» Blog » Karnawał blogowy #4 – Ulubione realia
17-09-2009 09:05

Karnawał blogowy #4 – Ulubione realia

Odsłony: 12

Widząc nowy temat karnawału doznaję intrygujących zaburzeń empirycznych. Niby zmysły odczytują „jakie są twe ulubione realia?”, a jednak pamięć rejestruje: „dlaczego tak dużo czytasz i piszesz o Planescape’ie, skoro nigdy nie rozegrałeś w nim nawet jednej sesji?”. Powiem Wam, dlaczego.

Bo bardzo lubię sny i konwencję snu.

I nie mam na myśli jednego z hipotetycznie istniejących planów przejściowych znanego jako Plan Snu, w którym każda istota ma własny kawałek przestrzeni, formowanej na bieżąco, by odzwierciedlić jej sen, do którego przypadkiem może wskoczyć awanturnik i zostać w nim zniewolony. Nie.

Mam na myśli, iż nawet bardzo głupie pomysły można w PSie jakoś logicznie umiejscowić. Wybitnie durna sekta, wierząca w konieczność eliminacji wilków z Karasuthry w celu zbawienia ludzkości? Czemu nie? Jeszcze parę dekad temu miliony ludzi wierzyło, iż świat będzie lepszym miejscem po wysłaniu Żydów do komory gazowej. Ludzkość potrafiła być tak kretyńska, że w PSie wsadzenie fajnych (o ile grywalnych) motywów jest kwestią jedynie rozsądnego położenia geograficznego i dobrania sensownych kontekstów, a i to nie zawsze.

Wykorzystać to można na różne sposoby, ale najbliższe memu sercu są terminy jak: groteska, hiperbolizacja, parabola sytuacji i symbolika szczegółów, rezygnacja z elementów życia codziennego (element konwencji filmowej), brnięcie w podświadomość postaci.

Na mych sesjach rzadko pojawiali się NPC swą postawą wzbudzający szacunek, potężni i dumni wojownicy, sędziwi czarodzieje i tak dalej – chyba nawet nie umiem ich zbyt przekonująco odegrać, o czym świadczą ostatnie sesje L5K. Za to szaleńców potrafię znaleźć dosłownie wszędzie – od odgrywanej postaci gracza, mającej agorafobię i lęk przed bronią palną w Neuroshimie, do biegających po cmentarzach „upadłych” magów Ametystu w Starym Świecie. Płaczący ogr pragnący poznać tajniki bushido? Gdy odgrywam psycholi, okazuje się, że niewiele jest dla mnie rzeczy nie do przebycia – o wiele lepiej odegram zranioną życiem prostytutkę niż jej amoralną i zimną jak podręcznik szablonowych charakterów burdelmamę. Zresztą znacznie ciekawiej wychodzą mi opisy, co postaci się przyśniło, niż co widziała na stoisku podczas jarmarku.

Gdy grałem we Wrota Baldura, sny opisujące naturę Dziecięcia Bhaala oglądałem i czytałem zaintrygowany za każdym razem, choć po trzecim razie przeskakiwałem przerywniki między rozdziałami wprowadzające w fabułę czy opisy questów. W NWN2: Maska Zdrajcy pojawia się postać szamana kroczącego pośród snów lepiej, niż we własnym życiu, a także możliwość wnikania w cudze wspomnienia… Ah, jakże świetnie się w tym czułem! A przecież świat Planescape posiada nieskończoną ilość psychodelicznych narzędzi, które tylko te zadania ułatwiają – na świadka przywołam Tormenta, ale też niesamowicie dziwną książkę „Strony Bólu”.

Zresztą… Czyż gra, w której wiara kształtuje rzeczywistość, wola formuje przestrzeń na Limbo a po Sigil hasa sobie frakcja znana jako solipsyści aż się nie prosi o nutkę schizofrenii?

Joker w ostatnim Batmanie sparafrazował jedno z najgłupszych, ale i najpopularniejszych sformułowań w filozofii popularnej. Jego wersja bardzo pasuje do mych ulubionych realiów: „Co ciebie nie zabije, uczyni ciebie po prostu dziwniejszym”.

Być może dlatego tak lubię, mimo słabego warsztatu literackiego, twórczość Lovecrafta. Perspektywa pozasensualnej i pozaempirycznej grozy, nieopisywalnych i stopniowo odsłaniających swe cienie koszmarów wydaje mi się bardzo, bardzo bliska. I być może dlatego nie lubię szablonowych światów SF – w „fantasy w kosmosie”, jak w Dark Heresy, jeszcze odnajdę pomysł na postać. Ale rzeczywistość okołonaukowa? W ciągu ostatnich dwóch tygodni spędziłem 70 godzin w bibliotece. Nie potrzebuję więcej naukowości.

Moje ulubione realia w RPG?

Oczekiwanie z nadzieją w trakcie sesji, iż wkrótce zanurzymy się we śnie. I nawet, jeżeli zdarzy to się raz na pięć sesji i tak za każdym razem chcę mieć nadzieję, że to już, właśnie dzisiaj pojawi się psychodela – szaleństwo, przy którym nie jestem w stanie w żaden sposób przewidzieć, na co wpadnie druga osoba.

De Profundis mnie zachęciło – zamierzam wkrótce sięgnąć po psychodramę.

Komentarze


~Seji

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dzieki. Dodane. :)
18-09-2009 08:26
~atanazy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Zaburzenia empiryczne"? Coz to za neologizm frazeologiczny?
21-09-2009 09:57

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.