07-05-2011 17:10
Cwaniacy z Allegro
Odsłony: 797
Poniższa notka jest wyrazem niechęci wobec wszystkich cwaniaków, którzy, oszukując kontrahentów przez Internet, czują się bezkarni.
Z uwagi na wykonywany przeze mnie zawód, w ciągu ostatniego miesiąca zwróciło się do mnie kilkoro znajomych, z prośbą o radę. Za każdym razem chodziło o to samo - nieuczciwy sprzedawca rzeczy na Allegro podał fałszywy opis sprzedawanego przedmiotu, bądź też zataił jego istotne wady. Jeden przypadek dotyczył rzekomego zwrotu paczki przez pocztę z powodu jej nieodebrania. Oczywiście na poczcie o żadnej paczce nawet nie słyszeli, co jest dziecinnie proste do sprawdzenia.
Schemat działania cwaniaka za każdym razem jest podobny. Wystawia przedmiot, licytacja się kończy, pieniądze za zakup księguje, a następnie następuje jeden z wariantów:
a) wysyła wadliwy przedmiot,
b) nie wysyła niczego, za to próbuje wyłudzić kolejne opłaty za rzekomą przesyłkę;
Następnie sytuacja rozwija się wedle prostego modelu - albo kupujący uznaje, że istniało ryzyko kupienia przysłowiowego kota w worku i daje sobie spokój z dochodzeniem roszczeń, bądź też wysyła wiadomość do sprzedawcy, w której precyzuje swoje pretensje i wymagania. Czasami dostaje jakąś odpowiedź, częściej spotyka się z murem milczenia i w końcu daje spokój.
To, rzecz jasna, przykładowy sposób rozwoju sytuacji. Najgorszy z możliwych, ponieważ daje nieuczciwemu sprzedawcy przyzwolenie na takie działanie w przyszłości. Im więcej frajerów da się oszukać - tym lepiej.
Oczywiście, jako wredna Wiedźma, nie pozwoliłam znajomym odpuścić. Pragnę zauważyć, że zadziwiająco dobry skutek przynosi powołanie się na podstawę prawną przysługujących kupującemu uprawnień, czy to wynikających z umowy sprzedaży, czy też z samej istoty stosunku zobowiązaniowego. Mniej więcej połowa cwaniaków na tym etapie uznaje, że może warto jednak odpisać na wystosowaną wiadomość.
Tu następuje kolejny newralgiczny moment dla dochodzenia roszczeń. Zwykle w tej sytuacji, nieuczciwy sprzedawca będzie próbował pertraktować, obniżać wartość swojego zobowiązania albo zmylić kontrahenta. Kłamstwa co do prawa są bardzo często spotykane i zadziwiająco wielu ludzi daje się na nie nabrać, ale o tym może innym razem (choć wszelkie podpisy typu "Wszystkie przedmioty są w moim posiadaniu dłużej niż pół roku i jest to aukcja prywatna" są bardzo wdzięcznym tematem). Naturalnie zalecam twarde podejście i żądanie wykonania zobowiązania/ naprawienia szkody w pełnym zakresie, a nie uleganie chęci szybkiego zakończenia sporu. Zadowolić się połową zobowiązania, to zapłacić za nie dwukrotnie więcej niż wylicytowaliśmy, co generuje dla cwaniaka realny zysk.
Na koniec dodam, że w szczególnie ciężkim przypadku należy zagrozić wstąpieniem na drogę sądową. Tak, wiem, że w przypadku transakcji o niskiej wartości, większość ludzi uzna "nie chcę więcej problemów", jednak jest to najskuteczniejszy sposób wyegzekwowania swoich praw. Tym bardziej, iż "zagrozić sądem" nie oznacza automatycznie "iść do sądu". Zresztą - nie znam z autopsji ani jednego przypadku, w którym postraszenie sądem by nie pomogło. To tak na wszelki wypadek - gdyby cwaniak myślał, że żartuję. W walce z cwaniactwem - najważniejsze to zachować konsekwencję.
I to by było na tyle mojego apelu o nie rezygnowanie z własnych uprawnień. Życzę powodzenia w ucieraniu nosa nieuczciwym sprzedawcom.
Z uwagi na wykonywany przeze mnie zawód, w ciągu ostatniego miesiąca zwróciło się do mnie kilkoro znajomych, z prośbą o radę. Za każdym razem chodziło o to samo - nieuczciwy sprzedawca rzeczy na Allegro podał fałszywy opis sprzedawanego przedmiotu, bądź też zataił jego istotne wady. Jeden przypadek dotyczył rzekomego zwrotu paczki przez pocztę z powodu jej nieodebrania. Oczywiście na poczcie o żadnej paczce nawet nie słyszeli, co jest dziecinnie proste do sprawdzenia.
Schemat działania cwaniaka za każdym razem jest podobny. Wystawia przedmiot, licytacja się kończy, pieniądze za zakup księguje, a następnie następuje jeden z wariantów:
a) wysyła wadliwy przedmiot,
b) nie wysyła niczego, za to próbuje wyłudzić kolejne opłaty za rzekomą przesyłkę;
Następnie sytuacja rozwija się wedle prostego modelu - albo kupujący uznaje, że istniało ryzyko kupienia przysłowiowego kota w worku i daje sobie spokój z dochodzeniem roszczeń, bądź też wysyła wiadomość do sprzedawcy, w której precyzuje swoje pretensje i wymagania. Czasami dostaje jakąś odpowiedź, częściej spotyka się z murem milczenia i w końcu daje spokój.
To, rzecz jasna, przykładowy sposób rozwoju sytuacji. Najgorszy z możliwych, ponieważ daje nieuczciwemu sprzedawcy przyzwolenie na takie działanie w przyszłości. Im więcej frajerów da się oszukać - tym lepiej.
Oczywiście, jako wredna Wiedźma, nie pozwoliłam znajomym odpuścić. Pragnę zauważyć, że zadziwiająco dobry skutek przynosi powołanie się na podstawę prawną przysługujących kupującemu uprawnień, czy to wynikających z umowy sprzedaży, czy też z samej istoty stosunku zobowiązaniowego. Mniej więcej połowa cwaniaków na tym etapie uznaje, że może warto jednak odpisać na wystosowaną wiadomość.
Tu następuje kolejny newralgiczny moment dla dochodzenia roszczeń. Zwykle w tej sytuacji, nieuczciwy sprzedawca będzie próbował pertraktować, obniżać wartość swojego zobowiązania albo zmylić kontrahenta. Kłamstwa co do prawa są bardzo często spotykane i zadziwiająco wielu ludzi daje się na nie nabrać, ale o tym może innym razem (choć wszelkie podpisy typu "Wszystkie przedmioty są w moim posiadaniu dłużej niż pół roku i jest to aukcja prywatna" są bardzo wdzięcznym tematem). Naturalnie zalecam twarde podejście i żądanie wykonania zobowiązania/ naprawienia szkody w pełnym zakresie, a nie uleganie chęci szybkiego zakończenia sporu. Zadowolić się połową zobowiązania, to zapłacić za nie dwukrotnie więcej niż wylicytowaliśmy, co generuje dla cwaniaka realny zysk.
Na koniec dodam, że w szczególnie ciężkim przypadku należy zagrozić wstąpieniem na drogę sądową. Tak, wiem, że w przypadku transakcji o niskiej wartości, większość ludzi uzna "nie chcę więcej problemów", jednak jest to najskuteczniejszy sposób wyegzekwowania swoich praw. Tym bardziej, iż "zagrozić sądem" nie oznacza automatycznie "iść do sądu". Zresztą - nie znam z autopsji ani jednego przypadku, w którym postraszenie sądem by nie pomogło. To tak na wszelki wypadek - gdyby cwaniak myślał, że żartuję. W walce z cwaniactwem - najważniejsze to zachować konsekwencję.
I to by było na tyle mojego apelu o nie rezygnowanie z własnych uprawnień. Życzę powodzenia w ucieraniu nosa nieuczciwym sprzedawcom.
50
Notka polecana przez: 27383, AdamWaskiewicz, Aesandill, Alchemist, Alemar, Alkioneus, Bielow, CainSerafin, Cooperator Veritatis, Daviduzz, de99ial, Drejfus, dzemeuksis, Eri, Erpegion, Farindel, Gerard Heime, Ifryt, ivilboy, Kamulec, KarolM, kbender, kitsune, Lasard, Llewelyn_MT, Lukasz_300, Morel, Moteuchi, Nadiv, Nefarius, nerv0, Neverwhere, Nuriel, Pahvlo, Radnon, Savarian, Scobin, Seif al din, Senthe, slann, Squid, Steenan, Szkielko, teaver, Vermin, Vindreal, WekT, zegarmistrz, Zuhar
Poleć innym tę notkę