» Artykuły » 1. wrażenie » Battlefield: Bad Company 2

Battlefield: Bad Company 2

Battlefield: Bad Company 2
Pierwsza część Bad Company mnie nie porwała. Po zabawie z demem jej kontynuacji już wiem dlaczego - zupełnie zignorowałem tryb multi. Bogatszy o nowe doświadczenia, oceniam to jako duże uchybienie.

BC2 potwierdza, że seria Battlefield to dynamiczne strzelaniny na sporych połaciach terenu, z wykorzystaniem pojazdów bojowych. O sukcesach na tytułowym "polu walki" decyduje nie tylko zgranie zespołu i wykorzystanie transporterów opancerzonych, czołgów czy helikopterów, ale także częste sięganie po granatnik i wyrzutnię rakiet. Cięższa broń okazuje się niezmiernie skuteczna przy budowaniu sobie alternatywnych ścieżek przez ściany z żelbetonu.

Koderzy z DICE udowodnili już w poprzednim BC, że burzenie środowiska to nie tylko zabieg kosmetyczny, który świetnie nadaje się do promowania tej gry na tle konkurencji. To naprawdę się sprawdza i całkowicie zmienia rozgrywkę w stosunku do możliwości, które oferuje na przykład Modern Warfare 2. Grafika najnowszego dziecka Szwedów może nie olśniewa, ale też nie zawodzi. Widok, jaki zostaje po pięciu minutach walki pozycyjnej na terenie zabudowanym sprawia, że daleki jestem od zarzutów. Dodatkowym atutem są mięsiste odzywki, którymi rzucają w swoich ojczystych językach amerykańscy i rosyjscy wojacy.

Demo nie daje dużych możliwości rozgrywki, pozwala jednak poczuć przedsmak pełnej wersji, do której premiery coraz bliżej. Każdy gracz, po szybkim i bezbolesnym założeniu konta w sieci Electronic Arts, otrzymuje własny profil, na którym gromadzone jest doświadczenie. Do wyboru pozostają klasyczne specjalizacje znane już z sieciowych strzelanin. Zabawa w zaczajonego snajpera daje dużo frajdy, jednak od bycia samotnym myśliwym bardziej bawiła mnie funkcja inżyniera. Jak nie naprawiałem uszkodzonego czołgu, to zza krzaków, "na partyzanta", ostrzeliwałem z rakietnicy wraży transporter albo strzelałem do nieświadomego mojej obecności wroga z karabinka z tłumikiem. Czysta przyjemność.

Do dyspozycji graczy pozostaje niestety tylko jedna mapa z pojedynczym trybem gry. Rozmiar terenu i etapowość rozgrywki nie wywołały u mnie znużenia, chociaż demku poświęciłem prawie pięć godzin! Nie wiem, czy mogę znaleźć lepszy powód do rekomendacji – w końcu to tylko próbna wersja. Co prawda rozwój postaci na kolejne poziomy oraz odblokowywanie lepszych broni i modyfikacji też są mocno ograniczone, ale autorzy osiągnęli swoje powodując u mnie silny niedosyt.

Premiera Battlefield: Bad Company 2 już 5. marca, pozostaje mi jedynie polecić wykorzystanie tego czasu na przetestowanie dema. Ja nie mam wątpliwości – już rozglądam się za opcjami preorderu pełnej wersji. Gra oferuje ciekawe możliwości rozwoju i awansów postaci, a ta jedna plansza pokazuje, że mamy do czynienia z napakowaną akcją grą o dużym potencjale. Co prawda zdarzają się gracze, którzy zamiast wspólnie atakować przyczółek wroga, wolą sprawdzać możliwości przyspieszenia rosyjskiego BTR-a na pobliskich jodłach, ale jestem pewien, że na brak rasowych fanów FPS-ów na serwerach nie będzie można narzekać. Kto wie, może nawet dam się porwać trybowi dla jednego gracza, acz jest to dla mnie sprawa drugorzędna. Sama rozgrywka wieloosobowa powinna sprawić dostatecznie dużo satysfakcji.

Przemysław Pawełek jest dziennikarzem Polskiego Radia
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta



Czytaj również

Battlefield 1
Znowu pierwszy
- recenzja
Battlefield Hardline
Bad Boys w Świecie Battlefield
- recenzja
Battlefield 4
Masfield 4.0
- recenzja
Battlefield 4
Powrót na pole bitwy
- recenzja
Battlefield 4
Battlefield znów zaskoczy? Sprawdź sposób na odpoczynek

Komentarze


nataniel
   
Ocena:
0
Niezle, 22 lutego ukazuje sie recka z poleceniem zagrania w demo, ktore skonczylo sie 25. lutego :)

A BC2 rzadzi absolutnie :)
26-02-2010 15:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.