» Relacje » Biały Kruk 2006

Biały Kruk 2006


wersja do druku
Redakcja: Grzegorz 'Thoron' Tusznio

Biały Kruk 2006
Do Białej Podlaskiej, przy wtórze całkiem przyzwoitej pogody, dobrych humorów i w towarzystwie grupy przyjaciół z lubelskiego klubu „Grimuar”, dotarliśmy w sobotnie przedpołudnie. Wiedząc, że tak czy siak nie zdążymy już na otwarcie konwentu, udaliśmy się spacerkiem w stronę I LO zwanego „Kraszakiem”. Nawet gdybyśmy nie mieli ze sobą tubylca, na teren konwentu trafilibyśmy bez najmniejszych problemów. Mapka na stronie internetowej Białego Kruka, była przejrzysta i zrozumiała, a sama szkoła oddalona od PKSu o niecałe 10 minut spokojnego marszu. Po drodze dane nam było minąć budynek lokalu o chwytającej za serce nazwie „Galeon”, znanej nam już jako knajpa konwentowa, lecz nie zaglądaliśmy tym razem do środka. Akredytacji towarzyszyła miła atmosfera. Przy okazji poinformowano nas o lokalizacji toalet oraz, po ustaleniu, że chcemy nocować w sali lekcyjnej a nie gimnastycznej, zaprowadzono nas na pierwsze piętro, gdzie oddano w nasze władanie duże, przestronne i całkiem sympatyczne pomieszczenie. Jedynym zgrzytem na tym etapie pobytu był ochroniarz, który na samym wstępie sprawdził nam plecaki, a ponieważ plecak miałam duży i wypchany, zajęło to trochę czasu. Z innych konwentów wyniosłam przekonanie, że tuż po przyjeździe dobrowolne rewizje nie powinny się odbywać, gdyż sprawia to ogromnie dużo kłopotów. Kiedy zapytałam jednego z organizatorów o powód takiegoż postępowania, uzyskałam konkretną i logiczną odpowiedź: konwent w Białej Podlaskiej i w tym budynku organizowany jest po raz pierwszy i jeśli pojawią się jakiekolwiek problemy - po raz ostatni. Zdecydowano zatem unikać wszelkich kłopotów, zwłaszcza tych, które można wykluczyć w stosunkowo prosty sposób. Odpowiedź mnie usatysfakcjonowała i chętnie pokazałam zawartość plecaka. Pierwszy rzut oka na teren konwentu przyniósł ze sobą niejakie zdziwienie- całkowity brak ludzi, cisza, spokój. Pomyśleliśmy, że uczestnicy wciąż przybywają, jednak, jak się okazało, mniej więcej taka sytuacja trwała już do końca konwentu. Wypytując organizatorów, dowiedziałam się, że konwent gościł nieco poniżej setkę osób, czasami jednak zdawało się, że dużo mniej, prawdopodobnie ze względu na naprawdę duży (a raczej zbyt duży) budynek oddany do dyspozycji konwentowiczów. Tak było i w tej sytuacji, spowodowanej w dużym stopniu faktem, że połowa uczestników konwentu opuściła budynek w celu zaliczenia popularnego punktu programu, jakim były walki na otulinowce (miecze wykonane z rurek PCV, otuliny i taśmy izolacyjnej). Niemniej jednak rozłożyliśmy karimaty i zagospodarowaliśmy swój teren, po czym otworzyliśmy informatory i poczęliśmy z zapałem zapoznawać się z programem. Pierwszą rzucającą się w oczy sprawą, był brak mapki w informatorze konwentowym. W zamian za to, na terenie całej szkoły (co kilka metrów) były one porozwieszane, zaraz obok programu konwentu. Dobry pomysł- gdziekolwiek nie byłam, nie mając przy sobie informatora, zerknąć mogłam na to, co i gdzie odbywa się w danym momencie. Drugą rzeczą na którą zwróciła uwagę to fakt, że tylko część prelekcji miała w informatorze swój rozszerzony opis. Pozostałe albo miały sugestywne tytuły, albo w ogóle nie były opisane. Dwa bloki prelekcyjne, jeden konkursowy i blok o chwytliwej nazwie „Turnieje”- taki zasób atrakcji dla uczestników przygotował nam Bialski Klub Miłośników Fantastyki „Biały Kruk”. Jak się okazało, było to zdecydowanie za dużo... Ze względu na małą ilość uczestników i popularność niektórych punktów programu, wiele prelekcji zakończyło się wywieszeniem kartki: „Z powodu braku uczestników prelekcja odwołana”, nie odbył się również LARP detektywistyczny Secret du Roi, gdyż zapisały się na niego aż dwie osoby. Najwięcej gości ściągały, jak zwykle, konkursy, w tym przesympatyczny konkurs wiedzy o filmowym horrorze, konkurs na najlepszego MG składający się z kolejnych „questów” do opisania lub opowiedzenia przez startujących, konkurs wiedzy filmowej „kto to powiedział”, na którym zdecydowanie królowały cytaty z Braveheart, konkurs Mad-Maxowy, zdominowany przez część drugą trylogii, czy konkurs wiedzy o Japonii. Prelekcje zbierały raczej niewielką ilość słuchaczy, muszę jednak przyznać, że prelegowanie w małym gronie, w dodatku tak sympatycznym, ma swoje zalety. Niewielka ilość gości stanowiła też zaletę w przypadku prelekcji multimedialnych- organizatorzy zaoferowali bowiem monitor komputera zamiast rzutnika, który, przy dużej ilości uczestników, stanowiłby nie lada problem. Ze swoich własnych obserwacji i z relacji znajomych odwiedzających różne punkty programu wynika jednak, że spora część prelekcji czy konkursów była przygotowana raczej słabo. W wolnych chwilach i wieczorami bardzo sympatycznym akcentem było to, że w każdej chwili można było pójść na salę gimnastyczną, wypożyczyć sobie miecze otulinowe. Na terenie konwentu działała również mała Księgarnia Podlaska, w której zakupić można było głównie powieści z nurtu fantasy i słabo zaopatrzony barek (zupki chińskie, batoniki, bułeczki z mikrofalówki), który klub Biały Kruk prowadził własnym sumptem. Na uwagę zasługuje również knajpa konwentowa „Galeon”, w której, przy świetnym wystroju i fenomenalnych szantach, można było tanio zjeść naprawdę dobrą pizzę i napić się piwa z 10% zniżką konwentową. Podsumowując: uczestnicy wprawdzie ilościowo nie dopisali, ale ja wspominać będę Białego Kruka z wielką sympatią. Ciepła atmosfera, wielu znajomych i całkiem miła lokalizacja konwentu sprawiły, że bawiłam się bardzo dobrze, a wszelkie sprawy mniej przyjemne wynikały jednak ze zjawisk niezależnych od organizatorów. Jak na pierwszy konwent w Białej Podlaskiej i w ogóle pierwszą tego typu imprezę organizowaną przez Białego Kruka, muszę Organizatorów pochwalić i sądzę, że nawet ze znacznie większa ilością uczestników również by sobie poradzili. Życzę im lepszej reklamy, prelegentów z większym rozmachem i charyzmą, co najmniej dwukrotnej ilości uczestników i Galeonu także w przyszłym roku. Minusy:
  • zbyt duża szkoła jak na tak małą ilość uczestników, co nie sprzyjało integracji
  • brak opisów wszystkich prelekcji w informatorze
  • zbyt bogaty program, znów, jak na tak małą ilość słuchaczy
Plusy:
  • naprawdę pomocni organizatorzy,
  • brak zmian w programie, errat i innych niepotrzebnych zmian,
  • rewelacyjna i tania knajpa konwentowa z szantami,
  • świetna lokalizacja konwentu,
  • mała księgarenka (Księgarnia Podlaska),
  • sympatyczna, niemalże „rodzinna” atmosfera.
Podsumowanie: malutki, przyzwoity konwencik bez rewelacji, ale też bez katastrof, błędów i specjalnych niedociągnięć.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Excray
    Ten tubylec..
Ocena:
0
..to ja. Hihi.
29-05-2007 20:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.