» Relacje » Brwikon 2012

Brwikon 2012


wersja do druku
Redakcja: Aleksandra 'Jade Elenne' Wierzchowska

Brwikon 2012
Brwikon był śmiałym przedsięwzięciem. Śmiałym ze względu na lokalizację i istniejącą już konkurencję na rynku, gdyż lepiej chyba pojechać na większy konwent, a nie na nieznaną imprezę w małym miasteczku pod Warszawą. A jednak się nie zawiedliśmy. "Będzie dobrze, jak przyjdzie sto osób, a trzysta to maksimum, ale lepiej przygotujmy się na pięćset." – tak mówiliśmy na początku. Jednak po trzech dniach zarejestrowaliśmy prawie pół tysiąca osób, które przewinęły się przez Brwikon (nie liczyliśmy dzieci oraz kilku gżdaczy i orgów). Jak na niewielką gminę miejsko-wiejską to całkiem nieźle, prawda? Na konwent zjechali ludzie z całej Polski i tylko co drugi uczestnik był z Brwinowa. Przychodzi mi podsumować konwent, ale nie jest to proste. Od czego zacząć? Od atrakcji? Było ich całe mnóstwo. Największy tłum zgromadziła loteria Rebela, podczas której rozdano kilkanaście gier planszowych. Oj, podobało się to uczestnikom! Sam żałuję, że nie wrzuciłem swojego losu. Nasz org Przemek 'Kozi' Kozłowski nie był gapą i zdobył Dobble. Farciarz. Biorąc pod uwagę długość prelekcji i największą liczbę słuchaczy, bezkonkurencyjny był chyba Zombie Survival. Z przykrością musiałem poprosić prowadzących i uczestników o opuszczenie sali, gdyż nadchodziło spotkanie z Maciejem 'Wiedźminem' Kwiatkowskim. Zostałem za to porządnie ''zabuuuuczany'' - i słusznie. Prelekcja przeniosła się na korytarz i trwała jeszcze ponad pół godziny, gdyż uczestnicy nie chcieli puścić Pawła, Piotra i Michała; męczyli ich kolejnymi pytaniami. Jeden z prowadzących powiedział mi: "To jest niesamowity konwent, głównie dlatego, że macie tutaj dziewczyny!!! Na mojej prelekcji właśnie one zadawały pytania - i to było niespotykane". Rzeczywiście, na konwentach pojawia się mało przedstawicielek płci pięknej, a u nas proporcje były wyrównane. Może to dobra reklama na następny rok? Starałem się sprawdzać oblężenie konkursów, lecz nie zawsze miałem na to czas. Na mój niedzielny gwiezdnowojenny przyszło aż 17 drużyn, czyli ponad 30 osób. Szaleństwa działy się także na Aktorskim Wyzwaniu prowadzonym przez Tomasza 'Smoka' Wolskiego. Młodzież bawiła się świetnie, niektóre wariactwa przeniosły się nawet na korytarz. Tylko ostatnie niedzielne konkursy świeciły pustkami – zdarzało się, że pojawiły się tylko cztery osoby. Nic dziwnego, gdyż dotyczyły dość wąskiej tematyki, jak np. konkurs o Arkham Horror. Mnóstwo osób ściągnęły stoiska hobbystyczne, czyli świat Warhammera oraz Post-apo-2012. Pierwsi rozdali do pomalowania ponad 150 figurek, uczyli zasad gry, technik malowania i opowiadali o bitewnym świecie Młotka. Swoją obecność zakończyli konkursem na najładniejsza figurkę. Nasz org Złoty Szymon zajął nawet drugie miejsce za najbujniejszą brodę, krasnoludzką oczywiście. Postapokaliptyczni stalkerzy starali się zarazić swoim zamiłowaniem do klimatów napromieniowanych pustkowi. Bez wątpienia im się to udało, dzięki dyskusjom, udostępnianiu swoich prac, prezentacji filmów oraz użyczeniu do zdjęć maski przeciwgazowej oraz repliki kałacha. Na żywo starali się także relacjonować przebieg Brwikonu na swoim facebookowym profilu. Plebejskie zabawy, wraz z turniejem łuczniczym, były swego rodzaju wersją demonstracyjną konwentu, ponieważ można było się im przyglądać (nie brać udziału) bez kupowania opaski i bez rejestracji. Zapisy na niedzielny turniej zaczęły się już w sobotę, więc chętnych nie brakowało. Dodatkowo rozstawiony kram ze skórzanymi wyrobami nadawał obozowisku średniowiecznego klimatu, a właściciel wygrał nawet nasz cosplay swoim przebraniem za łowcę czarownic z Warhammera. Nie miał sobie równych. Nasze nagrody tak się wam spodobały, że dochodziło nawet do licytacji między zwycięzcami. Gra Eclipse poszła za 17 Brukatów, a nie za 13. Czasem można było wytargować u ''sprzedawców'' inną cenę np. za powiedzenie wierszyka Najczęściej recytowaliście rymowanki z dzieciństwa, ale Daniel 'Lewy' Lewandowski był bardzo zaskoczony, gdy poprosił o wierszyk i usłyszał wiersz Jana Brzechwy. Trafił na poetkę. Trochę zaskoczył nas, a po części rozczarował nocleg. Byliśmy przygotowani na znacznie większą liczbę nocujących, a łącznie z orgami było ich około dwudziestu. Pozwoliło to jednak na spokojne spanie (nie licząc piątkowego Mistrza Chrapiących), nocne rozmowy i planszówkowe szaleństwo do porannych godzin, np. Wysokie Napięcie do 4:00. Sprzyjało to także integracji. Wiem, że bawiliście się świetnie. Wiem, bo sami mi to mówiliście. Otrzymywałem gratulacje i podziękowania za zorganizowanie takiej imprezy. Warszawiacy byli zadowoleni, że mogli wyjechać ze stolicy na weekend, a lokalni - że coś dzieje się ciekawego. Same statystyki nie powiedziałyby mi takich rzeczy, więc dziękuję, że poświęciliście chwilę na porozmawianie ze mną, co tak naprawdę sądzicie o Brwikonie. Złego słowa nie usłyszałem. Wiele osób pytało też o następny rok. Jak mogłoby nie być Brwikonu skoro odniósł taki sukces? To jak dostanie się na olimpiadę i niewystartowanie. Bogatsi o doświadczenia i nowe znajomości spróbujemy stworzyć coś jeszcze lepszego. Przyznam, że taką imprezę organizowaliśmy po raz pierwszy. Nie mieliśmy prawie żadnych znajomości w gronie fantastyki; choć nie brakowało nam doświadczenieaw organizowaniu innych przedsięwzięć, konwent był dla nas czymś nowym. Ale udało się i musi się udać za rok. Zatem do zobaczenia! Oto inne relacje z Brwikonu:
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Brwikon 2014
Oczami organizatorów
- recenzja

Komentarze


Patryk Cichy
   
Ocena:
0
Byłem, byłem... I znakomicie się bawiłem, i w gronie znajomych, i sam (w zależności od okoliczności). Czekam z necierpliwością na kolejną edycję w 2013. Nie wyobrażam sobie, że mogłaby się nie odbyć. To było epokowe wydarzenie w historii Brwinowa. Gratulacje dla organizatorów za odwagę!
23-07-2012 23:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.