» Fragmenty książek » Cylinder van Troffa

Cylinder van Troffa


wersja do druku

Słowo wstępne


Cylinder van Troffa
Uprzedzając wszelkie pomówienia i zarzuty, chciałbym od razu wyjaśnić przyczyny i cele, dla których postanowiłem udostępnić niniejsze opracowanie szerokiemu gronu czytelników.

Materiał wyjściowy, który w całości przytaczam, stanowi owoc pracy mojego zaginionego przyjaciela i towarzysza, Akka Numi. Jest to, niestety, materiał niejako wtórny: w moim posiadaniu znalazł się plik arkuszy, będących jak sądzę, brudnopisem jednej z kolejnych wersji pracy mojego przyjaciela. Zawiera on tekst przekładu pewnego manuskryptu, który umownie nazwę "zielonym zeszytem", a także wnioski, uwagi i wyjaśnienia pochodzące od Akka.

W pełni zdaję sobie sprawę, iż brudnopis taki - choć sporządzony niewątpliwie ręką Akka - nie może pretendować do rangi źródła historycznego, dotyczącego okresu, z którego pochodził oryginalny tekst, tłumaczony i interpretowany przez mojego przyjaciela. Nie mam jednakże celu stworzenia naukowego dzieła. Pracę o takim charakterze, o ile mi wiadomo, podjął Akk Numi w oparciu o treść „zielonego zeszytu”. Jednakże, z uwagi na brak jakichkolwiek innych materiałów, z "zielonym zeszytem" włącznie (zniknęły bowiem wraz z Akkiem), brudnopis stał się dziś jedynym dostępnym źródłem informacji.

Szczerze mówiąc, sam nie wiem, do jakiego stopnia znajdujący się w moich rękach tekst jest wiernym i pełnym przekładem zawartości „zielonego zeszytu”. Sądząc z uwag, jakimi Akk przeplata w swych notatkach fragmenty tłumaczenia, jest to zapewne wolny przekład, opowieść, określana własnymi słowami - osnuta na tle oryginału historia, stworzona jakby na marginesie równolegle powstałego naukowego opracowania, które miało dotyczyć najbardziej zagadkowego i dramatycznego okresu dziejów tej planety.

Być może, Akk podkreślił, uwypuklił albo nawet nieco ubarwił to, co dotyczyło samego autora zapisu w "zielonym zeszycie" - pomijając szersze opisy tła społeczno-obyczajowego i warunków środowiskowych. Wydobył tym samym osobę narratora na pierwszy plan, czyniąc z niego przewodnika po świecie tamtej epoki.
Za względną wiernością oryginałowi mógłby w pewnej mierze przemówić fakt, że w przekładzie zachowano formę narracji w pierwszej osobie. Jednak każdego, kto jak ja dobrze znał Akka Numi z jego skłonnością do literackiego traktowania historycznych tematów, uderzą niewątpliwie w tym tekście dość specyficzne nawiązania do klasycznej literatury Starego Świata, którą tak wysoko cenił mój nieodżałowany przyjaciel.

Nie natrętnie może, lecz wyraźnie ozwą się w jego tekście odwieczne motywy, w przewrotny nieraz sposób przetworzone pierwowzory literackie, mity, fabuły, aluzje, o które trudno raczej posądzać dość rzeczowego, jak się zdaje, prawdziwego narratora. Wśród tych ech i pogłosów orficko-dantejskiego inferna, dramatów Odysa, Faustusa i Romea - tracimy wiarę i ufność w czystą rzetelność przekładu.

Nic to jednakże! Jak rzekłem wprzódy, nie jest celem moim bogacenie i bez tego nadmiernie rozdętej kolekcji mało wartych przyczynków do historii Epoki Rozszczepienia. Pragnę tylko wydobyć na światło, choć część tego, co z niemałym trudem i zapałem zgromadził Akk Numi i co, jak mniemam, ma nadspodziewanie ścisły związek z jego niewytłumaczonym zniknięciem.
Tu wszakże raz jeszcze zastrzec się muszę i podkreślić, iż wnioski moje i uwagi (które sformułuję na końcu, po przedstawieniu treści notatek Akka) są właściwie kontynuacją myśli mojego kolegi, jego hipotez, których nie było mu dane rozwinąć, choć zawarł je implicite w swych przypisach i uwagach.

Uprzedzając własne konkluzje stwierdzam, że zniknięcie Akka nie było przypadkiem, podobnie jak to, że zniknął "zielony zeszyt" i pełny tekst jego opracowania; jak również to, że wraz z Akkiem zniknął profesor Per Offi - jego szef i promotor pracy doktorskiej.
Twierdzę ponadto, iż brudnopis, który znalazł się u mnie (przypadkowo czy nie - trudno rozsądzić), ocalał jedynie dzięki temu, że oprócz Akka nikt nie wiedział o jego istnieniu i miejscu ukrycia.

Rękopis znalazłem w kilka tygodni po zniknięciu obu uczonych. Porządkując moją kwaterę w pierwszej warstwie miasta C, początkowo nie zwróciłem uwagi na treść znalezionych kartek, zapisanych ręką przyjaciela. Obecność brudnopisu wśród moich szpargałów nie zdziwiła mnie nawet, bowiem Akk wielokrotnie korzystał z mojej kwatery, gdy ja buszowałem w dolnych warstwach Miasta. Mieszkał wprawdzie gdzie indziej, jednak odkąd zainstalowano obok jego pokoju kompresor wentylacyjny, uskarżał się na hałasy i chętnie pracował u mnie.

Notatki znalazłem w chwili, gdy komisja powołana dla zbadania sprawy zaginięcia Akka i profesora zakończyła swą działalność, wieńcząc niewiele mówiącym protokołem długie tygodnie bezowocnych poszukiwań, przesłuchań i dochodzeń. Ustalono, że po raz ostatni widziano obu razem gdzieś pomiędzy czwartą a piątą warstwą Miasta, a więc w terenie mało zbadanym i przez to dość niebezpiecznym. Znany był także fakt zniknięcia wyników prac obu uczonych, lecz komisja nie przypisała temu jakiegoś specjalnego znaczenia. Nie było zresztą podstaw, by podejrzewać istnienie związku między tym faktem a zniknięciem archeologów. Zresztą wybierając się na dłużej w teren badań mogli byli zabrać swe teczki z notatkami.

Sprawą "zielonego zeszytu" w ogóle się nie interesowano. Prawdę mówiąc, nawet ja, bliski przyjaciel Akka, niewiele wiedziałem o tym dokumencie. Każdy z nas natrafiał tutaj, w Mieście C, tym raju badaczy Starego Świata, na dziesiątki unikalnych, fascynujących znalezisk. Każdy też zasklepiał się we własnym temacie i gdyby nie obowiązkowe seminaria, odbywające się dwa razy w miesiącu, żaden z nas nie wiedziałby nic o sprawach, jakimi zajmują się pozostali.
Usiłuję teraz przywołać z pamięci każde słowa Akka, dotyczące „zielonego zeszytu”. Niewiele było tych słów. Akk najwyraźniej skąpił szczegółów, oszczędzając co ciekawszych informacji, by wystrzelić z nimi na którymś z kolejnych seminariów.

Wiem zaledwie to, że zeszyt ów był grubym notatnikiem, którego karty wykonane były z niezwykle odpornego tworzywa, przeznaczonego do notowania w trudnych warunkach, podczas wypraw kosmicznych. Notatki prowadzone były w jednym z języków Starego Świata, pochodzącym sprzed Epoki Rozszczepienia. Zdaniem Akka spisał je uczestnik wyprawy międzygwiezdnej, która, znacznie opóźniona, powróciła na Ziemię w czasach Rozszczepienia. Jeśli tak było w istocie, należałoby uznać zeszyt za cenny dokument, gdyż epoka ta nie pozostawiła po sobie zbyt wielu pisanych źródeł historycznych.

Rozmawiając wówczas z Akkiem nie wiedziałem, dlaczego nazywał zeszyt "Notatnikiem Nieśmiertelnego". Brałem to za jakiś szczególny żart. Dopiero teraz, po zapoznaniu się z rękopisem Akka, rozumiem, co miał wtedy na myśli.

Pozwólmy zatem mówić Akkowi Numi, a poprzez jego przekład - także owemu "Nieśmiertelnemu".
Niech publikacja tego tekstu będzie skromną formą uczczenia pamięci naszego zaginionego towarzysza, a moje końcowe wnioski - propozycją rozwikłania zagadki jego zniknięcia.

Le Djaz
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Cylinder van Troffa - Janusz A. Zajdel
Nie dla „docentów“
- recenzja
Cylinder van Troffa - Janusz A. Zajdel
Zwiedźmy totalitaryzm
- recenzja
Różaniec
Zajdel 2.0
- recenzja
Wyjście z cienia
Czy mrówki istnieją?
- recenzja
Kim jest Alicja?
Rozmowa o powieści Janusza A. Zajdla "Limes inferior"

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.