» Recenzje » Blaze - Stephen King

Blaze - Stephen King


wersja do druku

Po nitce do kłębka

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Blaze - Stephen King
Blaze to książka Stephena Kinga, którą napisał na przełomie lat 1972/3 pod pseudonimem Richard Bachman. Jak we wstępie wspomina: "przeczytana po zakończeniu okazała się absolutną kupą". Dopiero wiele lat później, po poprawkach, ukazała się w druku i trafiła do rąk czytelników. Oto ona.

Sam wstęp Stephena Kinga (to dopiero cudo, pisać wstęp do własnej książki wydanej pod pseudonimem) zasługuje na osobny akapit. Z reguły bardzo lubię czytać wstępy, komentarze i tym podobne, które wyszły spod pióra tego autora. Jako że jest gawędziarzem, to nawiązuje do swoich innych książek, czasem też ujawnia swoje zdanie na różne tematy i przyprawia czytelnika o spazmy śmiechu. Udaje się również wyłowić niektóre szczegóły z życia pisarza czy jego zwyczaje czytelnicze. Nie wiem, jak inni do tego podchodzą, ale od razu poczułam się mniejszym niechlujem, gdy przeczytałam, że nie tylko ja jem przy czytaniu.

Gdy czytelnik, który zna horrorową stronę pisarstwa Kinga, choć za nią nie przepada, czyta taką książkę, jak Blaze, może zadawać sobie pytanie: "dlaczego, u licha, ten człowiek zawraca sobie głowę horrorem? Przecież tak świetnie pisze?!". Ta książka, obok Misery, Colorado Kida czy Ostatniego bastionu Barta Dawesa, jest świetnym przykładem na to, że tak właśnie mogłoby być. Autor spokojnie mógłby odstawić na bok swoje horrory i tylko pisać takie powieści, jak ta - pomysłowe, pełne podskórnego napięcia obyczajówki. Z wiarygodnymi, niebanalnymi bohaterami i sytuacjami, które tylko z pozoru wydają się być proste.

Blaze ma tylko jednego głównego bohatera, a akcja dotyczy kilku dni z jego życia, kiedy duży, niezbyt rozgarnięty mężczyzna decyduje się na zrobienie rzeczy, która przerasta jego możliwości. Właśnie ten bohater podobał mi się najbardziej. Sposób jego opisania, umieszczanie w tekście retrospekcji, dzięki czemu poznajemy przeszłość Clay’a ‘Blaze’ Blaisdella, to majstersztyk. Przeszłość, którą można byłoby opisać w trakcie jednego rozdziału, została rozciągnięta na prawie całą książkę. W dodatku, życie głównego bohatera nie kryje praktycznie żadnych niespodzianek; w literaturze istnieją dziesiątki podobnych. Ale, co najbardziej niezwykłe, nie nuży ono ani przez chwilę. Co więcej, cięcia i retrospekcje pogłębiają tylko nastrój napięcia i następują dokładnie w takich momentach, by czytelnik był ciekawy, co będzie dalej. Bez problemu potrafię sobie wyobrazić autora, który siedzi, tnie tekst i zaciera ręce mówiąc: "chcecie zobaczyć, co było dalej? To musicie przeczytać do końca!".

Jest to prawdą, albowiem dopiero na ostatnich stronach książki dowiadujemy się dwóch najważniejszych rzeczy - jak powiódł się plan Blaze’a, w jaki sposób doszło do tego, że podjął się jego realizacji oraz kim on jest. Przypomina to podążanie po nitce do kłębka, do czego King często zmusza swoich czytelników, przedstawiając nim swoich bohaterów. Nic nie jest wyłożone na początku, na kolejne elementy trzeba poczekać, czyli – doczytać.

Do sposobu pisania Kinga nikogo chyba nie muszę przekonywać. Co prawda znam osoby, którym jego styl nie odpowiada, ale są też tacy, którzy, choć samego Kinga nie lubią, nie mogą mu odmówić warsztatu. To można oceniać przy nowych czy początkujących autorach. Samo nazwisko tego autora świadczy o klasie przyciągającą jak magnes i zapewniającą wielu czytelników czekających na następne pozycje autora, które następnie kupią w ciemno.

Książka może nie odpowiadać czytelnikom spragnionym pościgów i zwrotów akcji. Mimo że historię Blaze’a można w pewien sposób określić jako powieść sensacyjną, ona tylko czerpie z sensacji pewne elementy fabuły, które zresztą i tak są okrojone oraz zredukowane do minimum. Bo stanowią tylko rusztowanie, na którym autor buduje obraz głównego bohatera. W książce nie znalazłam też niczego niespodziewanego czy oryginalnego. Czasem wydaje mi się, że te przymioty należą do świata fantastyki, a tej w Blaze’u raczej trudno się doszukać. Nie wiem, ile w tej książce jest młodego Kinga, który stworzył podstawy, a ile doświadczonego autora poprawiającego swój tekst sprzed lat, ale efekt całkowicie mi odpowiada.

Książkę pochłonęłam w jedno świąteczne popołudnie. Znalazłam w niej historię człowieka opowiedzianą przez świetnego gawędziarza. Czytelnik ma świadomość, że wie o czymś, czego nie dowiedział się nikt inny – począwszy od motywów postępowania Blaze’a, przez jego działanie, po związki z innymi ludźmi. Czytając tę pozycję, w pewnym momencie zastanawiałam się, czy w moim życiu również było coś, o czym nie pamiętam, bo byłam za mała lub nieświadoma. Padły również pytania o przeznaczenie, związki z duszami umarłych. Ale, jak sądzę, wielu innych czytelników również będzie miało pytania, zrodzone z lektury dobrej powieści. Bo taka jest zaleta udanych książek, czyż nie?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Blaze
Autor: Richard Bachman (Stephen King)
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
Wydawca: Prószynski i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 6 listopada 2007
Liczba stron: 272
Format: 142 × 202 mm
ISBN-13: 978-83-7469-609-8
Cena: 32,00 zł



Czytaj również

Baśniowa opowieść
Bracia Grimm w królewskim wydaniu
- recenzja
Outsider
Sztandarowy King
- recenzja
Roland
Pierwsze kroki na najdłuższej z dróg
- recenzja
To
To
Tysiąc stron (nie)strasznej nudy
- recenzja
Koniec warty
Powrót do korzeni
- recenzja
Po zachodzie słońca
Raz lepiej, raz gorzej
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.