Bolesne początki - Deliria
W działach: RPG | Odsłony: 10Nie, ta notka nie będzie o odmiennych stanach świadomości, ale - tak dla odmiany - o prowadzeniu sesji w Deliria. W ramach wstępu wypadałoby wyjaśnić, że mój repertuar jako MG jest raczej dość wąski, bo ograniczony do Wiedźmina i Victoriany, przy tym tego pierwszego nie zdarzyło mi się prowadzić już chyba od kilku lat. Z wielkim zapałem za to, gaszonym jedynie przez możliwości finansowe, kolekcjonuję przeróżne podręczniki do RPG, szczególnym zainteresowaniem darząc systemy raczej mniej popularne, które raczej jakoś bardzo nie fascynowały większości osób z którymi zdarza mi się grywać. Cała ta kolekcja stała sobie na półeczce i ładnie wyglądała, aż w końcu miarka się przebrała przy okazji pewnego eventu.
Klub do którego należę - Grimuar - od kilku lat organizuje cykliczną imprezę o jakże uroczej nazwie "Akademikon", która ogólnie rzecz ujmując polega na tym, że wypożyczamy sobie kilka pomieszczeń i gramy w RPG. Jest to świetna okazja, by wciągnąć do grania nowe osoby, obczaić sobie nieznany system / MG / współgraczy, pobawić się w jednostrzałówkę etc. Ja XXIII edycję imprezy postanowiłam wykorzystać do zmierzenia się z Deliriami, które kupiłam jakieś 2.5 roku wcześniej, a które po przeczytaniu podręcznika skreśliłam jako niedopracowane, niespójne i niegrywalne. Dałam systemowi jeszcze jedną szansę, postanowiłam zignorować mniej więcej połowę zawartości i poprowadzić baśniowe urban fantasy bez tych wszystkich udziwnień, które zostały tam upakowane bez większego ładu i składu.
Nie znając ani swoich możliwości wobec systemu, ani możliwości swoich graczy (z trzech zgłoszonych osób tylko jedna kiedykolwiek u mnie grała, w dodatku było to dawno, nieprawda i krótko) nieco ciężko było mi ułożyć sensowną przygodę. Tutaj jednak, o dziwo, ten chaotyczny podręcznik przyszedł mi z pomocą, podrzucając pomysły i uniwersalne wątki, na których można obudować baśniową opowieść.
Dodatkowym problemem była dla mnie kwestia zdrowego rozsądku postaci. Co zrobiłby normalny człowiek, gdyby nagle znalazł się w nieprawdopodobnej, wręcz nadprzyrodzonej sytuacji? Przerażenie, panika, wrzask, ucieczka - i tyle. Ewentualnie mocne postanowienie "nie spożywania więcej". Ciężko tu snuć baśń, gdy jej bohaterowie wcale bohaterami nie chcą być. Tu jednak rozwiązanie było dość proste, a mianowicie krótka rozmowa z graczami pt. "Pograjmy sobie narratywistycznie, a o zdrowym rozsądku na razie zapomnijmy". Panowie wykazali się wielką dawką dobrej woli, więc ten mało zachęcający wstęp przebiegł bezboleśnie i można było zacząć.
Było więc trzech przyjaciół (kumple z jednego pokoju w akademiku), kobieta o którą mieli rywalizować i enigmatyczny nieznajomy, który ich przyjaźń poddał trzem próbom: sprytu, wytrwałości i zaufania. Ze środka lubelskiego campusu przenieśli się labirynt z żywopłotu, gdzie spotkali dziwnego pomocnika, a później było jeszcze dziwniej. Wszystko oczywiście zakończyło się dobrze, panowie przeszli próby pomyślnie, każdy z nich dostał swego rodzaju nagrodę i żyli długo i szczęśliwie. Po wyrzuceniu komplikującego sprawę worka śmieci setting okazał się być bardzo milutki i przyjemny, i rzeczywiście dość mocno baśniowy.
Porażka leżała w długości sesji, której nie potrafiłam wyważyć nie ogarniając do końca tego systemu, i grać zakończyliśmy (jak mi się wydaje) po niecałych 3 godzinach, co było czasem stanowczo zbyt krótkim jak na całonocną imprezę. Obawiam się też (to już względem Deliriów ogólnie), że więcej niż jednostrzałówki już bym nie mogła tutaj ułożyć, wszak wszystko polega na zetknięciu postaci z nieznanym, a nowość szybko traci swój urok. Ale poza tym było bardzo sympatycznie.
Podbudowana, mam teraz motywację, by zrobić użytek z tej sterty makulatury, zwanej podręcznikami do RPG. Z okazji XXIV edycji Akademikonu zdecydowałam się odkurzyć podręcznik, który z kolei podobał mi się szalenie, a od którego odstraszała mnie mechanika d20, za którą niespecjalnie przepadam (delikatnie mówiąc), a mianowicie Etherscope. Uwielbiam ten setting, więc kto wie, może uda mi się nie utonąć pod stertą kostek? A po świętach zaczynamy grać w niesamowite Anima: Beyond Fantasy, które skopało mi cztery litery i którego nie odpuszczę za nic.
PS. Pozdro dla "deliriowych" graczy i jeszcze raz dzięki za wspólną zabawę. :)