» Recenzje » Chochoły - Wit Szostak

Chochoły - Wit Szostak

Chochoły - Wit Szostak
Kolejna książka krakowskiego twórcy jest bardzo poetycka, forma oddaje atmosferę niemal mocniej niż wydarzenia. Potencjalny czytelnik nie musi się jednak obawiać – zrozumienie treści nie jest trudne. Szostak, nie po raz pierwszy zresztą, bardzo szybko przejmuje władzę nad wyobraźnią odbiorcy i prowadzi go poprzez stworzony przez siebie świat pewnie i bezpiecznie.

Fabuła koncentruje się wokół Domu – wielkiej, stuletniej, krakowskiej kamienicy, którą zamieszkuje wielopokoleniowa rodzina Chochołów. Zdecydowani na stworzenie własnego gniazda, rodowej siedziby, skupiającej wszystkich krewnych, budują w przedwojennych murach wielopiętrowe domostwo, żyjące razem jego mieszkańcami.
Opowiadana historia wysuwa się na pierwszy plan, stąd bieg wydarzeń toczy się powolnym rytmem, często klucząc po meandrach czasu, odniesień i dygresji. Każdy z bohaterów ma swoje miejsce, historia każdej z osób jest przedstawiona drobiazgowo, jakby autor starał się zrozumieć postępowanie stworzonych przez siebie postaci. Podobnie Kraków, widziany oczami Janka Chochoła, narratora powieści, jest nierealny, skomplikowany i tajemniczy tak bardzo, że wykracza to poza ludzkie zrozumienie. To z tego właśnie powodu Chochoły czytać należy powoli, z rozmysłem, niespiesznie odkrywając wszystkie ślady i wskazówki pozostawione przez autora.

Powieść Szostaka to bardzo rozbudowana alegoria, poruszająca w piękny sposób złożoność ludzkiej natury, niemożność zrozumienia drugiego człowieka i otaczającego nas świata. W tej powieści Kraków jest każdego dnia inny, zmieniając się w zależności od nastroju narratora i biegu wydarzeń.

Książka stanowi dość odważną próbę nakreślenia portretu współczesnych Polaków, zmagających się z pogmatwaną historią własnego życia, brakiem możliwości porozumienia z drugim człowiekiem, z lękiem przed nieznanym. Nieprzypadkowy wydaje się też wybór nazwiska głównego bohatera powieści, kojarzącego się przecież dość jednoznacznie. W takim rozumieniu utwór stanowi powtórzenie tez zawartych w dramacie Wyspiańskiego. Dziś, choć oczywiście z innych powodów, z innym bagażem doświadczeń, w innej scenografii, kondycja polskiego społeczeństwa i jego poszczególnych obywateli pozostaje niemal niezmienna. Niemoc, uleganie wpływom zewnętrznym, ciągła bezsilność i niepowodzenie wpisane są na stałe w każdą próbę działania.

Chochoły sprawiają wrażenie książki nieco autobiograficznej, dokumentującej osobiste zmagania autora ze światem. Wskazuje na to wiele odniesień rozsianych po całej powieści, od bezpośrednich nawiązań do poprzedniego utworu Szostaka, aż po próby ogarnięcia rozumem własnego stosunku do życia, zbudowania „ja”, będącego kompromisem między własną wizją a oczekiwaniami otoczenia.

Z tej próby krakowski pisarz wychodzi zwycięsko. Nie przedstawia żadnych gotowych odpowiedzi lub recept, brak też jednoznacznie określonych sympatii autora. Książka nie pozwala jednak pozostać obojętnym, zmusza do myślenia i prób innego spojrzenia na rzeczywistość. Jest przy tym napisana z niezwykłą dbałością o język, jego rytm i brzmienie. Warta polecenia.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
8.33
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Chochoły
Autor: Wit Szostak
Wydawca: Lampa/Iskra Boża
Data wydania: 8 września 2010
Liczba stron: 440
Oprawa: twarda
Format: 150 x 210 mm
ISBN-13: 978-83-89603-83-8
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Chochoły
Krakowski realizm magiczny
- recenzja
Dumanowski
Rozbiorowa Polska alternatywna
- recenzja
Ojciec
...czyli męskie relacje
- recenzja
Sto dni bez słońca
Aura Finneganów
- recenzja

Komentarze


   
Ocena:
0
Słaba recka
12-03-2011 18:22
Moteuchi
   
Ocena:
0
Może jakieś argumenty, a nie puste dwa słowa? :)
12-03-2011 21:27
Sigrid
   
Ocena:
+4
Wydaje mi się, że „Chochoły” nieco się wymykają recenzjom i to zarówno bezsensownym (Nowacki w GW, bodajże Małkowska w Rzepie), jak i pozytywnym (Polityka). Bardzo dużo było w swoim czasie głędzenia o braku wielkiej współczesnej powieści, a teraz, kiedy jest, krytyka jakoś zupełnie nie potrafi sobie z nią poradzić. W tej recenzji zgrzytem jest dla mnie odwołanie się do osobistych przeżyć autora, ale piszę przeważnie o ladacznicach i mordercach, więc nie jestem w ogóle zwolenniczką tezy, że bocian jest najlepszym ornitologiem, ale poza tym żałuję, że tak mało mówi o książce, może ze strachu przed spoilerami. O czym bym chciała zatem przeczytać „Chochołów”:
- o zasadzie rządzącej tą „onirycznością”. Wbrew pozorom ta książka ma niezwykle konsekwentny szkielet koncepcyjny i kolejne przemiany Krakowa są bardzo dobrze przemyślane.
- o języku, który momentami hipnotyzuje w powtórzeniach, w ciężkich, nabitych frazach, które przywodzą na myśl tradycje XIX-wiecznej powieści
- o migotaniu rzeczywistości, jej nieuchwytności, bo pewne postaci powracają w opowieści, by potem mignąć na ulicy, pojawić się na fresku lub w jeszcze innej wersji opowieści. Postaci, co jest motywem obecnym od dawna w tekstach Wita (pamiętacie wczesne opowiadanie o królu i błaźnie?) nieustająco się rozszczepiają i skuteczne lub nie zestalają.
- o końcu czasu sakralnego i etosu mieszczańskiego w naszych czasach (trawienność tego etosu jest kapitalnie opisana podczas kolacji wigilijnej) oraz o fiasku innych wielkich mitów, które do niedawna organizowały nam wyobrażenie o świecie
- o jałowości wysiłków osieroconych synów (bo całkowita niemożność i nieobecność ojca mimo jego pozornego istnienia w tej powieści nie jest przecież przypadkowa) i mrówczej, krzątającej się społeczności kobiet
- o niezwykłym zakorzeniu w tradycji literackiej i sporach o polskość, bo Wyspiański jest tutaj jedynie jednym z elementów.
Przede wszystkim chciałabym jednak przeczytać o tym, jak Wit rozumie fantastyczność w tym – i innych – swoich tekstach. „Chochołów” nie da się czytać w tym samym paradygmacie, co większości powieści fantastycznych, pewnie stąd pewna bezbronność recenzentów. Kraków Witka nie jest wewnętrznie spójny i logiczny w taki sam sposób, jak wiele fantastycznych światów, w których, powiedzmy, fizyka jest wprawdzie inna albo istnieje magia, ale jeśli przyjmiemy założenia autora, jesteśmy w stanie łatwo przeniknąć zasadę rządzącą rzeczywistością. W „Chochołach” jest inaczej. Dlaczego?
13-03-2011 13:10
Scobin
   
Ocena:
0
Nie czytałem, ale zaryzykuję odpowiedź na ostatnie pytanie. ;-) Może dlatego, że to bardziej proza mitologiczna niż fantastyczna? (Słowo "fantastyczna" rozumiem jako "zgodna z dominującymi współcześnie, w gruncie rzeczy quasi-realistycznymi konwencjami fantastyki").
13-03-2011 13:48
~Obłęd

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
A propo tego wymykania się recenzjom, to w letnim numerze Fantasy&ScienceFiction, jest zamieszczony imo całkiem ciekawy tekst, Michała Cetnarowskiego, dotyczący zarówno "Chochołów" jak i "Wiecznego Grunwaldu". Warto przeczytać.
13-03-2011 15:55
~punktura

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ważne rzeczy dzieją się w "Chochołach" poza fabułą lub pomimo fabuły (długie pasaże w środkowej części, gdy bohater nic nie robi, zapada się w to nicnierobienie), nie bardzo wiadomo jak to ugryźć w tradycji literatury fantastycznej, do jakiej się przyzwyczailiśmy.

Bezradność krytyków zawodowych inne ma źródło (chociaż Nowacki też narzekał na znużenie lekturą). "Chochoły" są książką całkowicie pozapolityczną, pozapublicystyczną - czyli dla głównego nurtu "o niczym".

Powinni się za nie zabrać raczej krytycy wyspecjalizowani w poezji, kiperzy liryki.
13-03-2011 16:48
daft_count
   
Ocena:
0
@ Sigrid w pierwszej wersji recenzji chyba więcej pisałem o tym, niestety, portal ma trochę inny profil, a po czarnym ekranie śmierci na moim kompie nie mogę nawet wrzucić jej na blog:(
dodam tylko, że dla mnie ta książka przypomina Wyspiańskiego i jego rozumienie sytuacji. do tego jeszcze oczywiście zmagania obu braci z własnym życiem bez ojca [nie bez przyczyny też młodszy zarazem jest wpatrzony w brata i walczy z tym]. A zmagania z własną osobą w odniesieniu do autora wychodzą poniekąd z biografii i twórczości {"Oberki do końca świata"}, poniekąd z podobnego odczuwania świata. Świata za każdym razem innego, bo my jesteśmy inni, bo chcemy być inni, bo nie potrafimy znaleźć własnej drogi między oczekiwaniami otoczenia i własnymi pragnieniami.
Zgadzam się też i z tym, że to książka poetycka, ale nie czuję się uprawniony do analizy na tym poziomie. No i chyba to nie ten profil portalu.
14-03-2011 20:28
Sigrid
   
Ocena:
0
@ aft_count, ~punktura: A dlaczego się Wam wydaje liryczna/poetycka? Nie bardzo wiem, o co chodzi.
14-03-2011 21:25
daft_count
   
Ocena:
0
@Sigrid: dla mnie to przede wszystkim klimat [filmowość równie dobrze pasuje, podobnie jak malarskość - to kwestia opisów może]. z drugiej strony ta poetyckość dla mnie to rytmizacja języka. no i ta "oniryczność";)
14-03-2011 22:01
~Tzar

Użytkownik niezarejestrowany
    @ daft_count
Ocena:
0
niestety, portal ma trochę inny profil

Co to niby ma znaczyć? Świadomie spłycasz recenzję, bo "portal ma inny profil"? I, jak sądzę, robisz to niechętnie (bo pojawia się słowo "niestety"). IMO mogłeś spokojnie pisać o Wyspiańskim i reszcie pominiętych spraw - jeśli kogoś to nie interesuje, to sobie przeskoczy do następnego akapitu. Wilk syty i owca cała. Nie recenzujesz tutaj gry na komórkę, tylko książkę.

PS. A jakby wam Dukaj zaproponował współpracę i chciał tu wrzucać swoje recenzje, to byście mu odmówili pisząc, że niestety, ale portal ma inny profil? A może: "będziemy publikować pod warunkiem, że nie będą zbyt hardkorowe, bo wiesz, portal ma inny profil". Śmiech na sali.
15-03-2011 12:51
~punktura

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Sigrid
Bardziej cynicznie. Porównaj podejście polskiej krytyki prozy i poezji. Prozę najczęściej analizuje się przez pryzmat "rzeczywistości": społeczne, polityczne, ekonomiczne problemy współczesności, reprezentacja kolejnych mniejszości, rozliczenia historyczne, biografizm, cywilizacja, reportaż etc. Poezję natomiast można i czyta się "osobiście", wsłuchując się w doświadczenia intymne, opowieści "ja", prywatne pejzaże podmiotu lirycznego, subtelniejsze i bardziej uniwersalne opowieści o kondycji ludzkiej. I które zakresy uwagi i języki pełniej obejmą "Chochoły"? Dla mnie odpowiedź jest jasna.
15-03-2011 15:20
daft_count
   
Ocena:
0
@ Tzar - moja wersja recenzji była nieco odmienna od redakcyjnej, stąd moje ubolewanie. Być może powinienem więcej walczyć...
20-03-2011 09:30
chwast81
   
Ocena:
0
GENIEALNA KNIGA I NIC DODAĆ, NIC UJĄĆ
23-10-2011 19:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.