A.D. XIII. Tom 2 - antologia
Pierwszy tom anielsko-demonicznej antologii A.D.XIII pozostawił po sobie dobre wrażenie. Teksty były w większości dobre, zdarzyły się nawet perełki, a kilka słabszych utworów nie było w stanie zatrzeć tego obrazu. W końcu przyszedł czas na kontynuację: polscy fantaści serwują nam kolejne 11 opowiadań.
Po dość długim wstępie napisanym przez Jacka Piekarę i Dominikę Repeczko, przychodzi czas na Gringo Mai Lidii Kossakowskiej. Poznajemy tam Forfaxa, przystojnego demona z czarnym wąsikiem, który mąci gdzieś w Ameryce Łacińskiej. Cały tekst czyta się bardzo sprawnie, do tego jest jednym z niewielu potraktowanych z przymrużeniem oka. Choć przeżyjemy kilka chwil grozy, przez większość czasu uśmiechamy się lekko. Usatysfakcjonowało mnie też zakończenie, świetnie pasujące do utworu.
Drugim tekstem jest Wolna konkurencja Cezarego Frąca. Opowiadanie jest dość krótkie i wydaje mi się, że autor, niestety, potraktował niektóre wątki po macoszemu. Wiele potencjalnych pytań pozostaje bez odpowiedzi. Do tego zakończenie jest niejednoznaczne i tak naprawdę nie dowiadujemy się, co wybiera bohater. Mimo to, całość czyta się przyjemnie, a temat przewodni potraktowany jest całkiem oryginalnie.
Przyznam, iż Cichego domu Łukasz Orbitowskiego wyczekiwałem z największymi emocjami. Był to mój pierwszy kontakt z tym pisarzem, a że lubię mroczne klimaty, spodziewałem się czegoś szczególnie miłego. I nie zawiodłem się. Zaczynamy od trzęsienia ziemi, a potem jest tylko lepiej. Styl pisarza, w notce biograficznej nazwany "całkiem oryginalnym", potrafi zadziwiać. Świetny tekst.
Kolejna historia to Na skalnym ostańcu Krzysztofa Piskorskiego. Tutaj szczególnie przypadło mi do gustu dosyć ciekawe uniwersum (a raczej konkretne miejsce, w którym umiejscowiono akcję). Wady są podobne do tych z Wolnej Konkurencji: ponownie mamy do czynienia ze zbyt krótkim tekstem. Nie spodobało mi się też zakończenie historii dwójki głównych bohaterów. Czytając odniosłem wrażenie, że to opowiadanie jest tylko prologiem do jakiejś większej opowieści.
Nicaron Ewy Mroczek diametralnie różni się od powyższych. Opowiada o dość tragicznych konsekwencjach głupiego postępowania (i nadmiaru koniaku z marchewką). Czytelnik przez cały czas trzymany jest w napięciu i, niestety, na końcu rozczarowuje się, gdyż tekst kończy się bardzo sztampowo. Źli dostają za swoje, a dobrzy żyją długo i szczęśliwie.
Jakub Ćwiek przenosi nas w świat indiańskich plemion, gdzie najważniejszą rolę odgrywają łowcy. Jeśli chodzi o klimat, Newegewasu bardzo mocno skojarzył mi się z W odcieniach szarości z I tomu. Opowiadanie napisane zostało bardzo dobrze. Do tego może się podobać zastosowana perspektywa: historię poznajemy z punktu widzenia dorastającego chłopca, syna największego łowcy. Tym razem bardzo dobra historia zakończona jest w jeszcze lepszy sposób.
Który patrzy z wysoka to jedyny tekst (prócz dużo lżejszego Gringo), który przedstawia świat oczyma demona. Poznajemy go tutaj od strony wiecznego podróżnika skazanego na tułaczkę, a w dodatku istoty nie mogącej pokonać swego największego wroga. Urzekło mnie zakończenie, dzięki któremu tytuł opowiadania można odczytywać w całkiem inny sposób.
Krzysztof Kochański zdecydował się na króciutki tekst, w dodatku bardzo klasyczny: życzenia i ich konsekwencje. Autorowi udało się wszystko zwięźle przedstawić, a do tego diabeł jest tutaj tradycyjnym chytrusem i kombinatorem.
Każdy ma swoje niebo Iwony Nowak to klasyczny tekst o poznawaniu nieba przez śmiertelnika. Historia urzędniczki, która znajduje się na skraju śmierci, może się podobać. Nie przypadł mi do gustu jedynie styl, w jakim została napisana. Wtrącenia własnych myśli głównej bohaterki czasami pojawiają się w nietrafionych miejscach.
Dzięki Annie Kańtoch przenosimy się na wieś, gdzie pomysłowi malcy rozwiązują pewną kryminalną sprawę. Zawsze lubiłem takie historie; delikatne wplecenie w tekst elementów fantastycznych jeszcze dodaje mu smaku. Zakończenie natomiast pozostawiło we mnie mieszane uczucia.
Antologię kończy Andrzej Pilipiuk ze swym nieodżałowanym Jakubem Wędrowyczem. Tym razem egzorcysta-bimbrownik spotyka warchoła z dawnej Rzeczypospolitej i musi mu pomóc w uporaniu się z pewnym diabłem. Nie jestem zbytnim fanem klimatu "ortalionowego", który towarzyszy historiom Pilipiuka, ale przyznaję, iż opowiadanie jest całkiem interesujące. Szczególnym rarytasem są krótkie wierszyki, dzięki którym poznajemy tradycje rodziny Wędrowyczów.
Podsumowując, ten gruby skądinąd tom jest zbiorem opowiadań, które dostarczają wiele przyjemności. Warto się z nimi zapoznać, choćby po to, aby dowiedzieć się, jak rodzimi autorzy wyobrażają sobie anioły i demony.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Po dość długim wstępie napisanym przez Jacka Piekarę i Dominikę Repeczko, przychodzi czas na Gringo Mai Lidii Kossakowskiej. Poznajemy tam Forfaxa, przystojnego demona z czarnym wąsikiem, który mąci gdzieś w Ameryce Łacińskiej. Cały tekst czyta się bardzo sprawnie, do tego jest jednym z niewielu potraktowanych z przymrużeniem oka. Choć przeżyjemy kilka chwil grozy, przez większość czasu uśmiechamy się lekko. Usatysfakcjonowało mnie też zakończenie, świetnie pasujące do utworu.
Drugim tekstem jest Wolna konkurencja Cezarego Frąca. Opowiadanie jest dość krótkie i wydaje mi się, że autor, niestety, potraktował niektóre wątki po macoszemu. Wiele potencjalnych pytań pozostaje bez odpowiedzi. Do tego zakończenie jest niejednoznaczne i tak naprawdę nie dowiadujemy się, co wybiera bohater. Mimo to, całość czyta się przyjemnie, a temat przewodni potraktowany jest całkiem oryginalnie.
Przyznam, iż Cichego domu Łukasz Orbitowskiego wyczekiwałem z największymi emocjami. Był to mój pierwszy kontakt z tym pisarzem, a że lubię mroczne klimaty, spodziewałem się czegoś szczególnie miłego. I nie zawiodłem się. Zaczynamy od trzęsienia ziemi, a potem jest tylko lepiej. Styl pisarza, w notce biograficznej nazwany "całkiem oryginalnym", potrafi zadziwiać. Świetny tekst.
Kolejna historia to Na skalnym ostańcu Krzysztofa Piskorskiego. Tutaj szczególnie przypadło mi do gustu dosyć ciekawe uniwersum (a raczej konkretne miejsce, w którym umiejscowiono akcję). Wady są podobne do tych z Wolnej Konkurencji: ponownie mamy do czynienia ze zbyt krótkim tekstem. Nie spodobało mi się też zakończenie historii dwójki głównych bohaterów. Czytając odniosłem wrażenie, że to opowiadanie jest tylko prologiem do jakiejś większej opowieści.
Nicaron Ewy Mroczek diametralnie różni się od powyższych. Opowiada o dość tragicznych konsekwencjach głupiego postępowania (i nadmiaru koniaku z marchewką). Czytelnik przez cały czas trzymany jest w napięciu i, niestety, na końcu rozczarowuje się, gdyż tekst kończy się bardzo sztampowo. Źli dostają za swoje, a dobrzy żyją długo i szczęśliwie.
Jakub Ćwiek przenosi nas w świat indiańskich plemion, gdzie najważniejszą rolę odgrywają łowcy. Jeśli chodzi o klimat, Newegewasu bardzo mocno skojarzył mi się z W odcieniach szarości z I tomu. Opowiadanie napisane zostało bardzo dobrze. Do tego może się podobać zastosowana perspektywa: historię poznajemy z punktu widzenia dorastającego chłopca, syna największego łowcy. Tym razem bardzo dobra historia zakończona jest w jeszcze lepszy sposób.
Który patrzy z wysoka to jedyny tekst (prócz dużo lżejszego Gringo), który przedstawia świat oczyma demona. Poznajemy go tutaj od strony wiecznego podróżnika skazanego na tułaczkę, a w dodatku istoty nie mogącej pokonać swego największego wroga. Urzekło mnie zakończenie, dzięki któremu tytuł opowiadania można odczytywać w całkiem inny sposób.
Krzysztof Kochański zdecydował się na króciutki tekst, w dodatku bardzo klasyczny: życzenia i ich konsekwencje. Autorowi udało się wszystko zwięźle przedstawić, a do tego diabeł jest tutaj tradycyjnym chytrusem i kombinatorem.
Każdy ma swoje niebo Iwony Nowak to klasyczny tekst o poznawaniu nieba przez śmiertelnika. Historia urzędniczki, która znajduje się na skraju śmierci, może się podobać. Nie przypadł mi do gustu jedynie styl, w jakim została napisana. Wtrącenia własnych myśli głównej bohaterki czasami pojawiają się w nietrafionych miejscach.
Dzięki Annie Kańtoch przenosimy się na wieś, gdzie pomysłowi malcy rozwiązują pewną kryminalną sprawę. Zawsze lubiłem takie historie; delikatne wplecenie w tekst elementów fantastycznych jeszcze dodaje mu smaku. Zakończenie natomiast pozostawiło we mnie mieszane uczucia.
Antologię kończy Andrzej Pilipiuk ze swym nieodżałowanym Jakubem Wędrowyczem. Tym razem egzorcysta-bimbrownik spotyka warchoła z dawnej Rzeczypospolitej i musi mu pomóc w uporaniu się z pewnym diabłem. Nie jestem zbytnim fanem klimatu "ortalionowego", który towarzyszy historiom Pilipiuka, ale przyznaję, iż opowiadanie jest całkiem interesujące. Szczególnym rarytasem są krótkie wierszyki, dzięki którym poznajemy tradycje rodziny Wędrowyczów.
Podsumowując, ten gruby skądinąd tom jest zbiorem opowiadań, które dostarczają wiele przyjemności. Warto się z nimi zapoznać, choćby po to, aby dowiedzieć się, jak rodzimi autorzy wyobrażają sobie anioły i demony.
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 6
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 6
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: A.D. XIII
Tom: 2
Autor: antologia
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 9 listopada 2007
Liczba stron: 554
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Antologie
ISBN-13: 978-83-60505-74-8
Cena: 29,99 zł
Tom: 2
Autor: antologia
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 9 listopada 2007
Liczba stron: 554
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Antologie
ISBN-13: 978-83-60505-74-8
Cena: 29,99 zł
Tagi:
A.D. XIII