» Recenzje » Command & Conquer: Red Alert 3 - Ultimate Edition

Command & Conquer: Red Alert 3 - Ultimate Edition


wersja do druku

Podróże w czasie i nie tylko…

Redakcja: Ula 'Canela' Kuczyńska

Command & Conquer: Red Alert 3 - Ultimate Edition
Kiedy miesiąc temu do moich rąk trafił Red Alert 3, pomyślałem sobie: "Stary, co ty robisz? Ty w życiu w coś takiego nie grywałeś!" Co prawda pamiętam, jak kilka lat temu było głośno o tytule z tej serii, ale to mnie nie przekonywało. Moja niechęć wynikała z dwóch powodów: pierwszy, na RTS’y reaguję jak wampir na czosnek; a drugi, jak można grać w RTSa na konsoli? Po krótkiej rozmowie z naczelnym dałem się skusić. Tak oto z przerażeniem zabrałem się za Red Alert 3, który następnie miał być zrecenzowany. Po kilkunastu godzinach spędzonych przed konsolą mogłem zabrać się za tworzenie tekstu. Będzie to zatem nietypowa recenzja, gdyż pisana przez totalnego laika w dziedzinie RTSów. Nie spodziewajcie się tutaj nawiązań do poprzednich części, znajomości tytułów z tej serii itp. Piszę tą recenzję oczami osoby, która pierwszy raz przysiada do gier tego typu i zamierza się przekonać, czy warto w takie gry grać. Nie obchodzą mnie poprzednie części, bo to, co mam przed oczami ma mnie przekonać do tego rodzaju produktów. Czy zatem Red Alert 3 trafił do mnie na tyle, bym polubił RTSy? Przekonacie się po przeczytaniu recenzji.


Zabawy czasem…

Motyw przewodni, czyli podróże w czasie, przedstawiony jest nam w pierwszym filmiku, od którego rozpoczyna się gra. Sowietom udaje się skonstruować wehikuł czasu, dzięki któremu zamierzali zniszczyć Aliantów. Pracujący dla Sowietów doktor Grzegorz Zieliński w towarzystwie pułkownika Czerdenko oraz generała Krukowa cofają się w czasie do roku 1927. W Brukseli (bo tam trafiają) zabijają najwybitniejszy umysł świata, czyli Einsteina. To wydarzenie zmienia bieg historii. Po powrocie dostrzegają zmiany, jakie wywołali naruszeniem kontinuum czasu. Czerdenko stanął na czele Związku Radzieckiego, który podbił całą Europę poza Wielką Brytanią - jedynym wolnym państwem i siedzibą Aliantów. Na wschodzie panuje nowe supermocarstwo – Imperium Wschodzącego Słońca - które w chwili rozpoczęcia rozgrywki najeżdża ZSRR. Jest to jedna z trzech dostępnych w grze frakcji.


Mogę prosić o autograf?

W Red Alert 3 gości mnóstwo gwiazd znanych z seriali, filmów i nie tylko. Wielu z Was zapewne rozpozna aktorów zatrudnionych do filmików będących doskonałymi przerywnikami między misjami. Po stronie aliantów, jako prezydent USA, występuje J.K. Simmons znany ze Spider-mana. W roli generała Roberta Binghama obsadzono Jonathana Pryce, którego pamiętacie zapewne z Piratów z Karaibów czy też z G.I. Joe: Czas Kobry. Po stronie Sowietów możemy oglądać, znanego z serialu Prison Break, Petera Stormare’a, który doskonale odgrywa rolę nieco szalonego naukowca. Aktor, który zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy, kiedy pojawia się na ekranie, to Tim Curry. Znany z Kevina samego w Nowym Yorku oraz The Rocky Horror Picture Show wciela się w postać Czerdenko, a towarzyszy mu, jako generał Krukow, Andrew Divoff. W produkcji biorą udział nie tylko aktorzy. Większość damskich ról przydzielonych zostało modelkom. Panowie powinni kojarzyć playmate Jenny McCarthy, wcielającą się w agentkę Tanyę. Z ciekawości sprawdziłem kim jest kobieta odgrywająca Nataszę i okazało się, że to zawodniczka amerykańskiego MMA - Gina Carano. Jak widać, obsada jest bardzo ciekawa, a jakość wstawek filmowych z ich udziałem zdecydowanie zachęca.


Niech wygra najlepszy…

W grze oddano nam do dyspozycji trzy frakcje. Każda z nich posiada zróżnicowane jednostki, dzięki czemu rozbudowuje się je w inny sposób. Sowieci posiadają najsłabszą piechotę – jest to banda żołnierzy rzucająca koktajlami Mołotowa oraz niedźwiedzie. Do transportu piechoty przeznaczone są amfibie. Są one w stanie wyrzucać w powietrze do pięciu żołnierzy, którzy lądują na spadochronach we wskazanym rejonie. Mocniejszą formą piechoty są żołnierze w specjalnych pancerzach korzystających z technologii Tesli. Bardzo dobrą jednostką powietrzną są śmigłowce. Nie dość, że ich siła rażenia jest duża, to jeszcze mogą służyć do transportu czołgów i innych pojazdów, dzięki czemu możemy w każdej chwili przemieścić nasze siły w miejsce zagrożenia. W powietrzu oddano nam do dyspozycji jeszcze dwie jednostki: MIG oraz sterowce Kirowy, które potrafią podczas jednego nalotu zrównać bazę wroga z ziemią. Jednostki wodne to m.in. łodzie podwodne, niszczyciele oraz okręty, które po wejściu na ląd przekształcają się w pojazd na odnóżach. Siły pancerne Sowietów to prawdziwa potęga. Czołgi Apokalipsa potrafią zmielić pod swoimi gąsienicami niemal wszystko. Jako wsparcie naszych jednostek mamy do dyspozycji zdolności specjalne i broń ostateczną.

Alianci, w przeciwieństwie do Sowietów, mają bardzo dobrą piechotę. Uzbrojona w tarcze, strzelby i wyrzutnie rakiet potrafi narobić szkód nawet wśród lekkich pojazdów wroga. W połączeniu z linią obrony daje to dużą siłę ognia i zwiększa nasze szanse w defensywie. Grając Aliantami przypadły mi do gustu czołgi Miraż, za pomocą których niezauważeni możemy przedostać się niemal pod bazę wroga. W dziele zniszczenia pomagają działa Atena, które doskonale sprawdzają się w unicestwianiu jednostek zarówno na wodzie, jak i na lądzie. Bombowce, które mogą zabierać piechotę na swój pokład, stają się jeszcze przydatniejszą jednostką. W kluczowych momentach rozgrywki użycie Chronosfery, sekretnej broni Aliantów, umożliwia przechylenie szali zwycięstwa na naszą korzyść. Pozwala ona na teleportację grupy jednostek we wskazane przez gracza miejsce.

No i przyszedł czas na najbardziej odjechaną armię w Red Alert 3. Twórcy tej frakcji musieli być fanami mangi i anime. Jednostki niczym wycięte z produkcji o mechach, korzystające z nanotechnologii, to podstawa tej armii. Piechota uzbrojona w katany, laserowe karabiny, napakowana uzbrojeniem nie z tej Ziemi. W tak szalonej armii pojawia się również jednostka zwana Juriko Omega. Dziewczynka w mundurku szkolnym obdarzona zdolnościami psychokinetycznymi, dzięki którym może rzucać czołgami i pancernikami. W starciu z piechota wroga za pomocą krzyku, niczym banshee, pozostawia stos ciał. Większość jednostek przypomina transformers, w dowolnej chwili zmieniające się to w jednostkę lądową, to w powietrzną. Największym hardcorem, który wywołał u mnie salwę śmiechu, był Szogun Egzekutor. Potężny mech wielkości Godzilli, którym przemierzamy miasto niszcząc wszystko, co spotkamy na naszej drodze. Każda z jednostek ma specjalne taktyki: pojazdy mogą rozjeżdżać piechotę, czołgi - mniejsze transportery. Japończycy posiadają okręty, które taranują wrogie niszczyciele itp. Zróżnicowanie jednostek i ich umiejętności jest widoczne gołym okiem.


Tato, pomożesz mi zdobyć Leningrad?

Misje w Red Alert 3 są urozmaicone. Od nastawionych na wyłączną ofensywę lub defensywę, poprzez szybką rozbudowę na tyłach wroga, na misjach pojedynczymi bohaterami kończąc. Osobiście ostatni typ podobał mi się najmniej, był wręcz nużący. Bieganie jedną jednostką zajmującą całe miasto wcale do mnie nie przemówiło. Nawet próba zachęcenia gracza do gry poprzez niszczenie miasta potężnym mechem nie przekonała mnie do takiej rozgrywki. Sterowanie poczynaniami naszej armii nie jest skomplikowane, szybkie zaznaczanie wszystkich widocznych na ekranie jednostek za pomocą jednego przycisku bardzo ułatwiało mi grę. Dodatkowo po przytrzymaniu guzika "X" można było zaznaczyć obszar, który obejmował kilka pojazdów. Za pomocą "palety" komend i analogowej gałki można było sprawnie zarządzać bazą. Całą kampanię dla wszystkich frakcji możemy przejść w dwie osoby w trybie kooperacji. Dzięki temu wspólnie z kolegą lub koleżanką możecie planować strategię, która ułatwi wykonanie zadań przewidzianych w misji. W przypadku, kiedy nie mamy z kim zagrać, miejsce prawdziwego gracza zajmuje komputer. Często w grach bywa tak, że to, co robi nasz komputerowy towarzysz jest chaotyczne i nieprzemyślane. W przypadku Red Alert 3 jest nieco inaczej i ewentualne głupoty zostały zminimalizowane. Za pomocą kilku komend możemy rozkazać mu zatakować wskazany cel, bronić go itp. Co prawda chwilami, kiedy się zapomina o wydanej komendzie, komputer atakuje pomimo, że wysyła jedną jednostkę. Niemniej opcja rozkazów przydaje się w większości przypadków. Wszystkie komendy, jakie możemy wydać, poznajemy w tutorialu, który jest dobrze przemyślany i bardzo przejrzysty. Dla maniaków trofeów za jego przejście przewidziana jest nagroda.


Szefie, to włączać ten alarm, czy nie?

Jak dla mnie Red Alert 3 jest jednym, wielkim pośmiewiskiem z wojny ukazanym w zbyt humorystycznej konwencji. Tło fabularne nie wciąga, a momentami jest wręcz chaotyczne. Kolorystyka gry i map początkowo odstrasza. Pomimo plejady aktorów i modelek zatrudnionych przy produkcji oraz łatwości obsługi, gra nie prezentuje niczego więcej. Misję są krótkie, a grając pierwszy raz na poziomie medium przechodziłem je w około 30-40 minut (przypominam, że nigdy wcześniej nie grywałem w RTSy). Jednak gra posiada również swoje dobre strony. Prosty system zarządzania bazą pokazał mi, że nie potrzeba myszki i klawiatury, aby grać w RTSy. Już zaledwie po kilku misjach opanowałem sterowanie, które jest bardzo uproszczone, dzięki czemu obecnie mogę dowodzić wszystkimi oddziałami niemal z zamkniętymi oczami. Na duży plus zasługuje także doskonała ścieżka dźwiękowa. Ostatnią zaletą są dodatki w postaci filmików przedstawiających proces tworzenia gry (concept-arty, kręcenie przerywników filmowych itp). Po strategii, o której wiele słyszałem, spodziewałem się jednak czegoś więcej. Gra przekonała mnie jedynie do tego, by grać w RTSy. Zabrakło jednak czegoś, bym zaczął je kupować. Przy grze można spędzić wolny czas i pobawić się zarówno samemu, jak i z przyjaciółmi. Nie jest to jednak tytuł, na który powinno się czekać.
Podsumowując, jest to kawał dobrej roboty, miły przerywnik pomiędzy ulubionymi tytułami, ale na pewno nie pretendent do gry roku, czy innej nagrody.



Dziękujemy firmie Electronic Arts Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
7.3
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Command & Conquer: Red Alert 3 - Ultimate Edition
Producent: EA Games
Wydawca: EA Games
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 24 marca 2009
Data premiery (Polska): 27 marca 2009
Platformy: PS3, Xbox 360
Strona WWW: portal.commandandconquer.com/redale...



Czytaj również

Komentarze


~Marek

Użytkownik niezarejestrowany
    żenada, a nie recenzja
Ocena:
0
Recenzje pisze facet, który otwarcie przyznaje się, że nigdy nie grywał w RTS. Jak ktoś tak niekompetentny może oceniać grę tego typu? Tym bardziej śmieszy wszechwiedzący ton wypowiedzi. Brzmią komicznie komentarze porównawcze, choć autor nie ma żadnej wiedzy w tej materii. Czuć to na każdym kroku. Szczyt debilizmu, pisać o czymś, o czym się nie ma pojęcia. Żenada, a nie recenzja. To, co mówią o polterze to jednak prawda.
18-02-2010 15:43
Czarny
   
Ocena:
+4
@Marek

Zdanie osoby nie grającej w RTSy może być ciekawe - zawsze możemy liczyć na świeże spojrzenie. Jak chcesz poczytać reckę tej gry zrobioną przez RTSowego wymiatacza, to masz tutaj: http://gry.polter.pl/Command--Conquer-Red-Alert-3-c19331 (wersja na PC, ale zawsze).

Nie wiem, co mówią o Polterze, ale wnoszę, że Twój osąd pochodzi z tej jednej recki. I tutaj mogę Ci zarzucić to, co Ty autorowi - nie miałeś z tym nic wspólnego wcześniej, a się wypowiadasz tonem osoby wszechwiedzącej. Żenada, a nie komentarz. XD
18-02-2010 16:28
Duke Kris
    drogi Marku
Ocena:
0
Szczytem glupoty jest pisanie do kogos kto skonczyl ta gre ze nie ma o niej pojecia. Przeszedlem ja i wiem co widzialem. Ujalem niemal kazdy aspekt tej gry. Nie musze byc specem od RTS by wyrazic swoja opinie. Nie potraktowalem tego tytulu jak gorszego od innych. Wskaz co jest zlego w tym co pisalem? Jakby ta recke napisal specjalista lub ja zjechal juz byloby ok? Czyzby przeszkadzalo ze pisze ja laik? No chyba ze jest slaba jezykowo?
18-02-2010 17:26
Gonz
   
Ocena:
0
No jak dla mnie dziwna reakcja. Nie gram w RTSy, przeczytałem recenzję, wiem już co ta gra może zaproponować właśnie mnie (i prawdopodobnie większości innych posiadaczy konsol).
18-02-2010 18:14
   
Ocena:
0
Najwyraźniej Marku nie zrozumiałeś, prawdopodobnie tykasz się tylko swojego PeCeta i o konsolach pojęcia nie masz, bo gdybyś jakieś miał, to byś wiedział, że za dużo RTSów na nasze maszynki nie wyszło. A recenzent działu konsolowego NIE MA obowiązku zapoznawać się z grami na PC

Świeże spojrzenie osoby, dopiero stykającej się z tym gatunkiem dużo wnosi i może Ci powiedzieć nieco o samej grze... a jeżeli Ci to nie odpowiada? Trudno :)
18-02-2010 18:55
yuke
   
Ocena:
0
Przyznam się, że gry strategiczne to dla mnie kompletnie nieznany ląd, ba, może nawet inna planeta... i właśnie wzmianka o tym, że dla autora recenzji też jest to swego rodzaju nowość, zachęciła mnie do przeczytania tego tekstu :) Wiem już czego osoba nie będąca "wyjadaczem RTSów" może spodziewać się po tym tytule. Uważam więc, że recenzja spełniła swoje zadanie :)
18-02-2010 22:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.