» Recenzje » Batman – Mroczny Rycerz. Glina, tom 4

Batman – Mroczny Rycerz. Glina, tom 4


wersja do druku

Człowiek z gliny

Redakcja: Balint 'balint' Lengyel

Batman – Mroczny Rycerz. Glina, tom 4
Po czterech odsłonach serii Batman: Mroczny Rycerz powstałej w ramach Nowego DC Comics, nadszedł czas na ostatnią część cyklu noszącą tytuł Glina. Podobnie jak w poprzednich tomach, tak i w tym przypadku możemy mówić o wzlotach i upadkach.

Joker? Bane? Ra's al Ghul? Pingwin? Niemal każdy fan Nietoperza zna co najmniej kilka historyjek z wymienionymi łotrami. Gotham zdecydowanie nie jest bezpiecznym miejscem i poza głównymi przeciwnikami Gacka, łatwo można spotkać tam również mniej słynnych, za to nie mniej diabolicznych antybohaterów.

We wcześniejszych albumach scenarzyści (początkowo był nim David Finch, ale w drugim albumie pałeczkę przejął Gregg Hurwitz) zaprezentowali nam kilku ważnych antagonistów Batmana, m.in. Stracha na Wróble i Bane’a. W ostatnim tomie na pierwszy plan wysuwa się inny aktor – Basil Karlo, lepiej znany jako Clayface oraz Man-Bat.

Chociaż cały komiks obejmuje trzy historie, to zmiennokształtnemu wrogowi Nietoperza, Gregg Hurwitz poświęcił najwięcej miejsca w Punkcie krytycznym, skupiając się na genezie łotra, który niegdyś był zwykłym, do bólu przeciętnym aktorem marzącym o wielkiej sławie i światłach Hollywood. Motywacja Basila, od młodych lat odtrącanego przez innych ludzi, została pokazana całkiem nieźle. Nie inaczej ma się kwestia nabycia zdolności zmieniania kształtów oraz sposób, w jaki stał się przestępcą. To niełatwy przeciwnik dla Batmana – silny, szybki, w dodatku mogący uciec z więzienia przez najdrobniejszą szczelinę. Pojedynek obu postaci obserwuje się przyjemnie i nawet pomimo niezbyt dużej oryginalności, historia potrafi wciągnąć.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Bardzo duża w tym zasługa Alexa Maleev’a, który prezentuje nam Gotham mroczne, brudne i pełne niebezpieczeństw. Skąpane w mroku kadry wraz z realną groźbą, że Clayface może czaić się tuż za plecami, przybierając postać zwykłego przechodnia, tworzą atmosferę zaszczucia i wymuszają na Nietoperzu niezachwianą koncentrację. Kreska miejscami co prawda nie prezentuje się wyraziście i trafiają się plansze nakreślone jakby pośpiesznie, lecz więcej jest tych solidnych. Pojawiają się również inni arcyłotrowie, lecz w ich przypadku można mówić o co najwyżej epizodycznych rolach, podobnie jak o co bardziej słynnych stróżach prawa, m.in. Gordonie i Bullocku. Ostatecznie opowieść wypada bardzo przyzwoicie i pozostaje godna polecenia, chociażby przez wzgląd na wyczuwalny klimat oraz wciągającą fabułę.

Druga historia różni się w wielu elementach od pozostałych opowiadań. Po pierwsze Anioł ciemności traktuje o handlu ludźmi, a po drugie – to powieść całkowicie pozbawiona "chmurek". Nie uświadczymy ani jednej linii dialogowej, lecz bynajmniej nie stanowi to problemu – rysunki są bardzo wyraziste i bez trudu jesteśmy w stanie śledzić fabułę i jej zwroty. Poważna tematyka została intrygująco rozbudowana i poza samym pomysłem niemego komiksu, otrzymaliśmy bardzo dobre rysunki Alberto Ponticelliego. Rozwiązania fabularne może nie należą do szczególnie błyskotliwych a niektóre kadry zostały wręcz przerysowane by dobrze odwzorować sytuację bez użycia słów, ale nie przeszkadza to w odbiorze, a wydźwięk historii może się podobać.

Oba opowiadania trzymają dobry poziom i chciałoby się rzec, że najlepsze dostajemy na koniec w postaci trzeciej i ostatniej historii. Niestety byłoby to wierutne kłamstwo, gdyż Inwestor-Drapieżca poświęcony Man-Batowi bez wątpienia trzeba określić najsłabszym punktem albumu. Drapieżnik jest o wiele silniejszy niż kiedykolwiek, a spotkanie z nim stanowi poważne zagrożenie nawet dla naszego herosa, jednakże scenariusz nie rzuca na kolana i zdecydowanie jest nastawiony na bezpośrednie starcia obu postaci. Opowieść jest całkowicie pozbawiona fajerwerków, pomimo usilnych starań Hurwitza próbującego zaskoczyć paroma zwrotami akcji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Na uwagę zasługuje za to oprawa graficzna, ale i przy niej nie można uciec przed narzekaniami. Niektóre plansze Ethan Van Sciver potraktował po macoszemu, czego efektem są pustawe kadry, które czasem wprawdzie potęgują napięcie pomiędzy postaciami, ale już w innym przypadku sprawiają, że czym prędzej chcemy przenieść wzrok na kolejną stronę. W końcowej fazie potknięcia stają się bardziej zauważalne, jak np. krew, wyjęta rodem z kiczowatych filmów i przypominająca ketchup. Rysownik udowodnił za to, że bardzo dobrze czuje się w zapełnianiu większych, stronicowych lub nawet dwustronicowych plansz, kadrami dynamicznymi i szczegółowymi. Największe wrażenie robi jednak sam Man-Bat. Nietrudno się zorientować, że Van Sciver włożył wiele pracy w jego jak najbardziej drobiazgowe przedstawienie. Na plus należy też zaliczyć klimat, który nie odstaje względem poprzednich historii, dzięki czemu Gotham od pierwszej do ostatniej strony pozostaje miejscem wybitnie nieprzyjaznym, ale jednocześnie przyciągającym swym mrokiem.

Poza "niemym opowiadaniem" słabo wypada sam Batman. Mroczny i posępny, ale jakby pozbawiony charakteru. To samo tyczy się większości postaci. Poza Clayface’m i Alfredem nie odnajdziemy tu więcej person godnych uwagi, a w dużym stopniu rozczarowuje Man-Bat, pełen buty i arogancji, ale w gruncie rzeczy – nijaki. Dobrze pokazano za to relację Nietoperza z Alfredem – nie po raz pierwszy możemy odczuć łączącą ich więź, a panowie pomimo częstych rozpraw o ważkich tematach, nie skąpią sobie także kąśliwych uwag. 

Glina raczej nikogo nie zachwyci, ale też nie można powiedzieć, że zasługuje na zapomnienie. Nieźle wypadają historia ze zmiennokształtnym Clayface’m i niema opowieść o handlu żywym towarem, choć już pojedynek z Man-Batem sprawia wrażenie zmarnowanego potencjału. Podobać się może za to konsekwencja w budowaniu gęstej atmosfery Gotham już od pierwszych stron, oraz większość prac grafików. Niestety daje znać o sobie bolączka całego cyklu - dobre momenty stale przelatają się z kiepskimi - ale ostatecznie dostajemy przyzwoity produkt, w sam raz na wieczór lub dwa niezobowiązującej rozrywki.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Batman – Mroczny Rycerz. Glina, tom 4
Scenariusz: Gregg Hurwitz
Rysunki: Alex Maleev, Ethan Van Sciver i inni
Wydawca: Egmont
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 176
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-281-1809-6
Cena: 75 zł
Wydawca oryginału: DC Comics



Czytaj również

Batman – Mroczny Rycerz #2: Spirala przemocy
Szaleństwa nowa odsłona
- recenzja
Nowe DC Comics. Batman #02: Miasto Sów
Za dużo sów
- recenzja
Batman. Wyjątkowo mroczna noc
W obronie złoczyńcy
- recenzja
Batman. Ego i inne opowieści
Jeden autor, różne style
- recenzja
Ultimate X-Men #4
Nowy scenarzysta, nowe przygody
- recenzja
Ultimate X-Men #3
Kiedy lud mutantów przemówił
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.