» Blog » Karnawał Blogowy #5 – Nie dymaj swoich współgraczy…
23-10-2009 10:53

Karnawał Blogowy #5 – Nie dymaj swoich współgraczy…

Odsłony: 8

…a przynajmniej nie w kwestii sesji. Napiszę krótko, pomysł wskoczył mi do głowy zgoła impulsywnie pod wpływem nagłej frustracji, która dotyczy mej obecnej drużyny oraz drużyny, którą chciałem reaktywować (a dokładniej – uczestniczyć w jej reaktywacji). Zasady, które wydają się dla mnie najistotniejsze, a to ze względu na to, że w mym lubońskim gronie były nagminnie łamane, to: jako prowadzący, nie dymaj swoich graczy, jako gracz nie dymaj innych graczy i prowadzącego. Rozumiem przez to tyle, że:
  • lepiej umówić się ze szczerością, że sesja odbywać się będzie raz w miesiącu, niż umówić się, na „co tydzień” a potem wykręcać się (bo konwent, bo koledzy, bo egzamin).
  • jeżeli cały team umawia się na konkretną konwencję, nie starasz się jej przełamać.
  • przychodzisz na sesje regularnie albo nie przychodzisz wcale.
  • nie przeszkadzasz w grze współgraczom głupimi zachowaniami.
I tak dalej. To nie jest nawet Umowa Społeczna. To jest wstęp do podstawowej etykiety spotykania się z innymi ludźmi. Liczne traumy z powodu ich łamania przeżyłem. Przykład: spontanicznie umówiliśmy się na sesję. Prowadzący jednak stwierdził, że nie poprowadzi sesji dla tylko dwóch graczy, bo woli dla większej ilości. Gdy wyjaśniłem, że ta „większa ilość” nigdy się nie pojawi, a tak to możemy przynajmniej ustalić w miarę regularne sesje w gronie małym, acz aktywnym, stwierdził, że „ktośtam jeszcze zagrać chce”, co sprawiło, że sesja się nie odbyła wcale i wszystko wskazuje na to, że nie odbędzie. Przykład inny: wraz ze współgraczem uknuliśmy fajną wizję do Warhammera. Zrobiliśmy kontrastujące pod względem charakteru postacie. Jako, że jego postać stała się czarodziejem kolegium śmierci, gdy moja postać kończyła być sługą, stworzyliśmy wielką wizję rywalizacji. On zostanie magiem chaosu, a ja o wiele słabszym magiem cienia, i w pewnym momencie kampanii rozpoczniemy rywalizację. Dlatego zabił mnie, gdy byłem guślarzem, bo chciał mi odebrać mój zaczarowany miecz. I kolejny: mój pierwszy skład rpgowy z Lubonia miał bodajże siedem osób. Na przeciętną sesję przychodziło czterech uczestników. Na każdą sesję wydawałem na esemesy i telefony koło 5 pln, bo nikt nie czuł się zobowiązany informować, czy się pojawi czy nie. Zazwyczaj ostateczny skład osób na sesji był znany dopiero podczas sesji. Mój obecny skład ma tylko trzech graczy, jednak jestem nieustannie przez dwóch z nich dymany, gdyż jakoś wyleciało im z głowy, że powinienem wiedzieć, iż średnio co dwa tygodnie mają koncert/konwent/zlot fanów anime, na który koniecznie muszą jechać. Jeden z tej samej dwójki często też choruje (co akurat trudno mieć mu za złe), a trzeci rozpoczął szkołę weekendową (czego też za złe mieć mu nie mogę). Zasadniczo sesje miały odbywać się co tydzień, w praktyce odbywały co trzy, a obecnie jeszcze rzadziej. To, co mnie najbardziej w tym wszystkim, ładnie mówiąc, wkurza, to moja cierpliwość i wiara w ludzką umiejętność dogadania się. Ale chyba jestem osobą patologiczną, bo nie umiem się z ludźmi dogadać tak, by w znajomość z nimi nie wkładać więcej, niż otrzymuję… Ale czy na pewno? Właściwie z wyjątkiem tych właśnie grup nigdy nie mam tego typu problemów. Potrafię sobie zorganizować tak czas, że na dziesięć miesięcy tylko cztery razy nie pasowała mi sesja (tak jest, choroby), ale jakoś wszyscy pozostali tego czasu nie mają. Ok., wyszedł mi mały frustrat zone. Kompresja poniżej: Jeżeli wiesz, że rpg Ciebie nie kręci; nie lubisz ludzi, z którymi masz grać; nie umiesz sobie zorganizować czasu, bo tydzień w tydzień wydarza się Coś Śmiertelnie Ważnego; wolisz swą własną satysfakcję od satysfakcji współgraczy; masz wzięte z dupy wymagania; nie umiesz odpowiedzialnie przychodzić na sesję, to, do cholery, daj ludziom spokój, bo przez właśnie takich jak Ty zmarnowałem mnóstwo czasu, a mogłem przez te lata sobie znaleźć jakiś normalny skład z Poznania. Składu, który mnie nie wydyma, życzę sobie, a podobnego: Wam wszystkim.

Komentarze


Czarny
   
Ocena:
0
Dodam od siebie, że nie jedna postać zabiła postać Aureusa, a cała drużyna za namową jego oponenta. Zasadniczą kwestią było nie zdobycie miecza, a raczej filozofia postaci Aurego skrajnie różna od filozofii reszty drużyny.

Tak samo było przy zabiciu następnej postaci Aurego w czasie kampanii Neuroshimy. Podobna sytuacja, (prawie) ci sami gracze, ten sam powód (aczkolwiek inny gracz wcielał się w oponenta - również przekonał całą drużynę).

Zgadzam się z wnioskami końcowymi, życzę zaś nie tylko nowego składu (skoro ten spisujesz na straty), ale też tego, że wyluzujesz. I nie ma tu cienia ironii.

Pozdro!
23-10-2009 11:12
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
O, odezwał się. A tak mile nie podawałem personaliów. : P

Jeżeli masz jaja, to przybliż Dokładnie te sytuacje, panie kolego. : ) Czym jest ta "skrajnie różna filozofia", którą opisujesz?
23-10-2009 11:15
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+1
Jakbym słyszał swoje słowa gdy opieprzam poraz n-ty jednego z naszych graczy (a od 2 lat także prowadzącego równolegle ze mną MG). Wystawiał nas masę razy (pozdro :P), często w ogóle podając jakieś kosmiczne wymówki, obecnie wystawia nas już bardziej logicznie to tłumacząc i mniej obiecuje więcej używa zwrotów "nie wiem" "być może", co nie zmienia faktu, że i tak człowiek sobie mniej więcej planuje tydzień bo "być może będziemy mogli grać" a potem się okazuje "a taki chju! nie gramy". Heh...

Chciało by się na taką osobe wypiąć zadkiem, ale co zrobić gdy ta osoba jest naprawdę bardzo dobrym graczem/MG i gra z nią jak już wyjdzie w końcu to fajna sprawa? No szkoda, bo lepszego się nie znajdzie, można liczyć tylko, że z czasem po którymś opieprzu w końcu dany ziom załapie. Naiwne ale cóż.
23-10-2009 11:59
Furiath
   
Ocena:
+2
Takie notki pokazują jak zwykłe życie RPGowców ma się do ugrzecznionych i teoretycznych rozważań :)

Podoba mi się wpis, jest "krwisty" w rzeczywistość.
23-10-2009 16:17
Zuhar
   
Ocena:
0
Dzięki. Dodane.
23-10-2009 22:09
Balgator
   
Ocena:
0
Również smutna rzeczywistość w mojej drużynie :/ Ludzie się pożenili, porodzili dzieci, poszli na zaoczne i inne podyplomowe... i po prostu nie da się zagrać :/
24-10-2009 10:13
Czarny
   
Ocena:
0
Tak ja, jak i Montlord tłumaczyliśmy Ci to już wielokrotnie. Nie widzę powodu, dla którego miałbym to robić jeszcze przy publiczce.

"Jeżeli masz jaja" to dość śmieszny zabieg erystyczny, nie sądzisz?
24-10-2009 11:32
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bo chcę, byś się pochwalił tą sytuacją przed wszystkimi. Zawsze jesteś tak dumny ze swych dojrzałych decyzji, że na pewno wszyscy na tym skorzystają.

Każdy chętnie się dowie, na czym polegają różne rodzaje filozofii postaci. Ja na pewno bym chciał się dowiedzieć.

A jak chcesz po prostu mi spamić pod notką, to możesz to robić po gg.
24-10-2009 12:02
Scobin
   
Ocena:
0
Erm, personalnie się zrobiło, może faktycznie się przenieście na priv?
24-10-2009 12:52
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
E tam, my po gg właśnie mieliśmy półgodzinny dialog o magii i czarodziejach w grach fabularnych. Faktycznie z boku to wygląda na flejm, ale sami traktujemy to z przymrużeniem oka. ; )

Przepraszam wszystkich urażonych. Miszcz jest moim kolegą z drugiego końca ulicy, do obcej osoby bym się tak nie zwracał. : )
24-10-2009 13:18
Czarny
   
Ocena:
+2
Prawda, my zawsze bierzemy się za łby, a i tak kończy się to partyjką Dominiona, czy piwkiem :).

Kwestię filozofii wyjaśnię Ci znowu (pewnie z Monem, będzie prościej) jak się spotkamy.
24-10-2009 13:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.