» Recenzje » Blood In, Blood Out - Lucien Soulban

Blood In, Blood Out - Lucien Soulban


wersja do druku

Kropka druga

Redakcja: -1

Blood In, Blood Out - Lucien Soulban
Duce Carter ma kłopot, ma ich nawet kilka. Może należałoby zacząć od tego, że gdy wychodził z klubu nocnego, ktoś zaczął do niego strzelać. Gdyby już nie był martwy, na pewno spałby teraz w drewnianym śpiworze. Mniej szczęścia miała jego nowa, wciąż oddychająca, miłość. Do tego grupa wampirów którym przewodzi zaczyna zarzucać mu, że nie stara się wystarczająco mocno i zaczyna przebąkiwać o wybraniu nowego lidera. Jakby tego było mało, Duce czuje niepohamowany pociąg do Persephony Moore. Nie dość, że należy do wrogiego stronnictwa, to jeszcze jej wampirzy Ojciec jest Księciem wszystkich żyjących w Chicago i okolicach Spokrewnionych. Duce ma przed sobą bardzo pracowity okres. Od razu warto zaznaczyć, że powieść ta może być w części niezrozumiała dla przeciętnego czytelnika spoza Stanów Zjednoczonych, gdyż duża część akcji i rozterek bohaterów wiąże się z uciskaną przez system społecznością Afroamerykanów. Co i rusz w rozmowach pomiędzy czarnymi bohaterami pojawia się kwestia ruchów wyzwoleńczych, Martina Lutera Kinga czy Malcolma X, o gangach walczących o równość nawet nie wspominając. Jakby nie było, jest to tematyka obca polskiemu czytelnikowi, co troszkę przeszkadza w lekturze. Jednocześnie cieszy jednak, że literatura oderpegowa także może poruszać ważne kwestie społeczne. Książkę czyta się z zainteresowaniem, scenariusz jest całkiem dobrze przemyślaną i misterną intrygą, która ma na celu pogrążenie Duce'a i odebranie mu władzy. Wątki splatają się ze sobą, a Duce miota się w różnych kierunkach próbując rozwiązać kilka spraw na raz. Bohaterowie nakreśleni są dosyć mocną, wyraźną kreską. Nie są kolejnymi wampirami, którzy nie mają co ze sobą zrobić, lecz przedstawieni są także jako ludzie, którzy gdzieś się urodzili, wychowali i przez to są złączeni ze swoją społecznością. A przynajmniej byli, do czasu aż zrozumieli, że nie można być częścią społeczeństwa będąc Spokrewnionym. Bardzo dobry temat i całkiem zacna realizacja. Powieść Blood In, Blood Out przeznaczona jest dla dojrzałych czytelników. Wiadomo - gdzie bohaterem jest Afroamerykanin, w dodatku członek gangu, to od razu można spodziewać się wulgaryzmów śmigających po stronach książki jak pociski z pepeszy. To się sprawdza. Do tego dochodzą jeszcze pseudo-erotyczne łóżkowe zapasy głównego bohatera z panną Moora. Na pewno miało to przyciągnąć małoletnich czytelników, co samo w sobie jest zgrabnym zabiegiem marketingowym, acz do samej książki nic nie wnosi. Problemem tej powieści jest to, że autor nie do końca stosuje zasady jakimi rządzi się świat Spokrewnionych, a które znane są dzięki grze fabularnej. Bohaterowie mordują ludzi na prawo i lewo, jakby byli w filmie akcji i nie robi to na nich żadnego wrażenia. Tak jest też z Więzami Krwi, które powinny powstać pomiędzy Ducem a Persephoną w wyniku ich łóżkowych perypetii, a objawiać się przywiązaniem i lojalnością. Nie muszę chyba nikomu mówić, że ta druga cecha zostanie szybko i boleśnie pominięta, by tylko scenariusz mógł iść dalej. Jest to pewnego rodzaju niekonsekwencja, ale można ją autorowi wybaczyć. Trudniej wybaczyć jednak tłumaczenie czytelnikowi pewnych zdarzeń czy terminów akapitami, które wyglądają jakby były żywcem wyjęte z podręcznika do gry fabularnej. To, co Gregowi Stoltze udało się doskonale poprzez dwuzdaniowe cyniczne objaśniające opisy, tutaj zdaje się być wymęczone i nijakie. Do tego opisy takie zaburzają rytm powieści, gdy nagle w środku akcji czytelnik częstowany jest dwoma akapitami opisującymi jakiś termin. Jest to co najmniej denerwujące. Dotychczasowa twórczość autora Blood In, Blood Out, Luciena Soulbana, zamyka się w krótkich opowiadaniach do różnorakich antologii oraz do pisania podręczników do gier fabularnych. Drugi tom powieści osadzonych w świecie Vampire: the Requiem to jego pierwszy dłuższy tekst literacki, co wyraźnie widać. Książka jest nierówna - czasem narracja sprawnie mknie do przodu, by za chwilę zatrzymać się na nudnawym fragmencie. Przez fragmenty takie warto jednak przebrnąć, gdyż całościowo powieść nie jest aż taka zła, jak by się mogło wydawać na samym początku.

Kup teraz:
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta

Komentarze


Bagheera
    Książka słabawa,
Ocena:
0
fabuła naiwna, scenariusz wcale nie jest misterną intrygą, tylko zbiorem kolejnych scen polegających na naparzaniu się bądź to na pięści, bądź na spluwy, bądź na samochody.

Do tego autor ma tyle warsztatu, co zdechły pies i w porównaniu z autorem pierwszego tomu wypada nader nieudolnie.

Podobała mi się jedna scena, a to stanowczo za mało, żebym miała jeszcze kiedyś przeczytać coś autorstwa tego pana.
01-12-2006 13:12
~Myrkull

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Popieram przedmówcę, książka może nie jest tragiczna, ale w porównaniu do pozostałych pozostawia wiele do życzenia i można ją sobie odpuścić. Mi podobał się jeden motyw, Chocolate Milk. 3/6
22-03-2008 21:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.