» Blog » Ava 2010- BSR
26-07-2010 17:09

Ava 2010- BSR

W działach: konwenty | Odsłony: 5

Ostatnio jakoś opuściłam się w pisaniu BSR [Bardzo Subiektywnych Relacji] z konwentów, na których byłam, pomijając z braku czasu/niewyspania/zapominalstwa/braku motywacji wrażenia z Pyrkonu [długo by tu…ale już nie ma sensu], oraz DFów [fajnie, coraz lepiej, czekam na więcej].

Ciągnący się już pół miesiąca ogólno domowy remont nie pomaga, czuję się przytłoczona przez stos domowych gratów przenoszonych z jednego miejsca na drugie, dlatego dziś, siedząc po godzinach w pracy, zabrałam się za pisanie krótkiej BSR z Avy, bo potem nie napiszę, choćby z nieba żabami i innymi paskudztwami [no dobra, żaby nie są paskudne] padało.

Więc jeszcze raz- to będzie subiektywne - co znaczy, że jest opinią jedynie moją, nie miały na nią wpływu opinie innych ludzi, a jedynie moje własne obserwacje i doświadczenia, dlatego dopuszczam, co więcej, pochwalam, istnienie zdań różniących się od mojego w każdej opisywanej kwestii.

Nie jest to relacja oficjalna, więc pomijam bez żenady wszystko, czego nie doświadczyłam, nie widziałam. Co znaczy, że relacja jest…to w sumie nie relacja nawet, bo to coś jest mega wybiórcze.

A więc od początku- pogoda niecacy, bo gorąco, ale droga na Avę, mimo, że niekrótka, okazała się pasmem radości i niesamowicie przyjemnym doświadczeniem [z pominięciem korka ~50km przed Wawą i trzykrotnego podejścia do desantu w okolicach konwentowej szkoły]. Sms wysłany przez Azi do Mieszkającego w Wawie Kolegi: „Kto, do cholery, projektował to miasto? Stevie Wonder?” (cytat mniej więcej dosłowny) [tu następuje przerwa dla Szanownych Czytacieli na krztuszenie się jedzeniem, piciem, wybuchy szczerej radości i serię dziwnych znaczków uświadamiających Wam, że, niestety, ani Aź, ani ja nie możemy sobie przypisać autorstwa tego, przecudnej urody zresztą, tekstu, oddającego wyjątkowo trafnie stan ducha naszej trójki]. Podziękowania za wspólną drogę na konwent pędzą z szybkością ponadświetlną do Ramela, którego samochód okazał się najwspanialszą rzeczą, jaka może się przydarzyć podczas >30 upałów [Klima!!! :D], oraz Azi [jak zwykle-im dłużej razem siedzimy, tym więcej absurdu koło nas się tworzy ;) –miłego absurdu, więc zjawisko jest pozytywne :D]

Na teren Avy dotarliśmy po 20. Przewidywalnie, upał, zero kolejek na akredytacji, od progu starzy, dawno nie widziani znajomi, poczułam się niemal domowo :D. Po czasowym upchnięciu gratów w sleepie drugoerowo-wielosowym potuptałam na swoją prelekcję [22 w piątek, myślałam, że nikomu się nie zechce w taką pogodę i o dziwnej porze pojawić], miałam na sali wielu konwentowiczów- zdumiewająco dla mnie, ale na adrenalinie podojazdowej udało mi się bez większych wtop i chyba dość skutecznie- obecni wyglądali na zadowolonych- opowiedzieć o truciznach i zwierzątkach, co je produkują. A potem- wiem, to takie zgredowate ;)- wspólnie z Azi i Martinim uznaliśmy, że jedziemy wypocząć. Spać cacy, na tyle, że następnego dnia na teren konwentu dotarliśmy trochę później, niż było zaplanowane. Przeszły nam koło nosa prelki, na które polowaliśmy, ale pojawiło się więcej osób do rozmów, więc całość dnia została poświęcona na socjal w postaci rozmów. Wieczorem wypad do Paradoksu. Hm, przyznam, że dla mnie dość traumatyczny [ratowali go wspaniali ludzie- pozdrawiam :) i przezabawne, choć miejscami [nie czarujmy się, nie miejscami, prawie w całości] niekompatybilne ze mną tematy rozmów przypiwnych :)]. Pierwszy raz się tam wybrałam i- cóż, jestem zdania, że ta knajpa, choć świetna, klimatyczna i ogólnie kultowa- nie nadaje się dla takiego mnóstwa ludzi, jakie przewijało się przez nią w sobotę wieczorem- tłok, temperatura niesocjalna, ogólne wrażenie in minus, niestety, choć sądzę, że miał na nie wpływ jedynie fakt przeładowania lokalu [poza Avą to jest zapewne przyjemne miejsce].

Powrót na miejsce doczesnego odpoczynku, całe 3h snu [poczułam się wreszcie, jak na konwencie] i pobudka. Paskudny robal głupiego przeczucia podnosi łepek sycząc cichutko „a co, jeśli się okaże, że w tej drugiej sali nie ma komputera z projektorem? Cała prelka w postaci prezentacji na marne”. Zignorowałam, uznając, że czarnowidztwo nie pasuje do cudownie chłodnej pogody. Dopracowanie prelekcji, zebranie gratów i ostatni dzień konwentu.

Zgaduj zgadula? Paskudne przeczucie miało rację. Druga sala nie miała kompa z projektorem. Postanowiłam zadziałać hardcore’owo, temat znałam z czasów magisterki, prelekcja została poprowadzona bez slajdów [przemknęło mi przez myśl, że może by orgów ścignąć, ale - niedziela rano? No kurczę, zrobiło mi się ich żal, uznałam, że szkoda męczyć i stresować], co zaowocowało jej znacznym skróceniem [przepraszam obecnych, jeśli zostali rozczarowani]. Czułam pewien niedosyt. Note to myself: upewniać się godzinę przed prelekcją, że będę mieć potrzebny do jej przeprowadzenia sprzęt, Orgowie nie mogą być wszędzie i o wszystkim sami z siebie fusowo wróżąc się dowiadywać.

Cóż- byłam na swoich punktach programu, poza tym nie zobaczyłam nic, po przejrzeniu informatora nie znalazłam w nim niczego, co przebiłoby atrakcyjnością możliwość spotkania ze znajomymi, więc darowałam sobie program bez żalu, a jedynie z dość smutną refleksją, że nie skorzystałam z co najmniej 98% atrakcji przygotowanych przez Orgów. Zasadniczo nie żałuję :D. Nie po to jeżdżę na konwenty- już nie po to ;D.

Plusy konwentu:

- akredytacja [jak zwykle nie miałam z nią żadnego problemu, cieszy mnie niezmiernie fakt powrotu do lokalizacji sprzed 2 lat, choć miejsce jest wąskim gardłem konwentu]
- uczynni orgowie- kiedy już udało się zlokalizować orga, okazywał się kompetentny, uprzejmy i bardzo pomocny
- sama lokalizacja konwentu [szkoła jest duża, nie przeszkadzały mi chwilami puste korytarze, to miejsce ma niesamowity potencjał-tereny zielone wkoło zachęcały do spędzania czasu poza salami prelekcyjnymi :D]
- akcja dotycząca zgłoszenia w charakterze potencjalnego dawcy komórek macierzystych- popieram- wspaniałe, śliczne, czterema kończynami i całą sobą wyrażam zachwyt-ogromny plus, przewielki!!!!
- ludzie obecni na konwencie- jak zwykle podnosili swoją obecnością poziom imprezy, dzięki nim moje wrażenia pozostały pozytywne, mimo kilku okazjonalnych powodów do marudzenia-dziękuję WAM WSZYSTKIM, jesteście cudowni :D
- książkiiiii!!! [mam z nimi tak, jak z pokemonami, chciałabym mieć wszystkie, które zobaczę ;)]
- nieodmiennie przyjemne informatory, pomysł na wielkoformatowy plan budynków i sal, oraz rozpiskę atrakcji

Do poprawienia:

- widoczność orgów- żółte koszulki ochrony rzucały się w oczęta, nieodmiennie uważam, że ten kolor jest idealny- niebieskie koszulki gadaczy też były dobrym pomysłem, ale zabrakło mi czerwonych [aż się o to prosiło] dla organizatorów- dzięki temu ciężej Was było zlokalizować, a nie zawsze mieliśmy czas i oczy do wypatrywania innych wzorów identów
- knajpa konwentowa- moim własnym i osobistym zdaniem Paradoks się nie nadaje, ale zrozumiem argumenty pt: brak alternatywy
- mało miejsca do spania- ogromny minus IMHO- w zeszłym roku na potrzeby noclegów dla konwentowiczów była jeszcze przeznaczona sala gimnastyczna, w tym roku była miejscem w którym odbywał się program, przyznam, że to zniechęciło mnie bardzo skutecznie do pozostawania na noc w budynku konwentowym, spanie w przeładowanym sleepie lub na korytarzu to mało pociągająca perspektywa
- mój własny i osobisty minusik za brak kompa na prelce [malenki, bo sobie poradziłam :P]
- jeszcze jeden za fefnaście osób z obsługi, które przewinęły się przez moją piatkową prelkę powtarzając ostrzeżenie o burzy- wiem, że nie patrzy mi bystro z oczu, ale gdybym zapomniała pozamykać okna, to obecni raczej poratowaliby mnie, mam nadzieję, swoim zdrowym rozsądkiem [też malutki, bo doceniam troskę i starania ;)]

I teraz parę słów wyjaśnienia- do Avy mam prawdziwą słabość, więc ją lubię i kropka. I nie przestanę, chyba, że stanie się na niej coś naprawdę niefajnego. Będę konsekwentnie przyjeżdżać, jak się da, to z jakimiś punktami programu, postaram się i tyle, bo wierzę, że warto. Minusy nie przesłoniły plusów, choć zauważam w jakości martwiącą mnie trochę tendencję spadkową.

Moja osobista ocena [program nie wliczony, bo nie zahaczyłam o niego nawet przypadkiem]: 3,5/6. Nieźle, ale czekam na lepiej, bo lepiej było :D :D :D.

Dziękuję Wszystkim obecnym za towarzystwo i to, że po raz kolejny mogłam się w Warszawie pojawić. Do zobaczenia za rok- przyjeżdżajcie na Avę :D

Hm, to nie wyszło krótkie, przepraszam.

Apdejt [godzinny spacer z pracy odświeża muusk i wpływa korzystnie na procesy kumacyjne w głowie Madziulka]:

Byłam na dwóch punktach programu których nie prowadziłam, ale moja obecność na nich jest oczywistą oczywistością i obowiązkowym must see w momencie, gdy nie prowadzę akurat czegoś swojego, lub nie jestem zajęta Bardzo Ważnymi i Nie Cierpiącymi Zwłok(i) Sprawami, czyli na prelekcjach TORa i Quada, przy czym, jako, że sami Szanowni Prelegenci uparcie odmawiają zaliczenia do swoich statystyk mojej obecności na nich [sytuacja z pierwszej- pytanie- kto był już kiedyś na jakiejkolwiek naszej prelekcji?-Madziulek zajęty grzebaniem w torbie podnosi łapkę- za chwilę słychać rozbawione: nie, Madzia, Ciebie nie liczymy (brakowało tylko cierpiętniczego wzniesienia oczek do sufitu i westchnienia-pasowałoby jak ulał :D), sytuacja z drugiej- podobnie]- ja również uparcie będę twierdzić, że nie byłam na żadnych punktach programu, z drobną korektą: tych nieoczywistych pod względem mojego pojawienia się na nich. Acha, bo jeszcze reklama: więc, jak zwykle byłam zachwycona, krytykę, marudzenie i bezczelne czepianie się [dlaczego tak mało o...] wyartykułowałam prosto w oczy w/w Prowadzącym, więc nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić na następne z cyklu :D [jaka tam kryptoreklama, to reklama normalna jest i tyle]

Podziękowania pojawią się dziś wieczorem, po odpracowaniu kolejnej rundy sprzątania po- i podczas-remontowego, lub jutro, w razie, gdybym dziś padła nieżywa do łóżeczka.

Komentarze


644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No, ale droga do Warszawy moze byc na prawde ciekawa.

Boze, za nami w samochodzie laska.... :P
27-07-2010 00:47
sethisse
   
Ocena:
0
nie przypominaj mi...to pięknie obrazuje hasło: bur..el na kółkach ;)
27-07-2010 07:24
TOR
   
Ocena:
0
Mam nadzieję, Madziu, że zdajesz sobie sprawę, że ten brak zaliczania do statystyk wynika z twojej wyjątkowości. ;)
27-07-2010 14:16
sethisse
   
Ocena:
0
psujesz mi anegdotkę, wiesz? ;* [oczywiście, że tak :D]
27-07-2010 18:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.