» Blog » 90% cyfrowo, 10% analogowo
22-01-2016 19:29

90% cyfrowo, 10% analogowo

Odsłony: 288

Może temat nie na temat ściśle okołofantastyczny, jednak ciekawym jestem Waszych opinii.

Kilka przyczyn, dla których piszę tę notkę.

  1. Przeczytałem ostatnio książkę Stokera (Dracula), w którym cała fabuła opisana jest jako listy, pamiętniki, telegramy, wycinki z gazet. 
  2. Mój ojciec znalazł w jednej z rodzinnej piwnic stare zdjęcia, listy, pocztówki, dokumenty moich nieżyjących od wielu lat dziadków i pradziadków. 
  3. Grałem kiedyś w De Profundis i pojawiła się tam sugestia, aby przechowywać wszystkie listy.

Zacząłem się w tym momencie zastanawiać co zostanie po mnie zostanie. Co moje wnuki i prawnuki będą o mnie wiedzieć. W teorii wszystko jest w Internecie. (Uwaga, upraszczam i nie piszę np. o rodzinie, która jednak czasami pamięta o innych członkach rodziny).

Ale co tak naprawdę w Internecie po mnie zostanie? 

  • Maile? Na amerykańskich serwerach, do których pewnie nikt z mojej rodziny nigdy nie będzie miał dostępu? Co jest w tych mailach? Jak często piszemy o przemyśleniach? Ile z naszych maili to po prostu zamówienia, zapytania czy krótkie wiadomości? Mogę na palcach środkowej ręki policzyć maile, gdzie faktycznie koresponduję i piszę o przemyśleniach, historiach z życia czy planach. 
  • Blogi? Wszak z nich niełatwo odgadnąć kim tak naprawdę jestem. Już nie mówiąc, że czas życia serwisów internetowych jest mocno ograniczony; co więcej, pewnie nikt w mojej rodzinie nie wie gdzie publikuję swoje posty, a jeśli wie, to pewnie i tak ich nie czyta i za 20 lat nie będzie pamiętał jaka była moja ksywka.
  • Fora? Przecież znalezienie na nich czegoś wartościowego o piszącym jest bliskie niemożliwości.
  • Fejs? (z którego korzystam w trybie tylko do odczytu) - i krótkie wiadomości, komentarze na max.5 linijek.
  • SMSy? Chyba nie trzeba komentować.

Jeśli miałbym podsumować to, co zostanie po mnie w sieci to masa komentarzy i postów, które zostaną zanonimizowane lub w ogóle usunięte, które są tak naprawdę jeszcze jednym wycinkiem krótkożyjącej internetowej rzeczywistości.

Poza siecią, "nic" o mnie nie ma.

Powiedzieć że myśl, że "nic" po mnie nie zostanie, mnie przeraziła, to dużo za dużo, jednak chciałbym coś po mnie zostawić (choć jeszcze planuję trochę pożyć :) ) - strzępki myśli, wniosków, opisu rzeczywistości mnie otaczającej. I chciałbym, aby to było 10% opisów (90% zostawiam na świat cyfrowy). Dlatego zacząłem pisać dziennik (tak, piórem na papierze, choć chyba przerzucę się na ołówek, który lepiej znosi wilgoć co może komuś pomóc za np. 80 lat) i postanowiłem robić odbitki zdjęć w większej liczbie - od czasu wykorzystania aparatu cyfrowego zrobiłem może 80 odbitek. 

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? 

Komentarze


Z Enterprise
   
Ocena:
0

Po mnie znajdą pewnie kiedyś pudła pomalowanych figurek i jeszcze więcej pudeł bazgrołów - projektów, scenariuszy, opowiadań do szuflady. Chyba nawet jeden wiersz :)

22-01-2016 20:43
Agrafka
   
Ocena:
0

Po mnie nic nie zostanie - bo i po co? Nie będę już nikomu bliska ani potrzebna.

22-01-2016 22:58
Erpegion
   
Ocena:
0

Mam nadzieję zostać we wspomnieniach moich potomków i w rodzinnej historii mówionej. 

 

23-01-2016 12:31
Exar
   
Ocena:
0

Agrafka: tak obiektywnie mówiąc to racja; jednak przekazując informacje o sobie np. swoim prawnukom możesz ich np. zainspirować i dać temat do wielu dyskusji i przemyśleń. 

Erpegion: w sumie też o tym myślałem, ale tak na oko działa to tylko 2 pokolenia wstecz. Podejrzewam, że nie będę opowiadał moim dzieciom czy wnukom o moich pradziadkach, których znam tylko z opowieści. 

 

 

 

 

23-01-2016 15:41
Adeptus
   
Ocena:
0

@ Agrafka

Po mnie nic nie zostanie - bo i po co? Nie będę już nikomu bliska ani potrzebna.

Chyba przesadny pesymizm, jesteś pewna, że nie ma nikogo, kto będzie Cię chciał wspominać po śmierci? Przypuszczam raczej, że będziesz komuś bliska i potrzebna, nawet jeśli - zgodnie ze swoimi poglądami - nie będziesz istnieć.

23-01-2016 15:43
Agrafka
   
Ocena:
0

Adeptus, mój syn mnie będzie pamiętał. Ale nie wiem skąd w ludziach taka chęć, żeby znali nas i pamiętali ci, którzy nie są nam tacy bliscy. Dalsza rodzina, fani, obcy ludzie.

23-01-2016 17:11
Adeptus
   
Ocena:
0

Adeptus, mój syn mnie będzie pamiętał.

No chociażby, a to "nikomu", brzmiało tak mocno dramatycznie ;)

Ale nie wiem skąd w ludziach taka chęć, żeby znali nas i pamiętali ci, którzy nie są nam tacy bliscy. Dalsza rodzina, fani, obcy ludzie.

Chociażby zwykła pycha. "No, teraz to już osiągnąłem tyle, że mogę założyć, że po mojej śmierci będą mnie pamiętąć, więc już teraz, na zaś mogę się napawać tym, jak sobie wyobrażę, jak to będą czcić moją pamięć" - ludzie częsti osiągają satysfakcję wyobrażając sobie sukcesy, które dopiero mają ich czekać - co to za różnica, czy wyobrażają sobie sukcesy za życia, czy po śmierci, skoro w obu przypadkach czerpią satysfakcję z obrazów w swojej głowie.

Innym ludziom zależy na tym, żeby ich memy przetrwały - podobnie jak większość podświadomie dąży do przetrwania "swoich" genów w potomstwie.

Itd.

23-01-2016 18:19
Kamulec
   
Ocena:
0

Wszyscy z czasem zostaniemy zapomniani. Co za różnica, czy wcześniej usłyszy o nas sto, czy milion osób? Liczą się skutki działań i ew. wpływ, jaki wywrze pamięć o nich – ale martwemu nic po sławie.

25-01-2016 02:36
Exar
   
Ocena:
+1

To prawda, wszyscy zostaniemy zapomniani.

Ale czy nie chcielibyście poczytać dziennika np. Waszego prapradziadka, który pisał w latach 1870-1890? Byście wiedzieli czym się wtedy martwił, co robił, gdzie był, co myślał... ja bym z takiego dziennika się wybitnie cieszył. Stąd pomysł, na opisywanie mojej rzeczywistości.

25-01-2016 09:58
earl
   
Ocena:
+1

Jak zapomniani? O Mojżeszu czy Hammurabim czyta się do dzisiaj, a minęło kilka tysięcy lat od ich śmierci. Po prostu aby o nas pamiętano, musimy coś wyjątkowego osiągnąć, aby nas uwieczniono w źródłach, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

25-01-2016 10:20
Adeptus
   
Ocena:
+1

@ Moderator, który niestety nie udał się na spoczynek

Wszyscy z czasem zostaniemy zapomniani. Co za różnica, czy wcześniej usłyszy o nas sto, czy milion osób? Liczą się skutki działań i ew. wpływ, jaki wywrze pamięć o nich – ale martwemu nic po sławie.

Przy założeniu, że śmierć jest kresem istnienia, to martwemu nic po sławie i nic po skutkach jego działań, tak samo. Jedyny zysk jaki ma z pośmiertnej sławy/skutków działań, to to, że może je sobie za życia wyobrażać i czerpać z tego satysfakcję - i weź komuś wytłumacz, że nie powiniene odczuwać satysfakcji z marzeń o sławie, tylko z marzeń o skutkach, skoro jedno i drugie za jego życia istnieje tylko w jego głowie.

25-01-2016 10:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.