CoolKon 2011
Wrocławski konwent okiem planszówkowicza
Redakcja: Petra BootmannIlustracje: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski
W dniach 4-6 marca 2011 roku odbył się konwent miłośników gier i fantastyki - CoolKon. Piąta edycja tej imprezy zgromadziła ponad 500 uczestników w pomieszczeniach Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 11 przy ulicy Kamiennej 99/101 we Wrocławiu.
Jeżeli ktoś wydrukował sobie opis trasy ze strony internetowej imprezy, to zaraz po wyjściu z dworca mógł ją wyrzucić do kosza. Nie było miejsca (zaznaczonego na mapce organizatorów), w które trzeba było skręcić! Przezorny zawsze ubezpieczony: mapa z Google pomogła odnaleźć drogę. Niestety, to nie był koniec przeszkód. Ani budynek konwentu, ani okoliczny płot w żaden sposób nie były oznakowane. W końcu udało się znaleźć właściwe wejście.
W piwnicy i na pierwszym piętrze sypialnie – szerokie korytarze i mnóstwo miejsca do grania dla RPG-owców. Na parterze punkt akredytacyjny, po prawej retro Gralnia. Na półpiętrze sale prelekcyjne, LARP-owe, punkt pomocy i bar, a po lewej stronie stoiska wydawców i sklepów. Na samym końcu korytarza zejście do sali gimnastycznej czyli games roomu – miejsca, gdzie można pograć w planszówki. W orientacji czasem przeszkadza brak niektórych oznaczeń na mapce (tej zamieszczonej w programie) i na salach.
Na akredytacji nie było prawie nikogo. Może dlatego, że przybyliśmy dopiero w sobotę. Chwila formalności. Dostajemy program, wykaz prelekcji i elegancki identyfikator na sznurku – bez denerwującej agrafki, którą zwykle przypinany jest identyfikator. Teraz ze śpiworami do sleeproomu czyli miejsca, gdzie zamierzamy spędzić sobotnio-niedzielną noc. Na dole mało miejsca, na górze jeszcze mniej. Wracamy do piwnicy. Następnym razem będziemy pamiętać, żeby przyjechać dzień wcześniej i zająć dogodniejsze miejsca. Zostawiamy rzeczy i szukamy pożywienia. Jest bar w dwóch salach. W jednej za dziwną kotarą panie przygotowują posiłki, w drugiej jemy. Ceny nieco dziwne. Obiady i śniadania kosztują tyle samo. Nie ma co narzekać – przyjechaliśmy na konwent grać, a nie do hotelu. Niestety obiad jest koszmarny – nie w smaku, a w jakości obsługi. Płacimy, odczekujemy swoje i słyszymy, że dostaniemy jedzenie, jak pani znajdzie czas je zrobić. Potem drzwi zostają zamknięte na bardzo długo. Pukanie nie pomaga. Kolejni klienci po prostu odbijają się od drzwi. W końcu się doczekaliśmy, ale ominęła nas ciekawa prelekcja. Obsługa – kompletne nieporozumienie!
Dla każdego fana gier planszowych to właśnie gamesroom jest najważniejszym pomieszczeniem na imprezie. I rzeczywiście – planszówki znalazły swoje miejsce na sali gimnastycznej, największej sali całego konwentu (dla porównania: ostatnie wrocławskie Inne Sfery miały gamesroom w małej salce). Na ścianie zachodniej stoisko LockWorks, na północnej długi stół z grami (wypożyczalnia), na zachodniej stoisko z bronią białą, a na południowej drabinki gimnastyczne. Jeżeli będziemy pamiętać, że konwent fantastyczny to miejsce przede wszystkim dla fanów RPG, to można uznać, że gamesroom był całkiem nieźle zaopatrzony. Sporo było nieskomplikowanych gier dla początkujących, a obsługa, znana m.in. z Gratislavii, gwarantowała fachową pomoc w tłumaczeniu zasad. Czy brakowało gier dłuższych jak Descent, Doom czy Battlestar Galactica? Nie było ich. Na tytuły z takim stopniem skomplikowania zasad trzeba zarezerwować sobie sporo czasu i mieć dużo samozaparcia, aby dotrwać do końca. Sam pamiętam, jak pierwszy raz graliśmy w Starcrafta w doświadczonej ekipie ponad 6 godzin. Grę musi ktoś wytłumaczyć i potem pilnować (niestety polscy wydawcy/dystrybutorzy, jak Bard czy Galakta, nie kwapią się do wysyłania ludzi) – nie liczyłbym na takie tytuły na konwentach niespecjalistycznych. Mnie osobiście cieszy dostępność takich perełek jak Claustrophobia, Kapitan Bomba czy Dominion: Alchemy, których do tej pory nie miałem okazji przetestować.
Jeszcze konkursy. W porównaniu do festiwalów gier planszowych jest znacznie mniej uczestników. W Brzegu na turnieju 51 stanu było 15 uczestników, a na CoolKonie zaledwie 4 osoby. Turniej gry Chez Geek nie odbył się w ogóle z powodu braku chętnych. Dlaczego się tak dzieje? Pewnie dlatego, że konwent fantastyczny jest jak stoisko z cukierkami – ciężko się zdecydować tylko na jeden smak. Każdy chce spróbować jak najwięcej. Z drugiej strony jeśli inne turnieje były prowadzone przez osoby, które nie znają zasad gry, to się nie dziwię małej frekwencji. Obserwowałem z boku rozgrywkę w 51stan. Prowadzący w pewnym momencie uznał, że zmiana lidera to tylko 1, a nie 2 punkty. Nieśmiało zwróciłem uwagę na błąd, znalazłem w instrukcji – prowadzący jednak stwierdził, że jest inna wersja zasad, których oczywiście nie miał. Rozgrywka trwała bardzo długo – wygrała oczywiście osoba pozbawiona punktów z lidera i to z ogromną przewagą. W tym samym czasie można było rozegrać dwie partie, a początkujący mogliby się wiele nauczyć. Nie ma to jednak jak festiwal planszówkowy - tam turnieje prowadzą doświadczeni gracze, zazwyczaj przedstawiciele wydawcy. Warto też wspomnieć, że w programie turniej był o innej porze niż w rzeczywistości.
Powiem szczerze – jechałem, żeby cały czas grać. W programie brakowało informacji, czy gamesroom czynny jest w nocy. Skusiłem się na prelekcję o Stargate Universe i wpadłem. Potem następna o klockach Lego i czterogodzinna o zboczeniach. W nocy spać się nie dało. Ktoś ciągle wchodził lub wychodził, na korytarzach śpiewy albo sesje. Nie wierzcie w mity o sleeproomach. Na konwentach w nocy się nie śpi!
Rano udało się jeszcze zagrać w Fabulę i ponownie w Claustrophobię i pójść na nudną prelekcję o serialach fantastycznych. Czas szybko minął. Zebraliśmy rzeczy z pustego niemal już sleeproomu i udaliśmy się na pobliski dworzec. Komu polecić CoolKon? Na pewno odradzam planszówkowiczom, którzy chcą grać w nowości albo szukają towarzyszy do gry. Jeśli nie masz swojej ekipy z grami – nie przyjeżdżaj. Jeśli jednak jesteś też miłośnikiem szeroko rozumianej fantastyki – będziesz mógł rozsmakować się w wielu innych atrakcjach, których próżno szukać na festiwalach planszówkowych.
Dodatkowa galeria z konwentu dostępna jest tu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
A miało być blisko dworca…
Jeżeli ktoś wydrukował sobie opis trasy ze strony internetowej imprezy, to zaraz po wyjściu z dworca mógł ją wyrzucić do kosza. Nie było miejsca (zaznaczonego na mapce organizatorów), w które trzeba było skręcić! Przezorny zawsze ubezpieczony: mapa z Google pomogła odnaleźć drogę. Niestety, to nie był koniec przeszkód. Ani budynek konwentu, ani okoliczny płot w żaden sposób nie były oznakowane. W końcu udało się znaleźć właściwe wejście.
Jak wygląda budynek CoolKonu
W piwnicy i na pierwszym piętrze sypialnie – szerokie korytarze i mnóstwo miejsca do grania dla RPG-owców. Na parterze punkt akredytacyjny, po prawej retro Gralnia. Na półpiętrze sale prelekcyjne, LARP-owe, punkt pomocy i bar, a po lewej stronie stoiska wydawców i sklepów. Na samym końcu korytarza zejście do sali gimnastycznej czyli games roomu – miejsca, gdzie można pograć w planszówki. W orientacji czasem przeszkadza brak niektórych oznaczeń na mapce (tej zamieszczonej w programie) i na salach.
Trudne początki
Na akredytacji nie było prawie nikogo. Może dlatego, że przybyliśmy dopiero w sobotę. Chwila formalności. Dostajemy program, wykaz prelekcji i elegancki identyfikator na sznurku – bez denerwującej agrafki, którą zwykle przypinany jest identyfikator. Teraz ze śpiworami do sleeproomu czyli miejsca, gdzie zamierzamy spędzić sobotnio-niedzielną noc. Na dole mało miejsca, na górze jeszcze mniej. Wracamy do piwnicy. Następnym razem będziemy pamiętać, żeby przyjechać dzień wcześniej i zająć dogodniejsze miejsca. Zostawiamy rzeczy i szukamy pożywienia. Jest bar w dwóch salach. W jednej za dziwną kotarą panie przygotowują posiłki, w drugiej jemy. Ceny nieco dziwne. Obiady i śniadania kosztują tyle samo. Nie ma co narzekać – przyjechaliśmy na konwent grać, a nie do hotelu. Niestety obiad jest koszmarny – nie w smaku, a w jakości obsługi. Płacimy, odczekujemy swoje i słyszymy, że dostaniemy jedzenie, jak pani znajdzie czas je zrobić. Potem drzwi zostają zamknięte na bardzo długo. Pukanie nie pomaga. Kolejni klienci po prostu odbijają się od drzwi. W końcu się doczekaliśmy, ale ominęła nas ciekawa prelekcja. Obsługa – kompletne nieporozumienie!
Gamesroom – serce konwentu
Dla każdego fana gier planszowych to właśnie gamesroom jest najważniejszym pomieszczeniem na imprezie. I rzeczywiście – planszówki znalazły swoje miejsce na sali gimnastycznej, największej sali całego konwentu (dla porównania: ostatnie wrocławskie Inne Sfery miały gamesroom w małej salce). Na ścianie zachodniej stoisko LockWorks, na północnej długi stół z grami (wypożyczalnia), na zachodniej stoisko z bronią białą, a na południowej drabinki gimnastyczne. Jeżeli będziemy pamiętać, że konwent fantastyczny to miejsce przede wszystkim dla fanów RPG, to można uznać, że gamesroom był całkiem nieźle zaopatrzony. Sporo było nieskomplikowanych gier dla początkujących, a obsługa, znana m.in. z Gratislavii, gwarantowała fachową pomoc w tłumaczeniu zasad. Czy brakowało gier dłuższych jak Descent, Doom czy Battlestar Galactica? Nie było ich. Na tytuły z takim stopniem skomplikowania zasad trzeba zarezerwować sobie sporo czasu i mieć dużo samozaparcia, aby dotrwać do końca. Sam pamiętam, jak pierwszy raz graliśmy w Starcrafta w doświadczonej ekipie ponad 6 godzin. Grę musi ktoś wytłumaczyć i potem pilnować (niestety polscy wydawcy/dystrybutorzy, jak Bard czy Galakta, nie kwapią się do wysyłania ludzi) – nie liczyłbym na takie tytuły na konwentach niespecjalistycznych. Mnie osobiście cieszy dostępność takich perełek jak Claustrophobia, Kapitan Bomba czy Dominion: Alchemy, których do tej pory nie miałem okazji przetestować.
Planszówkowa łyżka dziegciu
Jeszcze konkursy. W porównaniu do festiwalów gier planszowych jest znacznie mniej uczestników. W Brzegu na turnieju 51 stanu było 15 uczestników, a na CoolKonie zaledwie 4 osoby. Turniej gry Chez Geek nie odbył się w ogóle z powodu braku chętnych. Dlaczego się tak dzieje? Pewnie dlatego, że konwent fantastyczny jest jak stoisko z cukierkami – ciężko się zdecydować tylko na jeden smak. Każdy chce spróbować jak najwięcej. Z drugiej strony jeśli inne turnieje były prowadzone przez osoby, które nie znają zasad gry, to się nie dziwię małej frekwencji. Obserwowałem z boku rozgrywkę w 51stan. Prowadzący w pewnym momencie uznał, że zmiana lidera to tylko 1, a nie 2 punkty. Nieśmiało zwróciłem uwagę na błąd, znalazłem w instrukcji – prowadzący jednak stwierdził, że jest inna wersja zasad, których oczywiście nie miał. Rozgrywka trwała bardzo długo – wygrała oczywiście osoba pozbawiona punktów z lidera i to z ogromną przewagą. W tym samym czasie można było rozegrać dwie partie, a początkujący mogliby się wiele nauczyć. Nie ma to jednak jak festiwal planszówkowy - tam turnieje prowadzą doświadczeni gracze, zazwyczaj przedstawiciele wydawcy. Warto też wspomnieć, że w programie turniej był o innej porze niż w rzeczywistości.
W nocy się nie śpi
Powiem szczerze – jechałem, żeby cały czas grać. W programie brakowało informacji, czy gamesroom czynny jest w nocy. Skusiłem się na prelekcję o Stargate Universe i wpadłem. Potem następna o klockach Lego i czterogodzinna o zboczeniach. W nocy spać się nie dało. Ktoś ciągle wchodził lub wychodził, na korytarzach śpiewy albo sesje. Nie wierzcie w mity o sleeproomach. Na konwentach w nocy się nie śpi!
Pożegnanie
Rano udało się jeszcze zagrać w Fabulę i ponownie w Claustrophobię i pójść na nudną prelekcję o serialach fantastycznych. Czas szybko minął. Zebraliśmy rzeczy z pustego niemal już sleeproomu i udaliśmy się na pobliski dworzec. Komu polecić CoolKon? Na pewno odradzam planszówkowiczom, którzy chcą grać w nowości albo szukają towarzyszy do gry. Jeśli nie masz swojej ekipy z grami – nie przyjeżdżaj. Jeśli jednak jesteś też miłośnikiem szeroko rozumianej fantastyki – będziesz mógł rozsmakować się w wielu innych atrakcjach, których próżno szukać na festiwalach planszówkowych.
Dodatkowa galeria z konwentu dostępna jest tu.
Galeria
Konwent: CoolKon
Od: 4 marca 2011
Do: 6 marca 2011
Miasto: Wrocław
Strona WWW: www.coolkon.pl
Cena: 35 zł
Noclegi: na miejscu - w szkole
Typ konwentu: fantastyczny
Od: 4 marca 2011
Do: 6 marca 2011
Miasto: Wrocław
Strona WWW: www.coolkon.pl
Cena: 35 zł
Noclegi: na miejscu - w szkole
Typ konwentu: fantastyczny
Tagi:
Coolkon 2011