» Recenzje » Czarna Kompania

Czarna Kompania


wersja do druku

Gdy ciemność walczy z mrokiem

Redakcja: Matylda 'Melanto' Zatorska, Tomasz 'Asthariel' Lisek

Czarna Kompania
Istnieją takie opowieści, które niby nie mają w sobie nic oryginalnego, a mimo to wciągają i pochłaniają. Sztandarowy cykl fantasy Glena Cooka jest tego doskonałym przykładem. A w każdym razie są nim jego cztery początkowe części...

Życie najemnika nie jest łatwe. Towarzysze go nie szanują, zleceniodawcy mu nie ufają, a jeśli zginie w walce, to tym lepiej – nie będzie trzeba mu płacić. Jeśli na dodatek żyje w świecie, w którym na polu bitwy wrogami są demony i upiory, jego szanse na szybki pochówek w nieoznakowanym grobie tym bardziej rosną. Aby przetrwać, musi otoczyć się podobnymi sobie, którzy przyjmą go jak brata, siądą z nim wieczorem przy ognisku i zapiszą jego imię w kronikach. Innymi słowy, musi wstąpić do Czarnej Kompanii, ostatniej z Wolnych Kompanii Khatovaru.

Najbardziej znany cykl Glena Cooka to historia tej doborowej drużyny, którą może wynająć każdy, kto dysponuje odpowiednimi funduszami, by zapewnić sobie usługi Konowała, Milczka, Kruka i reszty. Biada mu jednak, jeśli pieniądze się skończą albo kompania otrzyma lepszą ofertę, bo jej członkowie nie wahają się nagle zmienić strony, o ile uznają takie rozwiązanie za korzystne.

Mroczne przygody na północy

 

Gdy poznajemy drużynę najemników, przebywa ona w niegościnnej północnej krainie, nad którą rządy sprawuje złowroga istota nazywana Panią. Jej władza zostaje jednak zagrożona, gdy do ludu dociera proroctwo o narodzinach Białej Róży, mającej zmienić losy świata. Wybucha rebelia, a tym samym pojawia się okazja do zarobku dla Czarnej Kompani. Najemnicy muszą się jednak mieć na baczności, bo obie strony konfliktu są niegodne zaufania, a gdzieś w cieniu czai się jeszcze ktoś trzeci, kto chętnie wykorzysta powstałe zamieszanie... Świat Czarnej Kompani to bowiem ponure miejsce, w którym żyją władające magią upiory, a ludzkie życie jest niewiele warte. Jak przystało na rasowe dark fantasy, o walce dobra z złem należy więc zapomnieć, a nastawić na starcie mroku z ciemnością. Aby jednak nie było zbyt ponuro, znajdzie się też miejsce na sporą dawkę sarkastycznego humoru, a nawet przebijającą gdzieś w tle romantyczną nutkę, związaną z dość osobliwym wątkiem miłosnym.

Wydarzenia przedstawione w kolejnych tomach śledzimy z różnych perspektyw, ale czołowe miejsce wśród narratorów zawsze zajmuje aktualny kronikarz Kompanii, zapisujący dzieje formacji dla nowych braci, którzy kiedyś zajmą miejsce obecnych. Cook za jego pośrednictwem nie opisuje świata zbyt szczegółowo, nie rozpisuje się też przesadnie o postaciach. Wiadomości na te tematy w większości docierają do nas skromnie wplecione w narrację albo poutykane gdzieś wśród dialogów. Skoncentrowanie się na akcji i pozostawienie pola dla wyobraźni czytelnika idealnie wpisuje się jednak w surowy, tajemniczy nastrój opowieści, a przy okazji korzystnie wpływa na jej dynamikę – wydarzenia potrafią tu następować po sobie szybko, położenie najemników i ich rywali często się zmienia, a na dłuższe pożegnania z umierającym bohaterem nie ma czasu, bo po chwili ginie kolejny.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Te wszystkie cechy sprawiły, że Czarna Kompania zajęła zasłużone miejsce w historii gatunku, jako pozycja może nieszczególnie głośna i popularna, ale ceniona wśród miłośników mocnych, męskich opowieści z niegościnnego świata, które unikają sztampy i potrafią pobudzić wyobraźnie. Kompania, Konował, Pani, Dominator, Dziesięciu Których Schwytano, tajemniczy Duszołap, niezniszczalny Kulawiec, dowcipy Jednookiego i Goblina... każdy z tych fabularnych komponentów współtworzy klimat opowieści i zapada w pamięć jeszcze na długo po odłożeniu książki.

Nieudany marsz na południe

 

Niestety, ten diament ma również rysy. Wszystko, co przeczytaliście powyżej, tak naprawdę odnosi się tylko do czterech pierwszych tomów cyklu. Zamykają one pewien rozdział w historii Kompanii i byłoby lepiej, gdyby zamknęły też całą opowieść. Wraz z tomem piątym, gdy akcja przenosi się na południe, następuje gwałtowny spadek poziomu, który pogłębia się z każdą następną częścią. Poszukiwania legendarnego Khatovaru, z którego przed laty mieli wyruszyć założyciele Kompani, okazują się nudne, znacznie gorzej napisane i zupełnie pozbawione tej uroczej mroczno-humorystycznej atmosfery, która towarzyszyła poprzednim częściom. Brak pomysłów na opowieść autor stara się zamaskować rozbudowywaniem świata, wymyślając nowe rasy, państwa, kulty, języki, co tylko zaśmieca kolejne strony, bo przełożenia na atrakcyjność fabuły nie ma prawie żadnego.

Nierówność to jednak znak rozpoznawczy prozy Cooka, bo podobny problem dotyka innego z jego powieściowych cykli, Imperium Grozy, gdzie udane części przeplatają się z beznadziejnymi. W każdym razie nad Czarną Kompanią pracował w latach 1984-2000 i napisał przez ten czas łącznie dziesięć tomów. Jak już się rzekło powyżej, naprawdę warte uwagi są tylko te rozgrywające się na północy, czyli pierwsze cztery – każdy następny jest gorszy od poprzedniego. Ponadto kilka lat temu pojawiła się jeszcze wiadomość o pracach nad kolejnymi dwoma tomami, ale patrząc na wątpliwą jakość udostępnionych fragmentów, trudno trzymać kciuki za powodzenie tego przedsięwzięcia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W Polsce wszystkie dziesięć części najpierw ukazało się w pojedynczych, niezbyt wysokiej jakości tomach z dziwnymi okładkami, niemającymi nic wspólnego z treścią powieści. Kilka lat temu na rynek trafiła jednak znacznie atrakcyjniejsza propozycja, czyli cztery zbiorcze wydania w dużym formacie, na dobrym papierze i przede wszystkim ze świetnymi ilustracjami Raymonda Swanlanda na okładkach.

Pierwsze z nich, Kroniki Czarnej Kompanii, zawiera trzy początkowe tomy (Czarna Kompania, Cień w ukryciu, Biała Róża) i jest lekturą obowiązkową. Po Księgi Południa, drugie ze zbiorczych wydań, warto sięgnąć, aby przeczytać ostatni tom rozgrywający się na północy (niektórzy czytelnicy narzekają na Srebrny Grot, ale winne jest tu chyba głównie irytujące zakończenie, bo sama opowieść nie ustępuje poprzednim), można też rzucić okiem na dwie pozostałe powieści (Gry cienia, Sny o stali), aby zobaczyć, jak autor stopniowo obniża loty. Natomiast Powrotu Czarnej Kompanii i Zagłady Czarnej Kompanii, dwóch ostatnich wydań zbiorczych, należy się wystrzegać, ewentualnie poprzestać na postawieniu ich do kolekcji na półce, bo lektura tylko zepsuje dobre wrażenie wyniesione z poprzednich tomów. Nawet woda czasem śpi, ale czytelnik zasypiać nie powinien...

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Zagłada Czarnej Kompanii - Glen Cook
Żegnaj, Czarna Kompanio
- recenzja
Powrót Czarnej Kompanii - Glen Cook
Czarna Kompania maszeruje dalej
- recenzja
Księgi Południa - Glen Cook
Czarna Kompania kontratakuje!
- recenzja
Kroniki Czarnej Kompanii - Glen Cook
Raz, dwa, trzy, cztery... Maszerują oficery
- recenzja
W okowach mroku
I jeszcze jeden, i jeszcze raz...
- recenzja

Komentarze


ThimGrim
   
Ocena:
0

Pełna zgoda. Księgi południa po długich męczarniach udało mi się skończyć i po dalsze części nie mam zamiaru sięgać. Jak dla mnie, najlepszy tom to Cień w ukryciu.

18-04-2016 22:33
Asthariel
   
Ocena:
0

Doceniam cykl, ale na pewno nie należy do moich ulubionych. Jego podstawową wadą w moim mniemaniu jest jego "nadmierny realizm" - postacie giną, uśmiercone jednym zdaniem, bez względu na to, jak ważne były dla fabuły. Niektórzy oczywiście lubią takie rozwiązanie, ale dla mnie jest to po prostu tanie szokowanie czytelnika.

19-04-2016 14:13
Esper
    nieco inne zdanie :)
Ocena:
0

Miałem okazję przeczytać całość i nie było aż tak źle w drugiej części. Faktycznie jest inaczej, ale nadal czytało mi się przyjemnie :)

19-04-2016 22:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.