla, że pośredniczy w kontaktach i negocjacjach między tymi dwoma stronami, a w ogóle to jest transformersem a jego ulubionym punktem programu seksualnych eskapad jest Brudny Sanchez.

...aaaa, a w ogóle to hen hen, dawno temu był w oddziałach specjalnych i jakich to cudów na kiju nie wyczynia.

 

I teraz... ci gracze, co chcięli wszystko osiągnąć poprzez grę, co dobrze skonstruowali ciekawe postacie zaczynające od zera wypadały przy panu na włościach jak murzyn w kopalni, znaczy widać ich nie było wcale.

I tutaj przestroga! Bowiem z czegoś takiego sesja jeno na gorsze staczać się może i w Powergamingu tonąć, a jak mawiał wieszcz:

"Uważajcie synowie Abrahama, albowiem wspinacie się

po linie z g****...

...a lina z g**** ma to do siebie, że od g**** jest śliska

i im wyżej się po niej wspinać...

...tym bardziej ręce twe w g***ie ubrudzone

śliskie się staną, nadając ciału twemu właściwości

przez którą ku dnu g***ennego basenu

niechybnie osuwać się będziesz..."

 (czy jakoś tak)

 

14)Rozumiem osoby wzorujące się na jakiś grach, filmach i tym podobnych medialnych przekazach. Ale nieznoszę, gdy ktoś robiąc sesje zrzyna wszystko i leci na przypał. Po prostu szlag mnie trafia. Tym gorzej, gdy okazuje się, że film, motyw z książki, licho wie co jeszcze, do choliby znam i wtedy się zaczyna ziewańsko...

 

15)Walka trwa i sie skończyć nie może - chyba piję tu do systemów raczej niż do MG, ale czasem i MG powinno się oberwać. Nie bardzo leży mi spędzanie większości wieczoru na ciągłych rzutach i walce z ciągle o włos przeżywającym wrogiem. Tutaj odniesienie do naginania zasad. Nie lubię gdy MG poświęca je dla sztucznego przedłużenia czegoś co winno się zakończyć od solidnej kuli w łeb. A potem zapytan mówi, że to specjalnie! Żeby dodać dramatyzmu i przekazać w trakcie walki jakieś wątki... Nosz kurde! Czy tylko dlatego, że moja postać miała szczęście i w rzucie wyszło, że epicki wróg dostał krytyka jak stąd do Katowic w pierwszej rundzie mam być karany? No trudno, stało się... i mimo, że przeciwnik teoretycznie winien zginąć, a jego rzut na unik się nie udał, MG decyduje... że jednak nie, przeżył, bo musi odegrać pewien scenariusz... i znów się czuję jak na liniowej strzelance rodem z jakiejś konsol... fe...

Walczymy, walczymy, walczymy... i nic...

 

 
 

16)Ale coś czego najbardziej nienawidzę... ughhh... to penalizowanie graczy za odstawanie od grupy... za to, że radzą sobie lepiej, czy rozsądniej planują rozwój swojej postaci, przez co na sesjach lepiej się sprawdzają. Co innego, gdy to wspomniany wcześniej powergaming w czystej postaci... a co innego, gdy to umiejętności graczy świadczą o ich stanu majątkowym czy sprawności. Gdy MG tylko dlatego, by zrównać ze sobą grupę ujmuje graczowi jego ciężko zarobiony szmalec... trafia mnie szlag i całkowicie odechciewa mi się dotychczasowego dzielenia się z drużyną.
"Screw you, niggaz. Now I'm on my own!"


17)Przenoszenie konfliktów między postaciami na te między graczami. Rzadko się to zdarza, ale nie wiedzieć czemu bardzo często gdy gram z przedstawicielkami płci uprzywilejowanej ;) Heh, próbuję tłumaczyć, że fakt mojego szlachcica jadącego po "żeńskiej pod-rasie" jest jak najbardziej zaklęte jeno w postaci i w tymże przedziale czasowym. Renesansowy szlachcic traktujący innych jak przedmioty to postać, nie ja... no może trochę ;) (Tutaj w ramach sprostowania jestem winien kilka słów, bo czytelnicy jak widzę nie potrafią skminić niczego pomiędzy extremami i z powyższej wypowiedzi, już wnioskują sobie, że moja postać szlachcic wszystkim tylko ciągle ubliża i po to został stworzony... z racji, że taki wniosek jest tak debilny, że powinien być chroniony niczym ciekawostka - Tygrysy z syndromem downa też się trzyma w ZOO, by się badacze mogli zjechać i potwierdzić, że tego syndroma ma bida jedna. - Wracając do tematu przytoczę przykład. Tu nie chodzi o bycie nieprzyjemnym z racji pochodzenia klasowego względem drużyny z grupy. To miało miejsce gdy moja postać odnosiła się w ten sposób do NPCów, przemawiając choćby do chłopa na polu i wyrażając się w rozmowach nieprzychylnie o kobietach. :P Zostałem spiorunowany fochami i wyrzutami od graczki, że to bardzo było niemiłe i powinienem przeprosić... Pardon, ale za takie rzeczy to ja wole wyeksmitowanie z drużyny.)

W każdym razie jestem uczulony na ludzi nie potrafiących odróżnić gry od rzeczywistości. Dlatego prowadzę na początek solidną rozmowę z drużyną by wywiedzieć się z kim mam do czynienia.

 

 

Komentarze


von Mansfeld
   
Ocena:
+4
Nie ze wszystkim się zgadzam, ale polecę. Dobry tekst to dobry tekst.
30-06-2011 16:20
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
wstyd robisz polteru piszoc o żyganiu
30-06-2011 16:22
YuriPRIME
   
Ocena:
0
Smiechłę na kucę
30-06-2011 16:29
Aesandill
   
Ocena:
+7
"drużynę jeleni do wspólnego żłoba, gdzie ci stoją i jak to ciele mlą ozorem"

Żłób i jeleń? Jelenie jedzą z paśnika albo okorowują drzewka i żują trawę. WIem o czym mówie. Nie cierpie jak Mg udaje że wie cos o jeleniach i mi to serwuje, a nie wie. Zaraz założył bym u niego ferme jeleni na sesji i robił miliony.

A tak wogóle, to ok. Choć nie lubie Graczy co przychodzą na sesje udowadniać że sie na czymś znają lepiej. ALe głupot też nie lubie.
Pzdr.
Aes
30-06-2011 16:33
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
jesteście faszysty
30-06-2011 16:36
YuriPRIME
   
Ocena:
0
To kruca bomba, będziesz kiedyś wspaniałym chodowcem jelenia :)
30-06-2011 16:37
Aesandill
   
Ocena:
0
Jestem.
(ale tam dużo wyżej jak by ktoś nie załapał, to były żarty)
Pozdrawiam
Aes
30-06-2011 16:38
Rodriguez
   
Ocena:
+2
Tak a propos postaci graczy; pamiętam jak dziś moją pierwszą sesję (DiEnDi oczywiście)... co drugi BG miał blisko dwa metry wzrostu, czarne, sięgające ramion włosy i obowiązkowo "szczeciniasty" zarost.
Mimo to BN zrodzony w wyobraźni mistrza i tak przebił wszystko i zniszczył system (emo-drow z dwoma mieczami i... tygrysim towarzyszem - jakże oryginalnie...).
30-06-2011 16:40
YuriPRIME
   
Ocena:
0
No przeca wiado że żart :)
A z Jelenia dobra kiełbadryna.
30-06-2011 16:41
Malaggar
   
Ocena:
0
Lepsza z dzika, bardziej "konkretna".
30-06-2011 16:45
YuriPRIME
   
Ocena:
+1
Konkretna to jest z SLDowca :P
30-06-2011 16:46
Aesandill
   
Ocena:
0
Nie jadłem kiełbasy z jelenia.
A dzik to niezły konkret. Szczególnie w formie kotleta. I nie wierzcie w bzdury że trzeba te mięso długo obrabiać. Normalna dzika świnia, tyle ze mniej nijaka.

Aż sie chyba kiedyś zabiore za notkę blogową by wyjaśnić pare spraw dotyczacych zwierzyny płowej.

@Yuri
Chyba z LSDowca.

Pzdr.
Aes
30-06-2011 16:47
Malaggar
   
Ocena:
+2
@Yuri: Nie lubię kiełbas z SLDowców. Ot, przereklamowana wieprzowina.
30-06-2011 16:48
Rodriguez
   
Ocena:
+1
Malaggar - boś cham i warchoł.
30-06-2011 16:50
Malaggar
   
Ocena:
0
Czyżby kolejny czerwonoskóry na polterze?
30-06-2011 16:52
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
i jeleń
30-06-2011 16:53
   
Ocena:
+2
Ciekawe...
"Prawicowcy' lubią systemy, których gra się w ZSRR (Np, DH)
30-06-2011 16:55
Malaggar
   
Ocena:
0
Jeśli już to w III Rzeszy (która też była "lewa").
Czystość rasowa i te sprawy (a także brak wroga klasowego oraz nawet cienia koncepcji o równej redystrybucji dóbr) + parę innych.

Trolluję Cię Slannie za przyrównywanie Imperium Człowieka do jakiegoś związeczku radzieckiego.
30-06-2011 16:57
Ninetongues
   
Ocena:
0
Bardzo, bardzo dziwnie piszesz. Me likes it.
30-06-2011 17:18
   
Ocena:
0
Ale jest Lenin, komisarze polityczni gułagi….
W sumie dobrym wzorcem dla Imperium są współczesne Chiny.
I z Rzeszą śmieszna sprawa. Nikt jej nie chce. Prawica mówiła, że lewa, lewica, że prawa, a tak naprawdę była centrowa, jak ja.
Choć skrajne Ideologie są podobne.
30-06-2011 17:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.