» Blog » 40 lat D&D
29-01-2014 14:18

40 lat D&D

W działach: Teksty | Odsłony: 243

40 lat D&D

Krótko i na temat.

Według ustaleń Jona Petersona, historyka i autora książki „Playing at the World” o historii gier fabularnych, 40 lat temu, 26 stycznia 1974 roku rozegrano pierwszą sesję „Dungeons & Dragons”.

Z okazji 40. jubileuszu gry fabularnej „Dungeons & Dragons” poprosiliśmy o komentarz znanych w polskiej sieci fanów D&D i mechaniki d20.

O oryginalnej edycji D&D piszą:

Key-Ghawr (Inspiracje)

„Original Dungeons & Dragons” – pierwsza wydana gra role-playing. Czym była i jakie elementy odróżniały ją od później powstających systemów? Co takiego znajduje się w niewielkich książeczkach wydanych 40 lat temu przez TSR, co nadal przyciąga pewną grupę odbiorców?

Mateusz "Zsu-Et-Am" Kominiarczuk

Panuje dziś opinia, że produktów obecnie wydawanych pod nazwą „Dungeons & Dragons” nic prócz nazwy nie łączy z oryginalną grą Gary’ego Gygaxa i Dave’a Arnesona. Coś przeciwnego mogliby twierdzić jedynie niezorientowani: w końcu drzewiej nie bywało zasad, a jedynie wskazówki… Zamiast na różnice (często powierzchowne) dobrze jednak spojrzeć na sam rdzeń systemu, przez lata nienaruszony. Czy w OD&D, czy później – zawsze chodziło o spotkanie ze znajomymi, wejście w wybrane role i kierowanie postaciami, które z czasem będą rosły w siłę dzięki zdobytemu doświadczeniu; a wszystko to jedynie z pomocą kartki i ołówka.

Marcin "Paladyn" Roszkowski (Zwój ze Skelos)

Trudno uwierzyć, że w tym roku mija 40 lat od ukazania się oryginalnej, pierwszej edycji „Dungeons & Dragons”. Ale liczby nie kłamią, choć niestety twórcy nie mogą z nami celebrować rocznicy, to my, fani mamy okazję podziękować im za ich trud, grając i przyglądając się hobby. To prawie pół wieku, świat zmienił się nie do poznania, a my nadal przemierzamy wyimaginowane światy, badamy zapomniane lochy i walczymy ze straszliwymi smokami. W tym roku czeka nas wydanie piątej edycji i choć D&D, podobnie jak RPG w ogóle, ma za sobą okres świetności, to gra nadal ma silną pozycję i jest sztandarowym przedstawicielem gier fabularnych. A wszystko dzięki dwóm pomysłowym panom i ich trzem, brązowym książeczkom.

Andrzej "Enc" Stój (3k10)

Na początku swojej erpegowej kariery chłonąłem wszystko jak gąbka. Pamiętam ósmy, niesamowity numer „Magii i Miecza” poświęcony prawie w całości „Advanced Dungeons & Dragons”. Te światy! Ten olbrzymi zbiór podręczników! Marzyłem, by to wszystko pojawiło się w języku polskim – wydawało mi się, że tak rozbudowany system po prostu nie może być zły. Niestety, kiedy AD&D ukazywało się na polskim rynku najzwyczajniej w świecie nie było mnie na nie stać – w tym czasie z trudem wysupłaliśmy z bratem pieniądze na podstawkę do WFRP. Trzy podręczniki, każdy droższy od „Warhammera”, były po prostu poza naszym zasięgiem. Dzieła zniechęcenia dopełnili redaktorzy MiMa, jadący po polskiej edycji, podkreślający na każdym kroku, że to pochodna bitewniaka, że służy wyłącznie bezmyślnej rozwałce i prawdziwi erpegowcy nie powinni się tykać Adeków.

Zainteresowani? No to click!

Komentarze pod tą notką zostały zablokowane przez autora.